Polska aktualna

Wystawa „Polskie okolice” w warszawskim Rastrze to rzadka okazja zobaczenia obrazów Marcina Maciejowskiego, którego twórczość stała się w powszechnym obiegu synonimem nowej sztuki z Polski.

01.11.2021

Czyta się kilka minut

W Galerii Raster: Ewa zamyślona. Już wie jak smakuje życie (wg arrasu „Szczęśliwość rajska”, 1550), 2021, olej na płótnie, 60x80 cmPo prawej: Dama już państwowa, 2021, olej na płótnie, 140x180 cm /
W Galerii Raster: Ewa zamyślona. Już wie jak smakuje życie (wg arrasu „Szczęśliwość rajska”, 1550), 2021, olej na płótnie, 60x80 cmPo prawej: Dama już państwowa, 2021, olej na płótnie, 140x180 cm /

Na przełomie minionego i obecnego stulecia Marcin Maciejowski zapełniał swoje obrazy scenami podpatrzonymi z życia codziennego. Sięgał po motywy zaczerpnięte z kultury masowej, nie unikał świata polskiej polityki. Przyglądał się kulturze popularnej i mediom. Korzystał z nich, ale też jego prace, dzięki obecności w masowym obiegu, same stawały się nieuchronnie jego częścią.

Powroty

Przykuł uwagę krytyków i publiczności. Maciejowski, Rafał Bujnowski i Wilhelm Sasnal tworzący wówczas Grupę Ładnie szybko stali się powszechnie rozpoznawalni. Ogłoszono nawet modę na młodą sztukę z Polski, a Grupa Ładnie dla wielu stała się ważnym punktem odniesienia.

Z czasem jednak twórczość Maciejowskiego zaczęła się zmieniać. Jego obrazy porzuciły plakatowość, stały się malarsko bardziej skomplikowane. Nadal obecny był w nich świat celebrytów, ale pojawiły się też coraz liczniejsze odniesienia do filmu, obrazy-cytaty z kadrami z południowoamerykańskiej telenoweli, a przede wszystkim z klasyki światowego kina.

Zaczął się też odwoływać do artystów z przeszłości – jak Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer, Gustav Klimt i Egon Schiele, Pablo Picasso i Tadeusz Kantor. W 2010 r. w rozmowie dla „Tygodnika Powszechnego” Maciejowski mówił: „W historii sztuki interesuje mnie to, co niemodne we współczesnym świecie artystycznym, albo spauperyzowane – a więc w mniejszym stopniu awangarda, która uchodzi dziś za bardzo cool, zaś o wiele bardziej np. Wyspiański czy Klimt”.

Okazją do tamtej rozmowy była duża wystawa artysty „Tak jest” w krakowskim Muzeum Narodowym. W 2014 r. w Rastrze odbyła się kolejna. Potem jednak indywidualne pokazy Maciejowskiego organizowano za granicą: w Londynie, Salzburgu czy Wiedniu – artysta stale współpracuje m.in. z prestiżową Galerie Thaddaeus Ropac. Obecna wystawa w Warszawie to powrót do kraju po latach.

Owa nieobecność może intrygować – podobnie jak w przypadku Wilhelma Sasnala, którego duży pokaz prac, także po latach, zorganizowało niedawno warszawskie POLIN. Okazuje się, że sukces artysty, także komercyjny, nie zawsze przekłada się na publiczną obecność jego prac w Polsce. Tym bardziej warto odwiedzić wystawę w Rastrze. Daje ona bowiem rzadką okazję, by zobaczyć, jak zmieniła się twórczość Maciejowskiego.

