Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na początku był przypadek – bo przecież rodzina kilkuletniej wtedy Ludwiki Włodek mogła kupić stary dom w jakiejś innej podtatrzańskiej wsi. Wybrała jednak Rzepiska koło Jurgowa. Potem były znaleziska na strychu z tajemniczym dokumentem wystawionym przed stu laty w Budapeszcie, a przede wszystkim ludzie i ich historie. Po latach z tych doświadczeń wyrosła książka portretująca wielokulturową krainę, na której kształt wpłynęło wielowiekowe panowanie węgierskie, ale i polskie; na mocy zastawu spiskiego z 1419 r. kilkanaście miast znalazło się na 360 lat pod polskim zarządem. Także osadnictwo niemieckie i wołoskie, Żydzi i Romowie/Cyganie („Dla mnie piękne jest słowo Cyganie, bo ja go źle nie kojarzę. Jak komuś się źle to słowo kojarzy, to on ma problem” – mówi Teresa Mirga, poetka i pieśniarka z Czarnej Góry). No i oczywiście Słowacy, stanowiący większość ludności Spisza.
Ludwika Włodek buduje swoją opowieść, splatając mnóstwo historii konkretnych rodzin i portretów konkretnych ludzi, tych z przeszłości i tych żyjących współcześnie. Jej bohaterowie wywodzą się z rozmaitych warstw społecznych, od Salamonów z zamku niedzickiego i Zamoyskich z zamku w Lubowli po spiskich Górali – Słowaków, Polaków, Rusinów/Rusnaków i tych, których tożsamość narodowa była płynna albo dopiero się rodziła. Łączy historię z reportażem, opisując na przykład ostatnią wieś zamieszkałą przez Zipserów, czyli Niemców spiskich, w większości wysiedlonych z Czechosłowacji po II wojnie na mocy dekretów prezydenta Beneša. Zderza też ze sobą sprzeczne relacje – dotyczy to zwłaszcza konfliktu polsko-słowackiego, który rozgorzał po I wojnie światowej. W 1920 r. decyzją Rady Ambasadorów Polsce przyznano 13 wsi spiskich, w tym Niedzicę, Frydman i Jurgów. W 1938 r., gdy dokonywał się rozbiór Czechosłowacji, Polska zajęła też Jaworzynę i Zdziar. We wrześniu ’39 państwo słowackie wzięło udział w niemieckim ataku na Polskę, otrzymując w zamian tereny Spisza i Orawy, po II wojnie granice wróciły do stanu z roku 1920. Konflikt na polskim Spiszu tli się do dziś – autorka z nadzwyczajną bezstronnością portretuje jego protagonistów, Jana Budza i Ludomira Molitorisa, pokazując równocześnie, jak bardzo ich spór traci znaczenie wobec dokonującej się integracji. I cytuje prorocze słowa nieżyjącego już mieszkańca Rzepisk, który urodził się w roku 1900: „Przezyłek śtyry śtandary, śtyry wojska, śtyry piyniondze. Jak sie mnie wto pyto, jakiej jestem narodowości, odpowiadom, że jestem Europejcyk”. Cóż, oby się to nie zmieniło...©℗
Ludwika Włodek, CZTERY SZTANDARY, JEDEN ADRES. HISTORIE ZE SPISZA. Zdjęcia Marzena Hmielewicz. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, ss. 452.