Polityka w pierwszej osobie

Od czasów „Dzikich nocy” i „Filadelfii” kino coraz odważniej mierzy się z tematyką AIDS, a osiągnięcia medycyny odczarowały związane z nim tabu. „120 uderzeń serca” nie idzie już na żadne kompromisy.

07.05.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „120 uderzeń serca” / GUTEK FILM0
Kadr z filmu „120 uderzeń serca” / GUTEK FILM0

Silence = mort”, czyli: „milczenie oznacza śmierć”. Plakat do filmu Robina Campillo przedstawia bohatera z takim napisem na koszulce. Chłopak jest roześmiany, wręcz euforyczny, jakby z całych sił chciał wykrzyczeć światu swoje prawo do życia. Towarzyszący tym słowom różowy trójkąt odsyła natychmiast do hitlerowskich obozów koncentracyjnych, ale „120 uderzeń serca”, zwycięzca Grand Prix na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, przypomina o innym historycznym momencie, kiedy ów symbol nabrał nowego znaczenia.

Pod koniec lat 80. XX w. zaczęli go wykorzystywać działacze międzynarodowej grupy ACT UP, która podjęła walkę o prawo chorych na AIDS do rzetelnej informacji, o dostęp do najnowszych leków i opieki medycznej. Wypowiedziała też wojnę stereotypom, wedle których wirus HIV miał być „karą” zesłaną na mniejszości seksualne. W swoim drugim filmie fabularnym Campillo, twórca znakomitych „Eastern Boys”, opowiada, w jaki sposób wywodzący się z USA ruch społeczny – pokazany m.in. w nominowanym do Oscara dokumencie „Jak przetrwać zarazę” (2012) – zaczął również we Francji zmieniać powszechną świadomość tej choroby.

Film Campillo sprawia chwilami wrażenie, jakby reżyser przeniósł się w czasie o trzy dekady wstecz i nakręcił „na gorąco” dokument – zaangażowany, a zarazem niezwykle osobisty. Stężenie emocji, tych politycznych i erotycznych, jest w „120 uderzeniach serca” tak duże, że trudno złapać oddech. Tytuł filmu doskonale oddaje ów stan podwyższonego tętna, które towarzyszy działaniom desperackim. Wszyscy bohaterowie, zarówno ci całkiem zdrowi, jak i zarażeni HIV czy zmagający się z chorobą, zachowują się tak, jakby nie mieli już nic do stracenia. Za to bardzo dużo do wygrania. Bo, jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, stawką może być tu pojedyncze ludzkie życie, ale przede wszystkim jest nią prawda, czyli ogólnie dostępna wiedza na temat choroby, jej zapobiegania i leczenia.

Działacze ACT UP ruszają więc przeciwko politykom i koncernom farmaceutycznym, szturmują konferencje naukowe, sale lekcyjne i kościoły. Metody, które stosują, rozwieszając drastyczne plakaty, rzucając w decydentów prezerwatywami wypełnionymi sztuczną krwią czy zamieniając pogrzeby kolejnych ofiar AIDS w polityczne demonstracje, bywają kontrowersyjne, niestroniące od bezpośredniej przemocy. Ale o tym również traktuje wprost film Campillo. Jako scenarzysta pracujący przez lata dla reżysera Laurenta Canteta stał się mistrzem prowadzenia na ekranie gęstego, wielowarstwowego dyskursu. Niezależnie czy opowiadał o mężczyźnie, który ukrywa przed bliskimi utratę pracy („Time Out”), o dojrzałych seksturystkach w kraju ogarniętym nędzą i przemocą („Na południe”) czy o współczesnej szkole jako metaforze wieloetnicznego społeczeństwa („Klasa”), czuło się w tym zarówno społeczny pazur, jak i intymne dotknięcie.

Żeby nie było zbyt romantycznie, reżyser, który w latach 90. sympatyzował z paryskim ruchem ACT UP, w „120 uderzeniach serca” do znudzenia odtwarza niekończące się nasiadówki z udziałem paryskich działaczy. Pokazuje, jak w bólach, pośród rozmaitych racji, ucierała się strategia działania grupy. Negocjować czy szokować? Lobbować czy atakować? Potencjał filmu wykracza jednak poza społecznikowski procedural i polityczny manifest, spuentowany – jakżeby inaczej – piosenką „Smalltown Boy” zespołu Bronski Beat, czyli jednym z hymnów ruchu LGBT tamtego czasu. Decydując się na bohatera zbiorowego, Campillo jednocześnie dba, by każda z postaci miała indywidualny rys i osobną historię. By funkcjonowała nie tylko poprzez swoje zaangażowanie w „sprawę”, na tle zebrań i pikiet, ale także w wymiarze prywatnym – w bliskich relacjach z innymi czy w transie szalonej zabawy. Miłość, która rodzi się jakby na przekór AIDS pomiędzy zarażonym Seanem a seronegatywnym Nathanem, przenosi opowieść w najtrudniejsze do opisania rejony.

Od czasów francuskich „Dzikich nocy” (1992) Cyrila Collarda i hollywoodzkiej „Filadelfii” (1993) Jonathana Demme’a kino coraz odważniej mierzy się z tematyką AIDS, a osiągnięcia medycyny w dużej mierze odczarowały związane z nim tabu. „120 uderzeń serca” nie idzie już pod tym względem na żadne kompromisy. Bez cienia pruderii filmuje seksualność, bez znieczulenia rejestruje postępujące wyniszczenie ciała i umieranie. Niektóre sceny ryzykownie przeciąga, inne namiętnie celebruje, by kosztem narracyjnej płynności czy tzw. dobrego smaku odtworzyć cały brud i nieubłagany rytm choroby. Film staje się przez to równie anarchistyczny, ideowo zdeterminowany oraz emocjonalnie i zmysłowo łapczywy, jak jego bohaterowie. Będąc artystą Campillo uprawia bowiem tę samą „politykę w pierwszej osobie” i nie dba przy tym o jakikolwiek umiar czy zasady decorum. ©

120 UDERZEŃ SERCA (120 battements par minute) – reż. Robin Campillo. Prod. Francja 2017. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 11 maja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2018