Potop

Mój drogi Piołunie,

02.12.2013

Czyta się kilka minut

pytasz mnie, czemu nadwiślański katolicyzm nie umie obyć się bez wroga? Dlaczego wróg wydaje się naszym pacjentom do zbawienia koniecznie potrzebny? Czemu nie chcą być owczarnią ani winnicą, ale zawsze muszą być przedmurzem, Okopami św. Trójcy, oblężoną Jasną Górą, bastionem i twierdzą, Winkelriedem, ostatnim Mohikaninem i ostatnią Białych nadzieją?

Cóż, faktycznie cieszy mnie niepomiernie, że wprawdzie w kraju tym niedostatków cierpimy wiele, ale akurat na przeciwników Kościoła i Ojczyzny mamy istną klęskę urodzaju. Przez naszą biedną Polskę zdaje się cwałować nie czworo, ale cały szwadron jeźdźców Apokalipsy: bezbożna Unia Europejska, relatywiści wszelkiego sortu, sprzedawczyki i jurgieltnicy, Hello Kitty, politycznie poprawni apostołowie nowoczesności, liberałowie i lewacy, lobby gejowskie, żurnaliści wysługujący się polskojęzycznym mediom mętnego nurtu i sztuka zdegenerowana... Jak leci, wypisałem z biskupich kazań i publicystycznych wykwitów ostatnich lat. A nadto półgębkiem, szeptem i na stronie, niektórzy obowiązkowo wskażą jeszcze na Żydów, wroga jak wąż prastarego, ale niestety – takie już, panie kochany, zakłamanie na nas przyszło, że uczciwemu człowiekowi prawdy powiedzieć nie wolno, bo od razu Michniki, genderyści i inni zboczeńcy od antysemitów zwyzywają i niewinnego zbóje poturbują, uszczerbek znaczny na czci i zdrowiu czyniąc. A przecie to, panie kochany, żaden antysemityzm, lecz fakt czysty, że wszędzie tam, gdzie Polaków okradają i na Polaków szczują – Żydów jak amen w pacierzu znajdziesz, choćby się nawet Szechtery przechrzciły i nazwiska na polskie pozmieniały.

Mechanizm, drogi Piołunie, prosty tu jest jak budowa cepa: bierzesz pierwszy z brzegu przykład ataku na Kościół – prawdziwy bądź wyimaginowany, to już żadnego nie ma znaczenia. Chociaż wyimaginowany może nawet i lepszy, bo imaginacji człeka nie ogranicza. Potem wyłuszczasz prostemu ludowi, że to pars pro toto, całości jeno część niewielka, ową całość symbolizująca. Oczywiście powyższą łaciną ani słowami dłuższymi niż na trzy sylaby w głowach nie mącisz, ale biblia pauperum to być musi. Skoro zaś jeno część widzimy całości – znaczy się, że góra lodowa. Czyli czubek tylko z brzegu albo okrętu widać, a pod fal spienionym bałwanem – reszta. Wielka jako fara w mieście naszym powiatowym. A dlaczego to, kumie, owa reszta przed ludźmi skrzętnie skryta, hę? Rzecz to jasna jak naszego dobrodzieja pierwszego, czcigodnego proboszcza liczko w odpust promieniejące albo w inszy dzień świąteczny. Skoro coś skryte – znaczy się tajne. Skoro tajne – znaczy się spisek. A skoro spisek – znaczy się zorganizowane przez siły potężne, co grosza nie żałują, bo i mnóstwo grosza z kradzieży i bezeceństw ciągną, nie bez – rzecz zrozumiała – krzywdy człowieka prostego.

I już wieść stugębna od sioła do sioła się niesie. I już dziad-lirnik pieśni składa, które potem w czworakach matula do snu dzieciom nuci. Minstrele po dworach biskupich wszeteczne spiski w pieśniach opiewają, z dziesiątków ambon grzmi ku przestrodze zgodny chór. Cóż się potem dziwować, że jeden z wielmożnych panów posłów tak się ponoć losem Ojczyzny zafrasował, że zgapiony u zbiegu traktów w mieście stołecznym Warszawie karocą się w inną karocę wtarabanił...

W tym liście, drogi Piołunie, nie zdołam już wyjaśnić, jakie z posiadania wroga płyną pożytki. Obiecuję, że w następnym wszystko wyłożę. Na koniec jednak podzielę się jeszcze moim bezbrzeżnym zdziwieniem. Otóż mają ci głupcy w rękach Coś przerastającego wszelkie wyobrażenie. Istną Wunderwaffe, czyli Nieprzyjaciela i Jego przeklętą Nowinę. Tymczasem po kościołach tropić wolą wrogów i ogłaszać kolejne krucjaty. To jakby mieć w bród astrachańskiego kawioru, a ludziom serwować łupiny z kartofli. Zresztą nie od dziś twierdzę, że nadwiślańskim hymnem powinno być: Miałeś, chamie, złoty róg...

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2013