Na tej samej łodzi

Liczne apele papieża i przedstawicieli Kościoła o pomoc dla migrantów na pierwszy rzut oka nie przynoszą skutków. Kropla jednak drąży skałę.
z Florencji

03.05.2021

Czyta się kilka minut

Rzeźba kanadyjskiego artysty Timothy'ego P. Schmalza, przedstawiająca uchodźców i migrantów różnych narodów i kultur.  Plac św. Piotra, Watykan, październik 2019 r. / EDWARD AUGUSTYN
Rzeźba kanadyjskiego artysty Timothy'ego P. Schmalza, przedstawiająca uchodźców i migrantów różnych narodów i kultur. Plac św. Piotra, Watykan, październik 2019 r. / EDWARD AUGUSTYN

Franciszkiem wstrząsnęła ­tragedia ponad stu uchodźców, którzy pod koniec kwietnia utonęli czterdzieści kilka mil od Trypolisu. I to, że ani żadne z państw, ani Unia Europejska nie pośpieszyły z pomocą. Nie uratował się żaden pasażer pontonu, który 20 kwietnia wieczorem wypłynął z ­Al-Chums. Statki handlowe i wolontariusze z okrętu „­Ocean Viking” należącego do hiszpańskiej organizacji pozarządowej SOS Méditerranée, którzy dotarli na miejsce katastrofy 22 kwietnia po południu, pływali już tylko pomiędzy unoszącymi się na wodzie trupami.

„Jestem przeszyty bólem. To są konkretne osoby, to są ludzkie życia. Przez dwa dni prosili o pomoc, która nigdy nie nadeszła. (...) To jest czas wstydu!” – mówił papież kilka dni po tragedii podczas niedzielnej modlitwy „Anioł Pański”.

Włoska marynarka, a konkretnie MCRR, czyli centrum kierowania akcjami ratunkowymi na Morzu Śródziemnym, na sygnał o rozbitkach potrzebujących pomocy odpowiedziała: „Proszę zgłosić sprawę odpowiednim władzom”. Odpowiednie władze to tzw. straż graniczna Libii – kraju, który w odróżnieniu od Włoch nie podpisał konwencji hamburskiej zobowiązującej sygnatariuszy do ratowania ludzkich istnień na morzu. Alarm Phone – kontakt utworzony przez organizacje pomocowe – przekazał informację Libijczykom, ci jednak odmówili wyruszenia w morze z powodu zbyt wysokiej fali. Tej samej, która w tym samym czasie odbierała nadzieję na przeżycie setce lub więcej uciekinierom z ­Al-Chums. Działania ratunkowe ­Fronteksu – Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej powołanej w 2004 r. do „zarządzania granicami zewnętrznymi Unii Europejskiej” – ograniczyły się do wysłania z Lampedusy samolotu, który nie mógł zrobić nic poza obserwowaniem, jak toną ludzie.

Horror obojętności

Podobnie jak Franciszek, pogrążeni w smutku i oburzeni biernością Europy są przedstawiciele włoskiego Kościoła. W całych Włoszech odbyły się msze za ofiary katastrofy. „Musimy ruszyć na ratunek. Chroniąc życie innych, uchronimy także nasze człowieczeństwo przed barbaryzacją. Cynizmowi przemytników ludzi nie możemy przeciwstawiać cynizmu obojętności. Nie możemy spać, gdy świat jest w agonii” – mówił ks. Marco Gnavi, proboszcz rzymskiej bazyliki Santa Maria in Trastevere.

Bp Corrado Lorefice, biskup Palermo: „Kobiety i mężczyźni z Afryki są ofiarami codziennego i systematycznego spustoszenia ich krajów ze strony Zachodu, który zmusza do szukania życia i szczęścia gdzie indziej. My tymczasem zamykamy granice naszego dobrostanu ociekającego krwią ubogich. Czas się skończył. Obudźmy się! W przeciwnym razie nie będzie przyszłości dla nas i dla naszych dzieci!”.

