Pesymizm

Nie mówimy tu o pesymizmie metafizycznym czy historiozoficznym, lecz nieustającym pesymizmie codziennym. Pesymizm taki (podobnie jak optymizm, o czym za tydzień) polega na uporczywym myśleniu o tym, co się może złego zdarzyć, i przekonaniu, że jeżeli coś złego może się zdarzyć, to na pewno się zdarzy. Pesymizm codzienny jest dowodem braku roztropnej i realistycznej oceny rzeczywistości. Znałem starszego pana, który zawsze nosił i pasek do spodni, i szelki - tak na wszelki wypadek, gdyby jedno zawiodło. To klasyczny objaw pesymizmu czy też czarnowidztwa.

26.03.2007

Czyta się kilka minut

Pesymiści dnia codziennego są często ludźmi, których spotkało kiedyś w życiu rozczarowanie, których zaufanie zostało nadużyte lub nadzieje legły w gruzach. Jeżeli to się komuś przydarzyło wielokrotnie - można go zrozumieć. Jednak częściej pesymiści nie mają takich usprawiedliwień, nie opierają się na bolesnych doświadczeniach życiowych, lecz są pesymistami ze strachu przed rozczarowaniem. I wtedy jest to istotna wada pospolita. Należy żałować takich ludzi, gdyż bardzo niewiele przygód w życiu jest w stanie ich ucieszyć, bardzo mało w nich radości. Na przykład planowana podróż, nawet jeżeli się uda, jeżeli samochód się nie zepsuje, zarezerwowane miejsce w hotelu będzie na nas czekało, a żona i dzieci nie zachorują po drodze - to co z tego? Żaden powód do radości, a jedynie do stwierdzenia, że wszystko jest w porządku.

Pesymiści nie tylko nie mają się z czego cieszyć, ale także tracą mnóstwo czasu zarówno na przewidywanie tego, co się może nie udać, jak po prostu tracą czas, bo się zawsze obawiają, że nie zdążą na czas, więc na pociąg czy samolot wychodzą o godzinę wcześniej, w pracy zjawiają się skoro świt, bo przecież komunikacja mogła zawieść, a w tramwaju lub metrze mógł wybuchnąć pożar.

Pesymiści nie są dobrze dostosowani do społeczeństwa wolnorynkowego i do społeczeństwa otwartego, które nie może funkcjonować bez podejmowania ryzyka, chociażby minimalnego ryzyka. Na poziomie życia codziennego pesymiści w czasach współczesnych unikają związków, a zwłaszcza związków erotycznych, które mogą nieść zagrożenie chorobą, a co najmniej zagrożenie spowodowane przez cudzą ingerencję i przymus optymizmu. Zresztą pesymista wie, że żaden ludzki związek nie jest trwały, że zdrada czyha, a posiadanie dzieci to pasmo kłopotów i nieszczęść. Jeżeli przypadkiem, oby tak się nigdy nie zdarzało, pesymista zostanie politykiem, jest przeświadczony, że wszyscy mają wobec niego złe zamiary i powoli z pesymisty staje się - paranoikiem.

Pesymista dnia codziennego naprawdę cierpi. Nie sypia dobrze, bo wynajduje okazje do myślenie o ewentualnych kłopotach, nie pali, nie pije, nie dlatego tylko, że palenie i picie szkodzi, ale także dlatego, że nie jest pewien samego siebie i panicznie się boi, co też by powiedział czy jakby się zachował pod wpływem alkoholu. Wiem, że do picia nie należy namawiać, ale ten, kto (poza byłymi alkoholikami) nie pije z zasady, jest słusznie lekko podejrzany.

Życie pesymisty jest bardzo smutne i dlatego może nawet lepiej, że często unika on (lub ona) stworzenia rodziny. Jednak jeszcze cięższe jest życie tych ludzi, którzy trwają w bliskich związkach z pesymistą. Pesymista w domu to nieszczęście. Wszystko jest znośne, jeżeli życie płynie zgodnie z rutyną, jeżeli jednak pojawi się problem lub sytuacja nieoczekiwana, natychmiast cały świat pesymisty, a także ludzi go otaczających ulega rozpadowi. Pesymista nie potrafi podjąć wyzwania, jakim jest nowy problem, a jedynie znajduje ewentualne negatywne konsekwencje.

Pesymizm, powiedzieliśmy, to brak cnoty roztropności, niezdolność do realistycznej oceny otaczającej nas rzeczywistości. Jednak jest to także coś więcej, a mianowicie brak wiary (czy to religijnej, czy tylko wiary w doświadczenie i tradycję), bo przecież wszyscy musielibyśmy być pesymistami, gdybyśmy stale rozważali przyszłe losy świata, naszego kraju, naszej rodziny i nas samych. Nie jesteśmy stworzeni do szczęścia, co dla pesymisty znaczy, że jesteśmy stworzeni do nieszczęścia. Tak jednak na pewno nie jest.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2007