Podwójne życie polskich pisarzy

Nie znam wszystkich intencji Malanowskiej i nie muszę ich znać, by dojść do wniosku, że dyskusja o sytuacji materialnej polskich pisarek i pisarzy jest nieodzowna.

17.03.2014

Czyta się kilka minut

Pisarze prowadzą zazwyczaj podwójne życie, funkcjonują w dwóch (czasem nawet trzech lub czterech) obiegach, swój czas dzielą między różne instytucje, w każdej z nich wykonując inną pracę. Dlaczego? Ponieważ z samego pisania nie mogą się utrzymać. By tworzyć literaturę, muszą zapewnić sobie pozaliterackie źródło dochodu, muszą pozyskać środki finansowe, które pozwolą im przeżyć.

Że autor sonetów musi zarabiać, że twórca prozy wysokoartystycznej musi też opłacać rachunki, wydaje się oczywiste, a jednak ilekroć rozmowa schodzi na ten temat, zarówno pisarze, jak i czytelnicy zaczynają wykonywać nerwowe gesty. Zwłaszcza pisarze. Nie inaczej było po niedawnych wypowiedziach Kai Malanowskiej. Warszawska prozaiczka od razu dostała reprymendę od kilku kolegów po piórze, którzy postanowili ją pouczyć, że: 1) nie można się mazgaić z powodu trudnych warunków materialnych, jest jak jest, trzeba się do tej sytuacji przystosować, poszerzając wachlarz oferowanych usług (Jakub Żulczyk); 2) twórcy prozy nie powinni się użalać, bo poeci mają jeszcze gorzej (Jacek Dehnel); 3) pisze się przede wszystkim z powołania, hołdując wyższym wartościom, a nie dla hajsu, więc może by tak ciszej nad tym polskim rynkiem literackim (Krzysztof Varga).

Nie wiem, jakie były intencje Malanowskiej (czy chodziło tylko o świadectwo rozczarowania, czy autorka od razu myślała o akcji społecznej), ale jedno jest pewne: swoimi wypowiedziami zwróciła uwagę na poważny problem, który dotyczy wszystkich polskich (i nie tylko) pisarek i pisarzy. Piszący i publikujący nie są autonomicznymi podmiotami pola literackiego. Są uzależnieni od innych pól społecznych, a zwłaszcza od ekonomii i mediów. Gdy Krzysztof Varga mówi o powinnościach pisarza, to oczywiście ma rację. Zgadzam się z nim, że literatura jest najważniejszym językiem, za pomocą którego odnosimy się do rzeczywistości. Ale by pisarze mogli realizować misję, muszą zadbać o swój byt. Jedni podejmują pracę w innym zawodzie, drudzy natomiast dzielą swe aktywności pisarskie na „literackie” i „użytkowe”. Varga jedną ręką pisze powieści, drugą felietony do „Gazety Wyborczej”, Żulczyk jest nie tylko prozaikiem, ale też publicystą i scenarzystą. Ta dwudzielność, to podwójne życie, które wydaje się dziś tak nieuchronne, ma swoje negatywne konsekwencje. Niewiele osób potrafi bezkolizyjnie przechodzić z jednego porządku do drugiego. Wpływ takiego sposobu funkcjonowania na pisanie jest bezdyskusyjny, a pogłębiająca się frustracja niektórych twórców (wciąż tabuizowana) to tylko pierwsza z długiej listy zawodowych „chorób”.

Inna sprawa to uwikłanie w mechanizmy rynkowe. Niemal wszyscy pisarze uczestniczą dziś w działaniach o charakterze marketingowym, których celem jest zwiększenie sprzedaży książki. Z jednej strony misja, powinności, artyzm, z drugiej natomiast promocja i format sprzedażowy. Podjęcie publicznej dyskusji na temat zarobków pisarzy wydaje mi się dużo lepszym rozwiązaniem niż udawanie, że czynnik ekonomiczny nie wpływa na tzw. prawdziwą (a nie komercyjną) literaturę. Wpływa, i to fundamentalnie. Ci, którzy o tym mówią, którzy zwracają na to uwagę, którzy szukają rozwiązań, nie zasługują na miano cyników i materialistów. Powtórzę raz jeszcze: intencje Malanowskiej, na których koncentrują się jej polemiści, zastanawiając się, czy działa szczerze, czy z niskich pobudek, nie są tu najważniejsze. Chodzi przede wszystkim o podjęcie ważnego tematu. I gremialną dyskusję.

Kilka lat temu podobna debata została zainicjowana przez środowisko artystów wizualnych, którzy podjęli wspólne działania: zorganizowali strajk i zaproponowali rozwiązania systemowe, słowem: zajęli się swoimi sprawami. Istotne jest to, że potrafili wykorzystać występującą w każdej grupie społecznej energię wywoływaną przez antagonizmy do walki o nowe regulacje dotyczące ekonomicznego aspektu ich pracy. Nie prowadzili wojen wewnętrznych, bezproduktywnych sporów między sobą, lecz razem szukali rozwiązań. Dlaczego zdecydowali się na taki krok? Pewnie dlatego, że sztuka jest dla nich najważniejsza, że wiedzą, jaką rolę może ona odegrać w przestrzeni społecznej. Zrozumieli, że podwójne życie, w którym działalność artystyczna jest dodatkiem, niszczy nie tylko ich samych, ale także sztukę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2014