Po drugiej stronie lustra

Wystawa Shinji Ogawy dowodzi, że przymiotnik "perwersyjny" może mieć pozytywne znaczenie: oznaczać wolność przekształcania przestrzeni, technik, losów, wolność odkrywania światów nieistniejących.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

W krakowskim Bunkrze Sztuki trwają trzy wystawy: kiepska, przeciętna i znakomita. Okładające się gumowymi wężami postaci w pikowanych zbrojach czy niekształtna, gigantyczna komórka poruszana przez ukrytych wewnątrz ludzi - elementy projektu Justyny Köke - do mocno eksplorowanego tematu "Sekretów rodzinnych" poza banalnością nie wnoszą wiele nowego. Również "Becoming" Lidii Krawczyk i Wojtka Kubiaka - skądinąd prezentacja bardzo sprawna - nuży powtarzalnością genderowego tematu przybierania płci.

Na tym tle "Realizm perwersyjny" Shinji Ogawy, niemal 50-letniego Japończyka z Nagoyi - wystawa zdyscyplinowana, kunsztowna, drobiazgowa - urzeka mądrością, nowatorstwem, skalą wyobraźni i poziomem skomplikowania gry, do której zaprasza artysta. Okazuje się też, że przymiotnik "perwersyjny" może mieć pozytywne znaczenie i oznaczać absolutną wolność imaginacyjnego przekształcania przestrzeni, technik, losów, wolność odkrywania światów nieistniejących.

Najpierw ulegamy podwójnej iluzji. Po pierwsze, wchodząc jesteśmy przekonani, że obejrzymy sporo starych fotografii. Po chwili zauważamy jednak, że to doskonałe warsztatowo rysunki. Po drugie, wydaje się, że mamy do czynienia z kopiami arcydzieł dawnych mistrzów: Rafaela, Cranacha czy Vermeera. Tymczasem okazuje się, że w ich kompozycji czegoś brakuje, albo czegoś jest w nadmiarze. I tak ze słynnego Vermeerowskiego obrazu "Mleczarka" znikła gdzieś dziewczyna, a mleko nalewa się samo. Z dwóch prac Rafaela - "Pięknej Ogrodniczki" i "Madonny z makolągwą" - Japończyk usunął postać Matki Boskiej. Czasem, jak w przypadku Cranachowskiej "Wenus na tle pejzażu" czy portretów książęcych Piera della Franceski, współczesny artysta rozciął kompozycję, podzielił postać na dwie, przesuwając je potem do krańców obrazu.

Wszystkie te zabiegi nie są jedynie pustą prowokacją. Nie mają też wiele wspólnego z postmodernistycznym eklektyzmem. To prawda, stanowiąc próbę wyobrażenia sobie "co by było gdyby...", przypominają niegdysiejsze działania surrealistów. Nieco inne jest jednak ich znaczenie. Wydaje się bowiem, że dla Ogawy bardzo ważnym pojęciem jest rozpad - rozumiany jednak nie jako koniec, ale początek. Dekomponując coś, nie tylko tworzymy nowe światy, ale możemy także multiplikować je w nieskończoność.

Tak powstała np. przedziwna, rysunkowa struktura podwojonej katedry z Amiens czy Wieży Ratuszowej na krakowskim Rynku. Albo "Świat łańcuchowy", instalacja wideo z 1991 r., która choć trwa ponad 20 minut, nie nuży nawet przez moment. Oglądamy stare kartki pocztowe, na których rozpoznajemy znane wszystkim krajobrazy: paryskie Troccadero, plac św. Marka, zamki, wybrzeża, masywy górskie... Raz po raz kamera zbliża się do jakiegoś szczegółu, by dalej wyprowadzić nas w zupełnie nowe rejony. Tak, jakbyśmy znaleźli się po drugiej stronie lustra, w świecie, gdzie czas, odległość, nieprzystawalność nie mają najmniejszego znaczenia.

Równolegle Shinji Ogawa gra z naszą pamięcią wizualną. Każdy, kto patrzy na ołówkowy cykl "Moiré. Scenes", jest przekonany, że ma przed sobą "pocztówkowe" widoki Góry Saint-Michel, jednego z najsłynniejszych zabytków Francji. Z bliska okazuje się jednak, że krajobrazy te zbudowane zostały z najróżniejszych elementów architektury europejskiej i japońskiej, które z Mont Saint-Michel nie mają nic wspólnego. Znajomy obraz okazuje się ułudą oka.

To, co dotyczy architektury, dotyczy również człowieka. W wideoinstalacji "Interferencja" (2006) postaci ze starych fotografii przechodzą z kadru w kadr. Zmieniają miejsca, postawieni zostają w różnych sytuacjach, spotykają różnych ludzi, schodzą się i rozchodzą. Kim są chłopcy z akordeonem w posiadłości zamożnej, najpewniej brytyjskiej rodziny? Kim są ci sami chłopcy na moście w jakimś mieście? Czy stara kobieta na placu, której towarzyszą dwie inne postaci, jest tą samą osobą, co kobieta stojąca w pustej przestrzeni przed samotną chatą? Co sprawia, że jesteśmy tu, a nie gdzie indziej, teraz, a nie kiedy indziej, z tymi, a nie innymi ludźmi? Przecież wszystko mogło zdarzyć się zupełnie inaczej. Z tymi pytaniami zostajemy już sami. Na długo.

SHINJI OGAWA, "REALIZM PERWERSYJNY", Kraków, Bunkier Sztuki, wystawa czynna do 30 listopada.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008