Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żyjemy w mydlanej bańce, pięknej, ale złudnej – mówił Franciszek w siódmą rocznicę swojej wizyty na Lampedusie, w ośrodku dla uchodźców i imigrantów. Myślimy, dodawał papież, o własnym bezpieczeństwie i dobrobycie. Obojętność na los tych, którzy z powodu wojny lub biedy wyruszają w niebezpieczną podróż do lepszego świata, jest dziś według niego większa niż w 2013 r., gdy wiadomości o kolejnych tragediach na morzu poruszały opinię publiczną. Informacje o zatonięciu łodzi albo niewolniczej pracy i torturach w libijskich obozach nie przebijają się już do naszej świadomości.
Boga nie trzeba szukać daleko – mówi papież. Spotkamy go codziennie w każdym potrzebującym. Cokolwiek uczyniliście, dobrego i złego… Franciszek przypomina prawdziwe znaczenie tych słów, które zdążyliśmy przykryć grubą warstwą wygodnych interpretacji. Próbuje, jako jedyny przywódca religijny i państwowy, wstrząsnąć naszymi sumieniami i przekłuć medialną bańkę. Jego głos jest mało skuteczny, ale przynajmniej po latach nie trzeba będzie go szukać w tajnych watykańskich archiwach. ©℗