Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie” – pierwsza zapowiedź męki. Ogłoszona przez Jezusa uczniom w Cezarei Filipowej. Ogłoszona nam w liturgii Słowa pierwszego czwartku Wielkiego Postu (zob. Łk 9, 22).
Dla pełniejszego zrozumienia tej Jezusowej wypowiedzi warto poszerzyć nieco kontekst: dwa wersety wcześniej, na pytanie Pana: „Za kogo Mnie uważacie”, Piotr odpowiada: „[Za] Chrystusa Bożego” (Łk 9, 20).
Christos (grec.) – Boży „Pomazaniec”. A więc: król, kapłan i prorok.
Jezus potwierdza tę odpowiedź, ale natychmiast dodaje do niej istotne objaśnienie. Tak! Jest królem, kapłanem i prorokiem. Tę potrójną godność (namaszczenie) jednakże może przeżyć jedynie na drodze Krzyża. Więcej: On ją musi w ten sposób przeżyć. Nie może – nie potrafi inaczej.
Nie potrafi być królem inaczej, jak tylko w postawie niewolnika: krzyż – narzędzie śmierci zadawanej niewolnikowi – jest Jego jedynym tronem. To „w krzyżu – jak mówił na Wawelu w 1987 r. Jan Paweł II – jest Mu dana wszelka władza; taka władza, jakiej nikt inny nie ma nad sercem człowieka”.
Jest kapłanem, ale: nie potrafi nim być inaczej, jak tylko będąc jednocześnie ofiarą.
Podobnie, jak nie potrafi być prorokiem inaczej, jak tylko jako świadek, a więc męczennik (grec. martys znaczy jedno i drugie).
On musi być taki!
Nie potrafi być królem, który swoją władzę wykorzystuje jedynie dla samego siebie; od wszystkich żąda służby, ale sam nie potrafi nigdy nikomu usłużyć.
Nie potrafi być kapłanem, który chętnie składa Bogu w ofierze dary przynoszone wyłącznie przez innych. Sam nigdy z niczego nie rezygnuje; sam nigdy do niczego się nie dołoży. Woła o hojność „wiernych” – nie widzi powodu, by od siebie miał dawać cokolwiek więcej poza swoją „posługą” urzędowego ofiarnika.
I nie potrafi Jezus być prorokiem – nauczycielem, który w uniesieniu i ex cathedra przepowiada prawdę – ale tylko wtedy, gdy nic go ona nie kosztuje. Kiedy jednak przyjmuje ona postać prawdy, która „budzi sprzeciw”; kiedy trzeba za nią zapłacić utratą (taniej) popularności lub (raczej pozornych) przyjaciół – wybiera głuche milczenie. Jezus nie chce być nauczycielem prawdy, o której nie potrafi zaświadczyć – której nie chce pokazać sobą; której nie przyjmuje jako zobowiązania najpierw w odniesieniu do samego siebie.
Taki właśnie jest Jezus. Takim jest Chrystusem, czyli Pomazańcem. Za takim chcemy iść. Takim Go kochamy. Czy pociągał by nas równie mocno, gdyby był innym?©