Powitanie

Lato przybija do brzegu jak statek, jak transatlantyk przywożący na nową ziemię zgnębionych ludzi.

04.06.2012

Czyta się kilka minut

Albo jak podniebny transportowiec, używany podczas ewakuacji. Tak przynajmniej to wygląda u Tranströmera, w wierszu „Równina lata” (w przekładzie Magdaleny Wasilewskiej-Chmury):


Człowiek tyle już widział.
Rzeczywistość dawała się we znaki
lecz w końcu nadeszło lato:
ogromne lotnisko – dyspozytor przyjmuje
jeden za drugim
ładunki zmarzniętych
ludzi z przestworzy.
Trawa i kwiaty – tutaj lądujemy.
Trawa ma zielonego szefa.
Melduję się.


„Człowiek tyle już widział” – to wspaniałe otwarcie. Jak cytat z rozmowy ze współpasażerem, jak myśl, która przychodzi ci do głowy podczas długiej wędrówki. Tak mówi ktoś udręczony podróżą, zmęczony długim życiem. Ktoś, komu uprzykrzyły się już ciągłe zmiany, kto źle znosi kaprysy rzeczywistości: zimno, wilgoć, porywiste wiatry. Rzeczywistość dała mu się we znaki – ciężka zima, niepewna wiosna, miesiące pozbawione słońca i ciepła. Długi lot, w czasie którego wszystko zastyga. Wymuszone unieruchomienie, zimowy sen pszczół. Człowiek wychodzi z niego jak z ciemnego wnętrza samolotu, spod pokładu, z ładowni; sam czuje się jeszcze jak ładunek, jak paczka wrzucona między inne paczki, którą otworzyć może dopiero ciepły powiew.

Wiersz oparty został na bardzo prostym chwycie: zestawienia rytmu i praw natury z procedurami, jakie towarzyszą odprawianiu i przyjmowaniu podróżnych. Wiosna i lato, chłód i ciepło, departures i arrivals. To nasunięcie na siebie dwóch różnych porządków daje ciekawy efekt; w każdym razie na pewno nie jest jednoznacznie nacechowane. Wiersz jest radosny, jest wielkim westchnieniem ulgi: oto kres przedłużającej się zimowej podróży, „w końcu nadeszło lato”. Można rozprostować ramiona, ogrzać zmarznięte kości, położyć się w świeżej trawie. Ale w tym pogodnym obrazku jest też coś niepokojącego: mechaniczność, z jaką odbywa się całe to „lądowanie”. Anonimowy dyspozytor „przyjmuje jeden za drugim ładunki (...) ludzi”, tak zresztą, jak to ma miejsce na wielkich lotniskach, gdzie własne imię i nazwisko zachowują tylko ci, którzy się zgubili. Pojedynczy człowiek tak naprawdę pojawia się tu dopiero w ostatnim zdaniu: „Melduję się”. Dopiero wtedy wydobywa się z tłumu podobnych mu istnień, staje się podmiotem, a nie ładunkiem. Ale i wówczas jego podmiotowość ma szczególny charakter. „Melduję się” może znaczyć: wracam do życia, znów chce mi się żyć. Ale może też znaczyć: jestem gotów stanąć w szeregu, zrobię, co mi każą.

Trochę przesadzam; pogodny ton w wierszu niewątpliwie dominuje. Również to „Melduję się” ma w sobie coś wesołego, młodzieńczego. W końcu chodzi o „zielonego szefa” trawy, którego wolno wyobrażać sobie niczym liściastego bożka płodności, jakiego można spotkać w średniowiecznych katedrach. Ale przesadzam tylko po to, żeby postawić jeszcze jedno pytanie: o kim właściwie opowiada ten wiersz? Po prostu o nas, po prostu o ludziach, którzy po zimniejszych miesiącach doczekali wreszcie upałów? Zwróćmy uwagę na trzeci wers drugiej strofy. To wydzielenie „ludzi z przestworzy” daje do myślenia. Może to wszystko dzieje się już „po”? Może „ludzie z przestworzy” to duchy, zmarli, a „równina lata” to łąka, na której się zbierają? Może podróż „jak ładunek” to podróż na drugą stronę? Niewykluczone. „Człowiek tyle już widział”, tyle się napatrzył. Najwyższy czas odpocząć.

Wtedy „Melduję się” byłoby tyleż powitaniem lata, co powitaniem czegoś, czego lato jest tylko zapowiedzią.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2012