Pięćset lat normalności

Ruch, który dokonał tak wielkich zmian w Kościele i w świecie, był i jest pluralistyczny. To nie reformacja, lecz reformacje.

23.10.2017

Czyta się kilka minut

Modlitwa wspólnoty ewangelikalnej na Bar Beach w Lagos, Nigeria, wrzesień 2003 r. / JACOB SILBERBERG / GETTY IMAGES
Modlitwa wspólnoty ewangelikalnej na Bar Beach w Lagos, Nigeria, wrzesień 2003 r. / JACOB SILBERBERG / GETTY IMAGES

Chrześcijaństwo zachodnie uległo fragmentacji tak, jak reszta chrześcijaństwa była podzielona przez tyle wieków” – opisuje skutki reformacji angielski badacz, Diarmaid MacCulloch. Uzupełnia jednak: „Wraz z nastaniem reformacji i podziałem Kościoła przywrócona została normalność”. XVI-wieczne wydarzenia zapewniły pluralizm i złamały instytucjonalny monopol Kościoła rzymskiego w zachodniochrześcijańskiej christianitas.

Wiara i łaska

95 tez Marcina Lutra było z jednej strony początkiem zmiany w Kościele, z drugiej zaś wpisywało się w wygłaszane od bez mała wieku postulaty naprawy i reformy Kościoła „w głowie i członkach”. W re-­formacyjnej mozaice można dostrzec ­elementy wspólne i zaledwie jednym z nich była niezgoda reformatorów na status quo Kościoła. Teologicznie poszukiwano duszpas­terskiej pociechy w odniesieniu do relacji człowieka z Bogiem. Znane pytanie Lutra „Jak znajdę łaskawego Boga?” można dziś oddać w formie: „Jak mogę poradzić sobie ze śmiercią, ze skończonością mojego życia?”. Odpowiedź refleksji reformacyjnej nie zdawała się na instytucjonalno-sakramentalne pośrednictwo Kościoła, ale – idąc tropami wyznaczonymi przez teologię apostoła Pawła – wskazywała na Boga, który jedynie w Chrystusie zwrócił się do człowieka, by darmo, a więc z łaski, ofiarować mu zbawienie, jeśli ten tylko wierzy w przedstawiane mu w Piśmie Świętym obietnice.

To ostatnie uznawano za wystarczające źródło odnośnie do podstawowej kwestii, a więc odpowiedzi na pytanie o zbawienie człowieka. W reformacyjnym myśleniu stało się więc najwyższym sędzią wszelkich rozstrzygnięć teologicznych, a także ludzkich, kościelnych autorytetów. Człowiek wierzący rozumiany jako kapłan, który ma dostęp do Boga, stawał sam wobec Boga i w wierze przyjmował zbawienie, ale również zyskiwał motywację, by je przeżywać w doczesności, w służbie dla bliźnich i świata. Nigdy bowiem reformacyjne orędzie oddawane w hasłach „jedynie z łaski”, „jedynie przez wiarę” nie było odczytywane jako przyzwolenie na życie wbrew Bożemu przykazaniu. Wręcz przeciwnie: reformacyjne przesłanie miało człowieka uwalniać, by dążył do uświęcenia poprzez służbę bliźnim.

Eucharystia i chrzest

W pewnym uproszczeniu można mówić o trzech zasadniczych centrach reformacyjnego myślenia. Z jednej strony Wittenberga z Lutrem i Melanchtonem, z drugiej ośrodki szwajcarskie, w których na czoło wysuwał się Zurych Zwingliego i Bullingera oraz Genewa Kalwina. Trzecim, rozproszonym centrum były grupy anabaptystów.

Nazwa tych ostatnich, którą po polsku można oddać jako nowochrzczeńcy, a więc ci, którzy z perspektywy swoich przeciwników ponownie chrzcili, pokazuje także, na czym ogniskowały się spory między XVI-wiecznymi teologami obozu reformacyjnego. Anabaptyści chrzcili osoby mogące świadomie złożyć wyznanie wiary, zakładając, że człowiek musi najpierw uwierzyć, by stać się częścią Kościoła. Wittenberczyków i Szwajcarów dzieliło zaś przede wszystkim rozumienie obecności ciała i krwi Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej (Eucharystii). Ci pierwsi, a szczególnie Luter, twierdzili, że słowa ustanowienia sakramentu należy rozumieć dosłownie; ci drudzy szli w kierunku mniej literalnego wykładu. To odzwierciedlało także zasadniczą różnicę co do oceny miejsca sakramentów w procesie zbawienia. Wittenberga podkreślała je, Szwajcarzy i anabaptyści, podchodzili do nich z większym dystansem.

