Początek nowej Turcji

Mając poparcie narodu, Erdoğan przyspieszy swą rewolucję i będzie mocniej akcentować suwerenność Ankary w polityce światowej – także kosztem Zachodu, który go krytykuje.

18.07.2016

Czyta się kilka minut

Nocą na lotnisku Atatürka w Stambule, 16 lipca 2016 r. / Fot. IHLAS / REUTERS / FORUM
Nocą na lotnisku Atatürka w Stambule, 16 lipca 2016 r. / Fot. IHLAS / REUTERS / FORUM

O ile już po kilku godzinach wiadomo było, że pucz się nie udał, to po paru dniach wygląda on niemal na operetkę i ustawkę, a bohaterem mediów, bynajmniej nie pozytywnym, staje się prezydent Erdoğan.
Ale tamtej nocy na ulicach Stambułu i Ankary operetki nie było. Wojsko zajęło strategiczne punkty, a w telewizji proklamowano stan wojenny. Po stronie władz zostały właściwie tylko siły resortów wewnętrznych – i ludzie, masowo wychodzący na ulice naprzeciw czołgom. Strzelano do tych ludzi, miażdżono czołgami, bombardowano parlament. Zginęło 300 osób, rannych jest półtora tysiąca.

Prezydencka rewolucja

Jako polityk Erdoğan jest do szaleństwa odważny i wierzy w swą gwiazdę. Ale ma się czego bać i się boi. W parlamencie nikt mu nie zagrozi, media – państwowe i prywatne – kontroluje, we własnej partii wyciął bodaj wszystkie indywidualności.

Za jasno oświetloną sceną nie jest jednak tak miło. Już w 2013 r. w protestach o park Gezi wyszło na ulice 8 mln ludzi wściekłych na arogancję władzy, żądających liberalizacji życia publicznego i politycznego, obawiających się galopującej islamizacji w państwie fundamentalistycznie świeckim. Od roku co chwilę dochodzi do zamachów terrorystycznych organizowanych przez Kurdów. Państwo Islamskie i organizacje lewackie. Jest wreszcie armia: duma każdego Turka, filar Republiki i cenzor jej polityki. Dwukrotnie zmuszała rząd do ustąpienia (w 1971 i 1997 r.; w 2007 r. to się nie udało), dwukrotnie wyprowadzała siły na ulice (w 1960 r. – powieszono wtedy premiera i dwóch ministrów; oraz 1980 r. – w więzieniach wylądowało pół miliona ludzi). W ostatnich latach Erdoğan armię upokorzył w pokazowych procesach i podporządkował. Ale korpusem oficerskim mógł jedynie żonglować, bo oficerów nie miał kim zastąpić. Armia pozostała armią, a kraj jest beczką prochu – to nie okazja do zabaw i żartów.

Jednocześnie Erdoğan jest wodzem zwycięskiej – rozłożonej na lata – rewolucji. Od 2002 r. nie ma z kim przegrać; w listopadzie 2015 r. jego partia zdobyła 49 proc. głosów. To on dowiódł, że Turcja może stale rozwijać się gospodarczo, zaś beneficjentami są ludzie z prowincjonalnej Anatolii, a nie sitwa tłustych kotów z Ankary i Stambułu, od pokoleń żyjąca z państwa. Doszło do klasycznej wymiany elit, ale skapnęło też szaremu człowiekowi. To Erdoğan przywrócił Turkom dumę ze świetnej przeszłości państwa, niegdyś potęgi islamu. Przekonał, że Turcja może przewodzić regionowi i światu. Ci ludzie jak w dym poszli za Erdoğana pod czołgi w piątkową noc.

Poszli też ci, którzy utopiliby go w łyżce wody, ale którym jeszcze mniej uśmiechała się znana dyktatura armii, brutalna i przaśna, dla której alternatywą kiedyś mogliby być ludzie o wiele mniej sympatyczni niż dzisiejszy sułtan.

Scenariusze na przyszłość

Sobotni ranek to początek nowej Turcji. Kompromitacja armii (i poniekąd dawnych czasów) wydaje się nieodwracalna – rewolucja Erdoğana zyskała nowe paliwo. Na początek czystki w armii: w pierwszych dwóch dniach 2,5 tys. aresztowanych. Jeszcze bardziej uderzono w politycznych rywali. Poważne wątpliwości budzi forsowana przez władze teza o odpowiedzialności za zamach Ruchu Gülena – łączącego żywy islam z nowoczesnością, a potężne ambicje polityczne z sympatiami wobec Izraela i USA. I w najlepszych tureckich tradycjach uważanego za ośmiornicę wżartą w aparat państwa, zwłaszcza sądownictwo, a do niedawna policję i służby – przy czym te wpływy nie są urojone. Po zamachu więcej sędziów zwolniono, niż aresztowano wojskowych – a to zapewne początek.

Tak, tu obawy o intencje Erdoğana mogą być aż nadto uzasadnione. Zapewne szybko upora się z tymi, których uważa za zagrożenie. Najprawdopodobniej do jesieni zmieni konstytucję, choć po ostatnim weekendzie „zwykły” system prezydencki, o który latami walczył, może być niewystarczający. Tak – mając poparcie suwerena, jakim jest naród (często się do tego odwołuje), jeszcze mocniej będzie akcentować suwerenność Turcji w polityce zagranicznej. Zwłaszcza kosztem Zachodu, który krytykuje jego politykę wewnętrzną. A szczególnie kosztem USA, które wspierają syryjskich Kurdów (Turcja z nimi właśnie walczy) i chronią Gülena, dzisiejszego arcywroga Erdoğana. Od lat mieszka on w Pensylwanii – teraz Turcja ostro domaga się ekstradycji, na którą sądy w USA zapewne nie przystaną.
Będzie też miejsce na teatr odgrywany z Putinem i niejeden interes, którzy car z sułtanem ubiją. Trudniej będzie więc nam, Zachodowi, z Turcją: jeszcze więcej problemów w „kwestii smaku”, jeszcze więcej objawów „buntu okresu dojrzewania”. Nie musi to być z gruntu wrogie Zachodowi. Ale nie wydaje się, by ktokolwiek miał cierpliwość i ochotę, aby za Turcją nadążać.

Świat tajemnic

17 lutego 1959 r. pod Londynem rozbił się turecki samolot, zginęło 13 osób z 24 obecnych na pokładzie. Bez żadnych obrażeń przeżył turecki premier Adnan Menderes – charyzmatyczny lider, który porwał za sobą biedną Anatolię, wprowadził Turcję do NATO, zmarginalizował armię i gospodarzył pomocą z planu Marshalla... Przeżycie katastrofy było żywym dowodem jeśli nie na opiekę boską, to co najmniej na szczęśliwą gwiazdę.

17 września 1961 r. Menderes zawisł na szubienicy, skazany przez trybunał wojskowy za łamanie konstytucji. Wschód to świat tajemnic i niespodzianek. ©

Autor jest ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich, gdzie kieruje działem Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej. Publikował w „TP” wiele tekstów o Bliskim Wschodzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2016