Na pewno on, Bujnowski czy Sasnal trafili w swój czas. Ich twórczość stała się nawet swoistym manifestem roczników urodzonych w latach 70. ubiegłego wieku, które poszukiwały swojej reprezentacji. Młodzi malarze utrafili w generacyjne zapotrzebowanie, w oczekiwanie sztuki mówiącej o autentycznym, codziennym doświadczeniu. I chociaż Ładnie jako grupa szybko przeszła do historii, a każdy z jej byłych członków podkreślał własną odrębność – dawne doświadczenie grupowego działania (i grupowej identyfikacji) zaczęło być przez nich traktowane nawet jako zbędny balast – nadal ważna była dla tej trójki rzeczywistość i baczne jej obserwowanie.

Umiejętność mówienia o otaczającym świecie i własnym doświadczeniu okazywała się ważna także dla kolejnego pokolenia malarzy. Jak wspominał w jednej z rozmów młodszy od Maciejowskiego o ponad dekadę Daniel Rycharski: „Rozpoznawałem tematy, którymi się zajmował, czyli na przykład: lokalność, współczesna Polska, oraz różne problemy zwykłych ludzi. Przez to, że byłem ze wsi, czy też małego miasta, to do mnie przemawiało”. Umiejętność znalezienia języka pozwalającego mówić o tej nieopisanej Polsce była czymś rzadkim i nieoczywistym.

Państwowa dama

Dziś płótna Marcina Maciejowskiego uderzają starannością wykończenia szczegółów oraz nawiązaniem do estetyki dawnych mistrzów, przełamywanej elementami zaczerpniętymi ze świata komiksów, tekstowymi wtrąceniami i obecnością tzw. dymków. Jego obrazy są dopracowane, ale wydają się lekko, wręcz z łatwością namalowane. Nieprzypadkowo użyto w ich kontekście zaczerpniętego od włoskiego humanisty Baldassarego Castiglionego terminu „sprezzatura”, oznaczającego lekkość, wrażenie naturalności i wykonywania jakby bez wysiłku. Jednocześnie nadal dotykają kwestii politycznych czy społecznych.

Tak jest też w przypadku prac pokazanych teraz w Rastrze. Nie jest to obszerny przegląd. Wystawiono zaledwie kilka płócien namalowanych w tym roku, które dotyczą kobiet, sztuki i polityki. Każda z tych kwestii jest dziś kluczowa, dyskutowana, wywołująca emocje. I jeszcze inny temat – dziedzictwo narodowe, problem, który obecna władza postawiła w samym centrum politycznego sporu.

Na jednym z obrazów, z tytułem zapożyczonym z gazetowego nagłówka – „Dama już państwowa” – Maciejowski przedstawił scenę podpisania umowy o zakupie kolekcji Czartoryskich przez polski rząd. Minister Gliński i Adam Karol Czartoryski dumnie prezentują podpisana umowę. W tyle widać „Damę z łasiczką” Leonarda da Vinci. Arcydzieło, które wolą twórców Muzeum Czartoryskich miało być publicznie dostępne, zostało przez ich spadkobiercę sprowadzone do przedmiotu umowy handlowej. Na przykładzie tej jednej decyzji można pokazać wszystkie paradoksy rządzącej formacji politycznej, w tym przekonanie, że tylko omnipotentne państwo może odpowiednio zadbać o wspólne dziedzictwo. Jednocześnie to samo państwo przyznało, że nie potrafi zadbać o to, by respektowano prawo dotyczące wywozu bezcennych dzieł – przecież jako oficjalny powód zawarcia tej transakcji podano zabezpieczenie „Damy z łasiczką” przed sprzedażą za granicę!

W Rastrze jest też obecne duchem inne słynne malowidło z kolekcji Czartoryskich: zaginiony podczas II wojny światowej „Portret młodzieńca” Rafaela. Wersję na podstawie przedwojennej fotografii wykonał Maciejowski. Zdjęcie zachowało się jedynie w wersji czarno-białej. Malarz je odtworzył. Dał nam nowego Rafaela, barwnego i nieoczekiwanie współczesnego. Przechwycił oficjalną narrację – dziś coraz częściej w kraju celebrujemy i otaczamy czcią kolejne rekonstrukcje zamków czy pałaców (doczekaliśmy też zresztą pokazywanej jako wielkie wydarzenie prezentacji rekonstrukcji konserwatorskiej „Portretu młodzieńca”). Kopie z przeszłości zastępują oryginalną twórczość.

