Porno i racja stanu

„TP” 48/2015

06.12.2015

Czyta się kilka minut

Komentarz Piotra Mucharskiego „Siła teatralnej prewencji” dotyczy dwu niedawnych wydarzeń we Wrocławiu, obok których nie można przejść obojętnie: konfliktu wokół spektaklu „Śmierć i dziewczyna” oraz neonazistowskiej manifestacji, w trakcie której spalono kukłę Żyda.

Redaktor naczelny „TP” trafnie zwraca uwagę, że łączy te wydarzenia nie tylko bliskość w czasie i przestrzeni, ale i sytuacja, którą można nazwać odwrotną symetrią. Minister kultury zapowiada cofnięcie dotacji dla Teatru Polskiego we Wrocławiu, co jest swego rodzaju „cenzurą ekonomiczną”, natomiast haniebny wyczyn narodowców „nie spotkał się z interwencją żadnego ministerstwa”, jak pisze w ostatnim zdaniu red. Mucharski (trzeba jednak dodać, że zostało wszczęte śledztwo z urzędu). Drugi motyw łączący oba wydarzenia to fakt, że wśród demonstrantów, którzy starali się zablokować Teatr Polski w dniu premiery, rozpoznano uczestników niedawnej antyimigranckiej i antysemickiej hecy.

Uważam, że ta niepokojąca odwrotność, celnie zasugerowana już w tytule komentarza, nie powinna jednak prowadzić do wniosku, że powstała tu sytuacja typu „albo – albo”. Coraz bardziej brutalni i zuchwali neonaziści są niewątpliwie po stronie najgorszego zła. Ale czy stąd ma automatycznie wynikać, że reżyserka spektaklu, angażująca aktorów filmów pornograficznych, jest po dobrej stronie?

Autor komentarza przytacza sejmową wypowiedź dyrektora wrocławskiego teatru: „polski teatr to polska racja stanu”. Ale czy koniecznie wyrazicielami tej racji stanu muszą być aktorzy porno uprawiający seks na oczach publiczności? Uważam, że nie wolno cenzurować sztuki. Ale czy można wolność zastępować anarchią? Czy sprzeciw wobec cenzury milcząco zakłada, że nie obowiązuje żadna odpowiedzialność?

Jeśli wśród zawodowych aktorów nie znalazł się nikt, kto chciałby za pieniądze publicznie uprawiać seks na scenie, wskutek czego zatrudniono aktorów filmów pornograficznych – czy to nie powinno być dla reżyserki i dyrektora sygnałem, że pomysł wzbudził sprzeciw samych artystów, kiedy jeszcze nie było mowy o żadnej urzędniczej cenzurze?Niedawno w „Gazecie Wyborczej” (21-22 listopada) zreferowano opinię dyrektora Mieszkowskiego, że „obecność treści pornograficznych jest całkowicie uzasadnionym przesłaniem. Bo to głos w sprawie kobiet, w obronie ich intymności właśnie przed pornografizacją i uprzedmiotowieniem”. Może zgodnie z taką logiką wrocławscy neonaziści spalili kukłę Żyda w proteście przeciw antysemityzmowi?

Obawiam się powstania fałszywej alternatywy myślowej, która polegałaby na tym, że jeśli ktoś jest przeciw rasizmowi, ksenofobii i cenzurze, to nie może zarazem być przeciw aktorom porno i publicznej kopulacji w teatrze. Po prostu w teatrze, który nie powinien wyglądać jak sex shop. Nawet pod szyldem szczytnych haseł, którymi szermuje dyrektor wrocławskiego teatru.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015