Sceptyczny podglądacz

W warszawskiej galerii Raster trwa wystawa Marcina Maciejowskiego „Kompozycja na niewielkiej przestrzeni”. To powrót artysty, który od czterech lat był w Polsce nieobecny.

07.07.2014

Czyta się kilka minut

„Co mnie obchodzą twoi bogowie (wg »Faraona«)”, 2014 r., olej na płótnie / Fot. Dzięki uprzejmości Galerii Raster
„Co mnie obchodzą twoi bogowie (wg »Faraona«)”, 2014 r., olej na płótnie / Fot. Dzięki uprzejmości Galerii Raster

Rafał Bujnowski, Marcin Maciejowski i Wilhelm Sasnal od dawna nie są kojarzeni wyłącznie z czasami krakowskiej Grupy Ładnie. Poszli własnymi drogami; każdy z nich doczekał się ważnych wystaw, tekstów i książkowych opracowań. Maciejowskiemu krakowskie Muzeum Narodowe zorganizowało w 2010 r. wielki przegląd. Niektórzy przy tej okazji zaczęli mówić o artyście – żartobliwie zapewne – jako o twórcy narodowym. Potem przyszły kolejne indywidualne wystawy, ale za granicą. W Polsce – poza wspólnym pokazem z Siggim Hoferem w Galerii Bielskiej BWA w 2012 r. – właściwie był nieobecny.


Sceny z życia bohemy


Wystawa w Rastrze wypełnia powstałą lukę. Choć nie jest to obszerny pokaz: w galerii znalazło się zaledwie 10 prac powstałych – z jednym wyjątkiem – w 2014 r. Być może niektórych rozczaruje ten skromny rozmiar. Niesłusznie. To dobrze przemyślana ekspozycja, celnie pokazująca kierunek, w jakim poszła twórczość Maciejowskiego.

„Maciejowski jest analitykiem języków sztuki i plastyki – tego, jak skonstruowane są obrazy, i tego, kto, co i w jaki sposób mówi o sztuce” – można przeczytać w tekście towarzyszącym ekspozycji. A jednocześnie powstała wystawa o funkcjonowaniu sztuki i o jej wyobrażeniu. O micie artysty i o życiu bohemy, młodopolskiej i hipsterskiej – dopowiadają twórcy wystawy.

Część obrazów pokazuje spotkanie młodych ludzi ze sztuką. Ich wizyty w muzeach i galeriach. „Bust of a Woman (1944)”, jeden z najbardziej niezwykłych na tej wystawie, przedstawia scenę z muzeum. Młoda dziewczyna stoi przed obrazem Picassa. W ręku trzyma telefon i – co dziś stało się obowiązkowym zwyczajem – fotografuje płótno. Na „My młodzi artyści” widzimy chłopaka i dziewczynę zwiedzających galerię malarstwa w krakowskich Sukiennicach. Modnie ubrani stoją przed „Szałem”, jednym z kanonicznych dzieł Młodej Polski. Tuż obok wisi bardziej kameralna „Konwalia”. I jest jeszcze napis, umieszczony niczym „dymek” w komiksach: „My młodzi artyści dzieło Podkowińskiego witamy z najwyższą radością”. Naiwny, wręcz humorystyczny.

Artysta podpatruje z boku życie świata sztuki. Jest w tym spojrzeniu pewna melancholia, ale też – nie wiem, czy zamierzona – doza ironii. Maciejowski wyłapuje sztampowość zachowań i wyobrażeń, trwanie określonych tradycji, mieszanie się dawnej i obecnej obyczajowości. Przywołanie czasów Młodej Polski – w pierwszej chwili zaskakujące – okazuje się całkiem celne: to wtedy ukształtował się mit bohemy, z jego wszystkimi śmiesznostkami, do dziś pokutujący w popularnych wyobrażeniach artysty i samej sztuki. Przy czym Maciejowski nie jest krytykiem. Nie aspiruje do naprawiania czy chociażby korygowania ani obecnego świata, ani jego przeszłości. Zdaje się bardzo świadomie przyjmować pozycję sceptycznego obserwatora.


Zmęczenie arcydzieł


Można odkrywać liczne odniesienia Maciejowskiego do sztuki dawnej. Przed czterema laty – w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” – sam podkreślał: „W historii sztuki interesuje mnie to, co niemodne we współczesnym świecie artystycznym albo spauperyzowane – a więc w mniejszym stopniu awangarda, która uchodzi dziś za bardzo cool, zaś o wiele bardziej np. Wyspiański czy Klimt. Staram się wycisnąć coś, co zostało zredukowane do pocztówki”.

W obrazach zebranych w Rastrze bez trudu można znaleźć fascynację Manetem, zwłaszcza w płótnach przedstawiających barmanki. Pojawiają się też odwołania do Picassa – ten twórca od dawna fascynuje Maciejowskiego. Z kolei za dziewczyną w obrazie „Blue Odalisque or The White Slave (1921-23)” znalazło się płótno Matisse’a. Dziś obydwu podziwiamy, ale czy nie grozi im los wielkich XIX-wiecznych akademików, których obrazy były podziwiane i powielane, aż do kompletnego ich zbanalizowania? Wiem, oczywiście, że były również inne powody skazania ich na muzealne magazyny. Jednak efektu „zmęczenia arcydzieł”, jak to zjawisko określiła Maria Poprzęcka, stale reprodukowanych i przerabianych na gadżety, nie warto bagatelizować.

Przed kilkoma laty Maciejowski powtórzył obraz słynnego niegdyś francuskiego akademika Jeana-Léona Gérôme’a „The Slave Market” z 1860 r. Przedstawia on mężczyzn, którzy oglądają niczym jakieś zwierzę wystawioną na sprzedaż niewolnicę. Polski malarz zatytułował swą pracę „Terrible”. Określenie to może odnosić się do tematu płótna, ale czy podobnie nie reagujemy dziś na wiele dzieł oficjalnych malarzy z tamtego stulecia? I czy inni, widząc „Słoneczniki” van Gogha po raz tysiąc i pierwszy, nie chcą wykrzyczeć: straszne?

Wszystkie te konteksty twórczości Maciejowskiego są bardzo ważne. Jednak narzuca się myśl, że jego płótna stanowią przede wszystkim próbę przywrócenia malarstwu jego znaczenia. Powroty do przeszłości sztuki, sprawdzanie, na ile dawne konwencje zachowały swą nośność, kończą się pochwałą tej starej dyscypliny. Są zachwytem dla sposobu kładzenia farby, oddania światła na butelkach stojących na barze czy fałd błyszczącej tkaniny, czyli tradycyjnego malarskiego warsztatu. Ryzykownym być może, ale, jak powiedział sam Maciejowski, „malarstwo po prostu jest”. I zapewne nadal będzie.


Marcin Maciejowski, „Kompozycja na niewielkiej przestrzeni”, Warszawa, Galeria Raster, wystawa czynna do 31 lipca br.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2014