Pewne jak śmierć, niepewne jak rząd

Inaugurując debatę minister finansów Andrzej Raczko przypomniał znane powiedzenie, według którego tylko dwóch rzeczy możemy być pewni na tym świecie: że będziemy płacić podatki i że umrzemy. Nie jest jednak przesądzone, ile oddamy fiskusowi i jak długo pożyjemy, a w obu przypadkach jesteśmy tym żywotnie zainteresowani i możemy mieć na to częściowy wpływ.

07.09.2003

Czyta się kilka minut

Nakładanie i pobór podatków należy do najważniejszych atrybutów suwerennego państwa. Podobnie jak inne przywileje suwerenności, także ten ulega jednak ograniczeniom w dobie wszędobylskiej globalizacji. Żadne państwo nie może ustalać dowolnie wysokich i skomplikowanych obciążeń, bo kapitały, inwestycje, technologie i miejsca pracy przeniosą się tam, gdzie podatki są niższe i prostsze. Cały świat zatem obniża je i upraszcza.

Polska nie może postępować na przekór tym tendencjom czy choćby tylko je ignorować. Gdy w Rosji, na Litwie czy Słowacji wprowadza się stosunkowo niskie podatki liniowe, utrzymywanie w Polsce dotychczasowego systemu fiskalnego grozi utratą potencjalnych inwestycji, miejsc pracy i szans rozwoju.

Tylko jeden kierunek zmian wchodzi w grę: zmniejszanie i upraszczanie. Oba te elementy są współbieżne, zatem nie można w zamian za uproszczenie, czyli likwidację ulg i zwolnień, zwiększać obciążeń (a tak by się stało przy pozostawieniu dotychczasowych stawek), jak to próbują wykombinować urzędnicy ministerstwa finansów. Chodzi po prostu o realne zmniejszenie obciążeń.

Obywatele podatnicy

Drugą konieczną tendencją jest upowszechnienie obowiązku podatkowego. Wynika ona z przyczyn ekonomicznych, społecznych i politycznych.

Skoro zmniejsza się stawki obciążeń, to dla skompensowania utraconych dochodów państwa trzeba poszerzyć krąg podatników. Powszechność opodatkowania jest także wymogiem uczciwej konkurencji. To oznacza koniec zwolnień z obowiązków fiskalnych dla wybranych kategorii inwestorów, miejsc (np. specjalnych stref ekonomicznych) czy branż.

Płacenie podatków jest jednym z najważniejszych obowiązków obywatelskich, rodzajem opłaty za obywatelski status. Nie należy zatem zgadzać się na pomysły (np. Unii Pracy i PSL), by najuboższych w ogóle zwalniać od podatku. To oznacza nadanie im statusu dawnych niewolników, którzy nie płacili podatków i nie mieli praw obywatelskich.

Z tych względów być może trzeba zrezygnować z kuszącej propozycji podatku liniowego. Krytycy zarzucają mu, że jest niekorzystny dla uboższych, zatem zwolennicy gotowi są przyznać wysoką kwotę wolną, co w praktyce mogłoby stworzyć kategorię osób nie płacących w ogóle. Lepiej wprowadzić dla nich niższą, choćby symboliczną stawkę (zatem zrezygnować z liniowości), niż tworzyć grupę wykluczonych. Dlatego należy podatkiem dochodowym objąć także rolników. Ci, którzy mają mizerne dochody, takie też będą płacić kwoty, ale potentaci produkcji i przetwórstwa rolnego nie będą korzystać z nieuzasadnionych przywilejów.

Trzecią zasadą, której powinien przestrzegać system fiskalny, jest równość. Zatem identyczne dochody, bez względu na źródło, muszą być obciążone taką samą kwotą. Nie może być tak, że zarobki z pracy są opodatkowane w innej wysokości, niż z kapitału, dywidend czy innych form aktywności gospodarczej. Dlatego tak ważne jest skorelowanie PIT i CIT, budzące tyle niepotrzebnych kontrowersji.

Nie zrzucać na Unię

Rząd usiłuje niektóre zmiany w polityce fiskalnej (zwłaszcza rozszerzające lub zwiększające obciążenia) uzasadniać koniecznością dostosowania do wymogów UE. To nadużycie, bo podatki pozostają poza wspólną polityką unijną, w gestii rządów i państw.

Nie znaczy to, że przystąpienie do Unii pozostanie bez wpływu na system podatkowy. Włączenie do obszaru wolnej wymiany kapitału, towarów i pracy, wymusza zmniejszanie obciążeń nakładanych na te dobra, bo inaczej pozbawi Polskę i Polaków dostępu do nich lub korzyści z ich posiadania.

Przykładem są stawki akcyzy na piwo, wyższe od obowiązujących w Niemczech i Czechach, więc piwnych potęgach. Bez ukrócenia pazerności polskiego fiskusa, czekałaby nas inwazja tańszego piwa z zachodu i południa, bankructwa rodzimych browarów, utrata w nich tysięcy miejsc pracy i… wpływów podatkowych do budżetu. Dokonana rok temu redukcja akcyzy na mocne alkohole wykazała, ze niższe stawki nie zmniejszają dochodów państwa - przeciwnie, te wzrosły. Krzywa Laffera działa. Polacy piją zaś mniej pokątnego alkoholu przemycanego w butlach i workach plastikowych oraz rodzimych “wynalazków".

UE wyznacza tylko minimalne stawki VAT (15 proc.) i ogranicza możliwość ich omijania. Skoro rząd rozciąga ten podatek na dotąd nieobjęte nim towary i usługi, to powinien obniżyć podstawową stawkę, wynoszącą 22 proc. (zgodnie z regułą: upowszechnienie = obniżenie).

Zmienić, by ustabilizować

Słyszy się często, że system podatkowy musi być stabilny. To tylko częściowa prawda. Dotychczasowy jest zły i powinien być gruntownie zmieniony. Muszą to być jednak zmiany korzystne dla obywateli i gospodarki.

Nie można zwłaszcza nakładać dodatkowych obciążeń. O ile planowany podatek katastralny (od wartości nieruchomości) można jeszcze uznać za sprawiedliwy (im lepiej kto mieszka, tym więcej płaci), o tyle dodatkowa opłata paliwowa na budowę dróg nie jest akceptowalna. Płacony niegdyś na poczcie podatek drogowy został przed laty włączony w cenę benzyny, właśnie dla upowszechnienia i ułatwienia ściągalności. Zamiast na drogi, został wydany na “inne ważne potrzeby", czyli - mówiąc wprost - zdefraudowany. Pobiera się go nadal, więc wprowadzenie dodatkowej opłaty oznaczałoby podwójne opodatkowanie lub podniesienie stawki, co w obu przypadkach jest niedopuszczalne.

Minęły czasy, kiedy dla zaspokojenia jakiejś potrzeby nakładano nowe podatki, windując je (np. w Szwecji, Niemczech czy przedthatcherowskiej Brytanii) do absurdalnego poziomu. Wtedy sportowcy, artyści i przedsiębiorcy masowo uciekali z tych krajów do podatkowych rajów. Dziś może to zrobić każdy. Dlatego Szwedzi zreformowali swój system, a kanclerz Schroeder przedstawił program Agenda 2010, anulujący praktycznie model socjalnego państwa opiekuńczego, opartego na dystrybucji dochodów. Także nas czeka nie tylko redukcja podatków, ale i znacznie głębsze cięcia wydatków, bo dotychczasowych wpływów nie starcza na ich pokrycie, niedobór w państwowej kasie i dług publiczny zbliżają się już do granic dopuszczalności.

To jednak temat na inną okazję.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2003