Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bardzo lubię bibliotekarki, rozprawiające o książkach z panieńskim rumieńcem na twarzy (jak okularnica z okularnicą). Ta anonimowa armia żołnierzy kultury, umundurowana w białe bluzki z gipiurowym kołnierzem, przechowuje i pomnaża okruchy inteligenckiego etosu. Na kulturalnym bezrybiu wydziera od lokalnych polityków lichą kontrybucję na książki. Pospolity obrazek - bibliotekarki kolędujące pod drzwiami naczelników, prezesów, przewodniczących... W tym, co o nich piszę, nie ma cienia protekcjonalności, a tylko uznanie dla cierpliwości i determinacji, z jaką upominają się o kulturę w "kafkowskich" urzędach.
Kiedy usycha mecenat państwowy, coraz więcej zależy od entuzjazmu i oślego uporu małych klanów, skupionych wokół jakiejś chwalebnej idée fixe. Kluby młodych matek, zawiązane w internecie, organizujące wykłady i imprezy dla kobiet z niemowlęciem pod pachą. Warsztaty filmowe dla uczniów, wymyślone przez dystrybutora, entuzjastę kina. Wiejskie przedszkola Fundacji Komeńskiego. Obywatelski, zielony pis, czyli Greenpeace. Klan rowerzystów i ich "Masa Krytyczna". IBBY- międzynarodowy wolontariat ludzi związanych z książką dla dzieci... Z amatorskiej krzątaniny, z ruchów robaczkowych małych gremiów społecznych, powstaje jakaś znacząca suma, energia czerpana z entuzjazmu.
Książka dla dzieci ma się u nas coraz lepiej. Po niespełna dwóch dekadach wszechwładnej komerchy powraca dobra renoma, jaką niegdyś cieszyła się polska książka. Wielka w tym zasługa nieformalnego klanu przyjaciół czytania, bibliotekarzy, stowarzyszeń, małych wydawnictw i tych spośród dużych wydawców, którzy nie ulegli absolutnej władzy Excela. Bo jakkolwiek książkowy fastfood przysparza wydawcom niebagatelnych zysków, to przecież nie "Witch" daje nam powody do radości.
Dziś nadeszła wiadomość z Bratysławy - na międzynarodowym Biennale Ilustracji dwie Polki, Iwona Chmielewska i Maria Ekier, zostały nagrodzone Złotym Jabłkiem i Medalem BIB. Zdystansowały - bagatela! - blisko 400 ilustratorów z 38 krajów. Trwa zatem dobra passa rodzimej ilustracji - przed dwoma laty ze Złotym Jabłkiem wrócił z Bratysławy wrocławianin Paweł Pawlak (nota bene autor logo Wrocławia - najładniejszego logo miasta w Polsce).
W Biennale uczestniczą tylko książki wydane, toteż prace ścigające się w konkursie przejść musiały ogniową próbę rynku. Ale to nie rachunek ekonomiczny przesądził o ukazaniu się nagrodzonych książek. W obu przypadkach zadecydowała determinacja samotnych entuzjastek.
O fenomenie Iwony Chmielewskiej już pisałam, a to przy okazji tytułu Najlepszej Książki Roku, jaką jej autorski picture book "Niebieska laseczka - Niebieska skrzyneczka" zdobył w... Korei. Ta pięknie wydana, obrazkowa książka mówi dzieciom o kobiecych i męskich rolach, o wzajemnym dopełnianiu się płci. Jakkolwiek książka jest arcyciekawa, byłabym zdziwiona, gdyby znalazł się w Polsce wydawca dość odważny, by ją wydać. Obym się myliła.
Iwona prowadzi pracownię Edukacji Estetycznej na UMK w Toruniu, tam też studiowała i mieszka. Przed paroma laty nikomu nieznana graficzka pojechała na Targi Książki dla Dzieci do Bolonii. Z teczką pełną prac trafiła do stoiska wydawców koreańskich, którzy zachwycili się jej surrealistycznymi, poetyckimi ilustracjami. Koreańczycy są gigantami w dziedzinie książki dla dzieci - rocznie wychodzi u nich przeszło 1000 tytułów (!). Iwona od czasu pamiętnej wizyty w Bolonii wydała w Korei kilka książek, w tym "Thinking ABC", który nagrodzono teraz w Bratysławie. I koreańskie abecadło, choć autorka językiem koreańskim nie włada. Tu jednak trzeba wspomnieć o dobrym duchu (duszce?), Jiwone Lee, która pomaga i sekunduje Iwonie w jej koreańskiej karierze.
Jiwone studiowała polonistykę i literaturę rosyjską w Seulu, po czym ukończyła historię sztuki na UJ w Krakowie (dyplom z polskiej ilustracji dla dzieci). Kończy doktorat na UAM w Poznaniu, wykłada język polski w Seulu, tamże historię ilustracji. Tłumaczy literaturę polską na język koreański. Nie sposób przecenić jej zasług dla polskiej książki; wspólnie z kolegami dokonała przekładu "Pana Tadeusza", chętnie też tłumaczy książki dla dzieci. Jest nieformalnym ambasadorem Polski w Korei. Zafascynowana Polską Szkołą Ilustracji upowszechnia za granicą jej najwybitniejsze osiągnięcia. Kupuje w antykwariatach najlepsze polskie tytuły do zbiorów koreańskiego Muzeum Książki. Dobrze zna polskie środowisko ilustratorów i przeciera im drogę na rynek koreański. Na przykładzie Jiwone widać wyraźnie, jak wiele potrafi uczynić dobrego dla książki jeden tylko człowiek, pod dyktando swojej pasji. Tyle o Iwonie i Jiwone.
Druga nagrodzona w Bratysławie książka też ma swoją "matkę chrzestną". Renata Łapińska, redaktor naczelna wydawnictwa edukacyjnego Nowa Era, wymarzyła sobie dwa kompendia baśni - polskich i obcych, w nowym wyborze. Nie co dzień wydawca podręczników porywa się na wydanie baśni, toteż pomysł wydawał się ekstrawagancki. Pani Renata, zaprzyjaźniona z Józefem Wilkoniem, chciała sprawić, aby największy polski ilustrator powrócił do rodzimych wydawnictw - jemu powierzyła zilustrowanie obu książek. Wilkoń podjął się opracowania baśni cudzoziemskich, ale do tomu "Polskie baśnie i legendy" rekomendował Marię Ekier - i to ona właśnie zdobyła Medal bratysławskiego Biennale. Nota bene dzisiejszy BIB-owski sukces graficzki poprzedziła nagroda Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, które w roku ubiegłym przyznało "Baśniom" wyróżnienie w konkursie Najpiękniejsze Książki Roku. I całe szczęście, bo tym razem nikt nam nie zarzuci, żeśmy przegapili książkę, która zachwyciła międzynarodowe jury.
Wszystkim, którzy starannie kompletują domowe biblioteki swoich dzieci, którzy znają wagę rodzinnego czytania i potrzebują rekomendacji książek godnych uwagi - polecam Almanach Polskiej Sekcji IBBY, wydany z pomocą Instytutu Książki, a dostępny w bibliotekach. To wyjątkowe wydawnictwo zawiera notki o nagrodzonych przez IBBY książkach, o pisarzach, ilustratorach, tłumaczach i konkursach literackich. Bardzo pomocny dla bibliotekarzy, Almanach jest dobrym doradcą rodzica. Znajdziecie w nim także szczegóły dotyczące dorobku obu nagrodzonych na Biennale pań.