Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Może oprócz nieprzewidzenia, że jedna bramka BOR w rozsądnym czasie nie zdoła przeprowadzić szczegółowej kontroli kilku tysięcy księży, zakonnic i świeckich, którzy przyszli na mszę z papieżem do Sanktuarium Jana Pawła II na Białych Morzach – w związku z czym przed kościołem świeciły puste krzesła. Ale też nie było poważniejszych wyzwań – okoliczności były sprzyjające: pogoda dopisała, przybyło jednak mniej pielgrzymów, niż się początkowo spodziewano, ekstremiści islamscy (jak się okazało) nie wykazali szczególnego zainteresowania Światowymi Dniami Młodzieży w Polsce. Strona rządowa nie musiała sprawdzać się w sytuacji kryzysowej. Po prostu zrobiła swoje i za to należy się jej podziękowanie – umiarkowane.
Co prawda więcej niż umiarkowane, bo „serdeczne podziękowanie” władza otrzymała od Prezydium Episkopatu po pielgrzymce. Ale jest to zrozumiałe. Komunikat Prezydium dziękuje nie tylko służbom państwowym, ale wszystkim: papieżowi za jego trud pielgrzymowania, kard. Dziwiszowi za odwagę, Komitetowi Organizacyjnemu ŚDM za nadzwyczajną pracowitość, Polakom za życzliwość wobec pielgrzymów i gościnność, nawet mediom („zwłaszcza publicznym”) za obsługę pielgrzymki.
Taki dokument powinien powstać – i można zrozumieć jego emocjonalny ton. Mniej zrozumiałe są dla mnie dwa dodatkowe listy z podziękowaniami dla premier i dla prezydenta od abp. Stanisława Gądeckiego. „Przewodniczący Episkopatu Polski wyraził wdzięczność Premier rządu RP za udział w spotkaniach z Papieżem i świadectwo przywiązania do tych wartości, które kształtowały i kształtują oblicze Polski” – napisało biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie abp Gądecki „wyraził wdzięczność za gościnne i pełne życzliwości przyjęcie Ojca Świętego Franciszka oraz za osobiste świadectwo wiary i wierności tym wartościom, na których ufundowana jest historia Polski”. Uczynił to „w imieniu pasterzy Kościoła katolickiego w Polsce”, ale także „w imieniu wiernych”.
Wynikałoby z tego, że aby polityk zasłużył na specjalne podziękowanie od Przewodniczącego Episkopatu, wystarczy, że będzie uczestniczył we wszystkich możliwych spotkaniach z papieżem i wygłosi przemówienie o chrześcijańskich korzeniach Polski. Nie jest ważne, że w „cieniu pielgrzymki” podpisze ustawę zagrażającą dobru wspólnemu, bo paraliżującą funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego – instytucji zabezpieczającej demokratyczny ład państwa. Takie traktowanie polityki przez przedstawicieli Kościoła wydaje mi się krótkowzroczne. ©℗