Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przede wszystkim chcemy (...) czystego powietrza dla mieszkańców Polski. Wiem, że to może zabrzmieć jak banał, ale chodzi o przyszłe pokolenia i jakość ich życia” – zapewniał niedawno Zygmunt Solorz na łamach dziennika „Parkiet”. Właściciel Polsatu oraz grupy energetycznej PAK zawarł sojusz z głównym akcjonariuszem spółki Synthos Michałem Sołowowem; wspólnie planują budowę sześciu małych bloków jądrowych w należącej do Solorza elektrowni węglowej w Pątnowie.
Nie jest dziełem przypadku, że Solorz nie wspomina o tej inwestycji w kontekście cen prądu, które biją właśnie w Europie rekordy za sprawą niewielkiej produkcji źródeł odnawialnych oraz drożejących certyfikatów emisji dwutlenku węgla. Właściciel PAK i jego sojusznik zdają sobie bowiem sprawę, że do 2030 r. Polska wyłączy przestarzałe elektrownie węglowe o łącznej mocy 7,2 gigawatów – i że do tej pory na pewno nie powstanie duża siłownia atomowa, o której jedynie mówią kolejne rządy. Produkcja prądu ze źródeł odnawialnych nie rośnie w tempie, które pozwoliłoby założyć, że do tego czasu zielona energia pokryje ubytki wyłączonych mocy węglowych. Dla skazanych na kaprysy przyrody OZE dobrym uzupełnieniem jest oczywiście atom, ale włączenie prywatnych elektrowni jądrowych do krajowego systemu energetycznego oznacza konieczność zawarcia z inwestorami wieloletnich umów, w których Polska zagwarantuje im stałą cenę zakupu prądu. Mając zaś przy skroni pistolet w postaci widma blackoutów, rządzący raczej nie będą twardo negocjować.
Nic więc dziwnego, że oprócz Solorza i Sołowowa do nuklearnej stawki dołączyć chce Sebastian Kulczyk. Lata zaniedbań inwestycyjnych skazują Polskę na cenowy dyktat prywatnych inwestorów. Modułowy atom marzy się też Orlenowi i KGHM, możliwe więc, że już w perspektywie końca dekady polski rynek energetyczny faktycznie wyrwie się spod węglowego dyktatu. Ale o tanim prądzie – a taki zapewniłaby tylko duża siłownia jądrowa, z dawno już pokrytymi kosztami budowy – możemy zapomnieć. ©℗