Te różnorodne koncepcje rozprzestrzeniły się najpierw w Europie. Wittenberga oddziaływała na północne tereny Rzeszy Niemieckiej oraz Skandynawię. Szwajcarska reformacja, szczególnie w wydaniu Kalwina, opuściła podalpejskie mateczniki i zadomowiła się we Francji, Niderlandach, Polsce i niektórych krajach niemieckich. Osobnym przypadkiem była Anglia, gdzie reformacja znalazła swoje miejsce w łonie Kościoła angielskiego, w którym za sprawą decyzji Henryka VIII rozpoczął się proces stopniowej secesji od Rzymu. Anglosaski nurt protestantyzmu, pozostający pod wpływem tendencji szwajcarskich, pozostawał szczególną syntezą, zachowującą np. przedreformacyjny episkopalny ustrój Kościoła. To rodziło sprzeciw bardziej radykalnych jednostek, tzw. purytan. To oni stali się forpocztą przeniesienia protestantyzmu do kolonii amerykańskich.

Środowisko anglosaskie po obu stronach Atlantyku stało się płodnym gruntem do rozwoju kolejnych nurtów protestanckich, takich jak baptyzm, metodyzm czy pentekostalizm. Nieraz to właśnie te nowe nurty dawały ożywcze impulsy dla zaangażowania misyjnego czy społecznego, skłaniając również bardziej zasiedziałe odnogi protestantyzmu do aktywności. Dzięki temu ze swojego północnoatlantyckiego matecznika protestantyzm trafił na wszystkie kontynenty. Dziś np. największy liczebnie Kościół luterański znajduje się w… Tanzanii.

Interpretacja i trwanie

Jednocześnie podejmowano próby przezwyciężenia podziałów. Jedną z nich była wprowadzona symbolicznie w 1817 r. unia, która miała połączyć w Prusach luteran z ewangelikami reformowanymi, a więc spadkobiercami reformacji szwajcarskiej. XIX i XX w. przyniosły więcej inicjatyw jednoczących w ramach poszczególnych wspólnot wyznaniowych. Nie miały one co prawda charakterystycznego dla unii staropruskiej wymiaru połączenia organizacyjnego, ale były platformami współpracy na polu tożsamości wyznaniowej, misyjnym, charytatywnym czy ekumenicznym.

Najstarszą taką organizacją jest Światowy Alians Kościołów Reformowanych (zał. 1875; dzisiaj Światowa Wspólnota Kościołów Reformowanych). W ślady Kościołów reformowanych poszli w 1881 r. metodyści (Światowa Rada Kościołów Metodystycznych), w 1905 r. baptyści (Światowy Związek Baptystyczny), w 1925 r. spadkobiercy anabaptystów – menonici (Światowa Konferencja Menonitów), zaś luteranie dopiero w 1947 r. (Światowa Federacja Luterańska).

Wysiłki na rzecz jedności nie były skierowane tylko do wewnątrz poszczególnych rodzin wyznaniowych. Korzenie protestanckie mają nurty, które złożyły się po II wojnie światowej na Światową Radę Kościołów, a więc zajmujące się kwestiami praktycznymi Międzynarodową Radę Misyjną i Ruch Praktycznego Chrześcijaństwa, a także skupiony na kwestiach różnic doktrynalnych Ruch Wiara i Ustrój Kościoła. Oprócz tego protestanci zaangażowani byli w dialogi teologiczne między sobą, jak i z przedstawicielami Kościoła rzymskokatolickiego czy Kościołów prawosławnych.

Dzięki dialogowi udało się częściowo przezwyciężyć napięcia teologiczne wyniesione jeszcze z XVI-wiecznych sporów. Np. większa część luteran i ewangelików reformowanych może się dziś spotkać przy Wieczerzy Pańskiej ze względu na takie porozumienia jak europejska „Konkordia leuenberska” (1973), amerykańska „Formuła porozumienia” (1997) czy bliskowschodnia „Deklaracja z Ammanu” (2006). W wielu miejscach świata doszło do połączenia w jednym organizmie kościelnym różnych nurtów protestanckich, np. w Kościele Indii Południowych w 1947 r. ewangelików reformowanych, metodystów i anglikanów, a w Protestanckim Kościele w Holandii w 2004 r. ewangelików reformowanych i luteran.

Trzeba jednak pamiętać, że współczesne wyzwania stworzyły nowe tematy wewnątrzprotestanckich sporów. Pewnym ich prototypem był spór modernistyczno-fundamentalistyczny, który wybuchł na przełomie XIX i XX w. w USA. Jego istotą było pytanie, jak chrześcijanie powinni reagować na zmieniający się świat: czy powinni trwać przy tradycyjnie ujmowanych prawdach wiary, czy otwierać się na ich twórczą reinterpretację? Dziś taka linia podziału jest niejednokrotnie żywsza niż stare spory teologiczne z XVI w. i przebiega w poprzek wszystkich odłamów protestantyzmu, a krystalizuje się wokół takich zagadnień, jak stosunek do ordynacji kobiet, osób homoseksualnych i ich związków, wyzwań bioetycznych (aborcja, eutanazja), rozwoju nauki czy zaangażowania w takie kwestie społeczne, jak walka z globalnym ociepleniem i współczesnymi formami niewolnictwa. ©

Dr JERZY SOJKA jest adiunktem w Katedrze Teologii Systematycznej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Reformacja. 500 lat