Polska rasa

Kiedy żona Hansa Franka zmienia się w Maryję Królową Polski, by namówić Mieszka I do chrztu, akt fundujący narodową katolicką tożsamość zmienia się w groźną procedurę.

25.03.2013

Czyta się kilka minut

W styczniowej „Balladynie” (patrz „TP” nr 6) Krzysztof Garbaczewski podjął temat narodowy – „Poczet królów polskich” ze Starego Teatru jest kontynuacją tych zainteresowań. Wyjściowy pomysł wziął się od Wyspiańskiego, który „Akropolis” projektował na Wawelu, i Konrada Swinarskiego, który rzecz myślał osadzić w czasie, kiedy na zamku królował Hans Frank. Duch Wyspiańskiego unosi się nad inscenizacją: w dramaturgicznym pomyśle, aby na scenie wskrzeszać duchy zmarłych, oraz w zamierzeniu, by krytycznie przyjrzeć się mitom fundującym narodową tożsamość. Sposób, w jaki twórcy spektaklu rzecz przeprowadzają, jest już wybitnie autorski.
Na potrzeby inscenizacji anektowali cały teatr: od widowni, poprzez zaplecze, po podscenie, gdzie urządzono krypty. Niemal całe przedstawienie oglądamy za pośrednictwem kamer na zawieszonym na wysokości proscenium ogromnym ekranie. Garbaczewski kolejny raz porusza się na granicy teatru i wideo – konsekwencja i brak ostentacji świadczą, że chodzi tu nie tyle o badanie czy forsowanie tej granicy, ile o jej zagospodarowanie. Słowem: nie o eksperyment, lecz o język sceniczny.
Oglądając przedstawienie, nie miałem poczucia, że reżyser ryzykuje powtarzanie wypracowanych chwytów, przeciwnie: czułem, że język ten jest w jakiś sposób naturalny, zwyczajny. A przy tym – poprzez użycie montażu, cięć, zbliżeń – praktyczny i skuteczny. Zwykło się pytać Garbaczewskiego o jego zainteresowanie filmem; moim zdaniem to fałszywy trop. Zdecydowanie bliżej jesteśmy tu myśleniu rodem z obszaru sztuk wizualnych, gdzie naturalne jest posługiwanie się wachlarzem rozmaitych materiałów i mediów, i poruszanie się na ich granicach. Granicach, które – jak w „Balladynie” – także i w „Poczcie królów polskich” okazują się niebezpieczne.
Na Wawelu bije serce narodu polskiego: stąd umieszczone na scenie ogromne gumowe serce, które głośno pulsuje i krwawi. Poczet królów polskich w pierwszej scenie uzyskuje kształt listy pseudonimów, jakie przedstawiciele polskiej partyzantki przyjmują, by wykraść z zamku arrasy (probierz polskiej tożsamości). Hans Frank (Krzysztof Zarzecki) jest demoniczny, a jego praktyki przypominają satanistyczną mszę... Garbaczewski chętnie operuje kiczem. Jednak nie chodzi tutaj o dekonstrukcję przez sarkazm i ironię. Spektakl jest śmieszny – tym uwodzi. Jednak kiedy Maria Brigitte Frank zmienia się w Maryję Królową Polski (w obydwu rolach Marta Ojrzyńska), by namówić Mieszka I (Justyna Wasilewska) do przyjęcia chrztu, kicz zderza się z czymś podniosłym, drapieżnym i całkiem serio, zmieniając akt fundujący narodową katolicką tożsamość w groźną i dwuznaczną procedurę.
Hans Frank – wskazując na widownię – opowiada Władysławowi Jagielle (Roman Gancarczyk) o planach ogrodu antropologicznego, w którym zgromadziłby różne podgatunki polskiego narodu. Hans Frank nie jest na Wawelu obcym ciałem. Nie jest ciałem, którego można się ot tak pozbyć – którego pozbyliśmy się w 1945 r. Wątek kryminalny z partyzantami po chwili wygasa (zresztą bliżej byliśmy tutaj gabarytu oporu rodem z „Allo, allo” niż pieśni powstańczych, co samo w sobie jest wymowne). Niewiele pada tu wprost, więc każda wykładnia będzie uproszczeniem. Ale kiedy Superpiast (Krzysztof Zawadzki) w długiej, agresywnej tyradzie opisuje badania, jakich w 1944 r. mieli się dopuścić okupanci, by dowieść przynależności Piastów do rasy nordyckiej, nabiera się pewności, że w spektaklu nie chodzi wcale o wykład z historii. Przeciwnie. Hans Frank nie jest tutaj postacią historyczną; jest medium, które – wpuszczone na Wawel Garbaczewskiego, do owej prakrypty polskiego narodu – pozwala odsłonić przemocową genealogię samej idei narodu. Także narodu polskiego.
Kolejni polscy królowie uwodzą i z wdziękiem bądź gniewem upominają się o swój patronat. W pewnym momencie Anna Radwan-Gancarczyk – bardziej prywatnie niż jako figura opowieści – deklaruje, że dość ma tej narzuconej tożsamości, nie chce żyć przeszłością ani przyszłością, ale tym, co tu i teraz. To z pewnością motto spektaklu, manifest osobności i suwerenności – ale manifest świadomy swej utopijności. W ostatniej scenie Jagiełło pokonuje Franka, zarazem informuje głośno, że nacjonalistyczny duch będzie odradzał się i trwał. W ideach, w mechanizmach, w sposobie myślenia. Wcześniej w wawelskich kryptach Garbaczewski urządził dyskotekę – danse macabre, śmieszny i straszny. I możemy się domyślać, że tylko po to, by publicystyką nie osłabiać rażenia spektaklu, poczet królów polskich reżyser ucina na Hansie Franku.
Na drugim biegunie kiczu jest u Garbaczewskiego anarchistyczny wstręt, jakim obwarowuje wszystko, co uchodzi za składnik zbiorowej tożsamości. Wszystko, co składa się na polskość. Wstręt jest tutaj ramieniem tego, co polityczne, skandaliczne; pozwala wyzwolić i oddzielić indywidualne od kolektywnego. Kicz podbija bębenek, zarazem zabezpiecza przed patosem.
Ta wybuchowa mieszanka jest wehikułem dla teatru, który przemawia językiem świeżym, bezczelnym, wywrotowym. Teatru, który w czołówce polskiego mainstreamu przemawia dziś zdecydowanie najdonioślej.

„POCZET KRÓLÓW POLSKICH”, reż. i scenogr.: Krzysztof Garbaczewski; tekst i dramaturgia: Agnieszka Jakimiak, Marcin Cecko, Sigismund Mrex, Szczepan Orłowski; scenogr., wideo: Robert Mleczko; muz.: Anna Zaradny; premiera w Starym Teatrze w Krakowie 23 marca 2013 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2013