Parada obciachu

Jestem głęboko przekonany, że partie powinny być utrzymywane z budżetu. To znaczy – wszyscy powinniśmy się na nie zrzucać. Uważam też, że to, na co wydają pieniądze, jest ich, czyli partii, sprawą.

17.06.2013

Czyta się kilka minut

Nie zmienia to faktu, że mam poczucie obciachu, gdy czytam (ostatni „Newsweek”), że politycy PO wydawali partyjne pieniądze na drogie ubrania, wino i cygara, nocne kluby z wyszynkiem oraz wizyty u stylisty.

To zresztą – umówmy się – układa się w logiczną całość. Bo jak polityk zarzuci już na ramiona marynarę od Zegny, to przychodzi mu ochota na dobre wino i cygaro. Jak się winem podochoci, to zamiast patrzeć w sufit w hotelu sejmowym, wyskakuje na miasto, do klubu. A gdy rano zobaczy wory pod oczami, to natychmiast biegnie do specjalisty od wizerunku. Upodlony po nocnej hulance, nie będzie wszak w stanie sprawować władzy. A sprawuje ją w naszym imieniu i ma poczucie odpowiedzialności, nieprawdaż?

Jeden rachunek rozłożył mnie jednak na łopatki. Wynajmowanie boiska, na którym premier kopie piłkę z kolegami – 6 tys. zł rocznie, 200 zł za mecz. Rany! To znaczy, że nawet do piłki nożnej trzeba angażować cały aparat partyjny? Skarbnika? Kontrolerów z PKW? Nie może się zwyczajnie 22 chłopa zrzucić po dyszce przed meczem? Zostałaby jeszcze górka na piwko dla najlepszego strzelca, czyli Donalda Tuska.

Cieszę się, że premier kopie – serio. Wolę, żeby był szczupły, opalony, a nie tłusty i w stanie przedzawałowym. Wolę też, żeby chodził w porządnej marynarce, a nie w łachmanach. Niech nawet je łososie! Nikt rozsądny nie będzie przecież wymagał od męża stanu tej klasy, żeby żywił się hot dogami na stacji benzynowej (no chyba, że akurat jest kampania wyborcza).

Obciachowe wydatki nie rujnują państwa. Rujnują tylko samych polityków. Wrócą sobie teraz do okręgów wyborczych i będą się tłumaczyli z przepiórczych jaj, sushi i wizyt w spa. Problem nie dotyczy zresztą tylko jednej partii.

A my? Na razie płaćmy na nich, bo inaczej zaczną szukać kasy gdzie indziej. Następnym razem jednak możemy się namyślić i wybrać skromniejszych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2013