Maciejowski wraca do przeszłości, ale nie robi tego z sentymentalnych upodobań. Przeciwnie, podkreśla, że dawna sztuka jest dla niego częścią współczesności. Dlatego też proponuje jej odczytanie na nowo. Co więcej, na tej wystawie sięga po tę część przeszłości, która wydaje się być jedynie historycznymi pamiątkami. Przywraca je współczesnej wrażliwości, np. powtarzając przedstawienie Ewy zrywającej owoc rajskiej jabłoni ze słynnego wawelskiego arrasu. Postać z XVI-wiecznego dzieła na obrazie Maciejowskiego staje się symbolem emancypacji i złamania status quo.

Z Tytusa

Na innym z obrazów młoda osoba z czarną maseczką na twarzy w uniesionych rękach trzyma białe płótno. To bezpośrednie nawiązanie do „Demonstracji obrazów” Marka Włodarskiego z 1933 r., pracy, która dziś stała się jednym z ikonicznych dzieł sztuki zaangażowanej minionego stulecia. Jednak tym razem demonstrującym jest kobieta. Jest wreszcie portret Ewy Tatar, kuratorki i krytyczki sztuki. Wszystko to przedstawienia kobiet świadomych, zaangażowanych, walczących o swoje prawa. Kobiet, które odzyskały polityczną podmiotowość.

W Rastrze są jeszcze dwa inne obrazy. Zawieszone w oddzielnej sali, zdają się trochę przypadkowym dodatkiem. Wprowadzają jednak nostalgiczny czy też melancholijny ton. Jeden przedstawia grupę Ich Troje w szczególnym momencie, bo w chwili ogłoszenia powstania zespołu 3 listopada 1995 r. Obraz ten wydaje się powrotem do początków twórczości Maciejowskiego, kiedy z upodobaniem przedstawiał bohaterów naszej kultury popularnej. Nie wszyscy jednak pamiętają, że w tamtym roku młodzi historycy sztuki założyli magazyn „Raster”, który zrewolucjonizował postrzeganie polskiej sztuki i sposób mówienia o niej. I to jego współzałożyciele – Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński – stworzyli i do dziś prowadzą galerię Raster, mającą kluczowe znaczenie dla kariery członków Ładnie.

I drugi obraz. Jest na nim Tytus z dziewczyną Asizo. Odwołanie do bohaterów komiksu Papcia Chmiela nie powinno dziwić, to przecież ważny element zbiorowej wyobraźni dzisiejszych 40- i 50-latków, niezależnie od ich opcji ideowych i wyborów politycznych. Świata Marcina Maciejowskiego i twórców Rastra. W XVIII księdze przygód Tytusa, Romka i A’Tomka, wydanej w 1987 r., Tytus uczy się historii malarstwa. Sam nawet zaczyna tworzyć. Poznaje dziewczynę, jak on odmienną, Inną, stworzoną przez malarza kubistę. Ostatecznie jednak profesor T. Alent za pomocą komputera przekształca ją we współczesną Zosię. Wszystko wraca do normy, staje się powszechnie akceptowane.

Ten właśnie obraz, zamykający wystawę, wydaje się autoironicznym komentarzem malarza do własnej drogi: od buntownika do klasyka współczesności. Ale też komentarzem do dziejów samego Rastra. Drogi, którą przeszedł od artzina do establishmentowej galerii, będącej dziś symbolem sukcesu na rynku sztuki. ©

Marcin Maciejowski, POLSKIE OKOLICE, Warszawa, Raster, wystawa czynna do 16 listopada br. Reprodukcje obrazów dzięki uprzejmości Galerii Raster.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2021