„Czuję przerażenie w obliczu horroru i obojętności rządów krajowych i Unii Europejskiej. Wciąż definiujemy jako politykę migracyjną umowy zawierane z niedemokratycznymi rządami, wydając kapitał, który mógłby być wykorzystany do zarządzania migracją w bezpieczny, legalny sposób i z korzyścią dla całej społeczności. Nie możemy tolerować sytuacji, w której ofiary śmiertelne na morzu nie wywołują humanitarnych reakcji i odpowiedzi. Głównym zadaniem demokratycznej polityki i instytucji, które o niej decydują, jest zapewnienie godnego i wolnego życia każdej istocie ludzkiej na ziemi” – podkreślił o. Camillo Ripamonti, dyrektor Centro Astalli, jezuickiego ośrodka dla migrantów w Rzymie.


UCHODŹCY I MIGRANCI  CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Oświadczenie wydało Caritas Internationalis: „Zamknięcie granic jest gestem hipokryzji, ponieważ główna przyczyna ubóstwa w narodach pochodzenia migrantów leży w politycznych, ekonomicznych i geostrategicznych wyborach bogatych krajów”. „Nie możemy wciąż być świadkami smutnego i haniebnego scenariusza, według którego rządy przerzucają się wzajemnie odpowiedzialnością, a ceną którego jest ludzkie życie” – dodał Aloysius John, sekretarz generalny Caritas Internationalis.

Powszechne braterstwo

„Wszyscy płyniemy na tej samej łodzi” – te pamiętne słowa Franciszek wygłosił 27 marca zeszłego roku, gdy samotnie przemawiał na placu św. Piotra podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi, przypominając, że z epidemii nikt się nie uratuje na własną rękę. Mówił wtedy: „Nadszedł czas odróżnienia tego, co ważne, od tego, co ulotne. Tego, co potrzebne, od tego, co zbędne”.

Papież, mówiąc o pomaganiu najsłabszym, miał na myśli biedniejących w czasie pandemii Włochów, ale także uchodźców. Wołał o „wyzwolenie się od pandemii”, ale także „od strachu przed bratem”. Mówił: „Wszyscy jesteśmy braćmi”. I tak właśnie – „Fratelli tutti” („Wszyscy braćmi”) – zatytułował swoją trzecią encyklikę. Data jej publikacji – 3 października 2013 r. – nie była przypadkowa: dokładnie siedem lat wcześniej u wybrzeży Lampedusy wywróciła się łódź z migrantami z Erytrei. Doliczono się 368 ofiar.

„To wstyd, to wstyd”, powtarzał wtedy Franciszek. Dziś mówi to samo. Czy nadaremnie? Ludzie przecież cały czas masowo giną w Morzu Śródziemnym. Jednak słowa papieża, nawet jeśli niewielu polityków je komentuje, drążą skałę powszechnej bierności. Niedługo po ukazaniu się encykliki drugi rząd Giuseppe Contego (Ruch 5 Gwiazd – Partia Demokratyczna) usunął najbardziej nieludzkie elementy tzw. dekretów bezpieczeństwa Matteo Salviniego, przyjętych przez pierwszy rząd Contego (Ruch 5 Gwiazd – Liga), w którym lider ksenofobicznej Ligi był szefem MSW i promował politykę agresji wobec migrantów. W skrócie: „dekrety bezpieczeństwa” likwidowały SPRAR – i tak już wątły system włoskiego przyjmowania uchodźców i imigrantów, wypuszczając podopiecznych „ośrodków goszczenia” (centri di acoglienza) na ulice, usuwały możliwość przyznawania azylu ze względów humanitarnych, nakładały wysokie mandaty na NGO ratujące imigrantów na morzu oraz uniemożliwiały „obcym” meldowanie się w gminnych urzędach stanu cywilnego.

Oczywiście, naiwnością byłoby sądzić, że nowa minister spraw wewnętrznych, Luciana Lamorgese, zmieniła przepisy wprowadzone przez swego poprzednika po lekturze papieskiej encykliki. Rzecz w tym, że zmieniał się klimat, a papież miał w tym swój udział. On był niewzruszony, a politycy czasem doszlusowywali do jego napomnień.

W encyklice Franciszek pisał o konieczności odrzucenia „kultury murów”, piętnował „ideę równowartości między ludem a narodem, kreującą formy egoizmu i utratę poczucia zmysłu społecznego pod płaszczykiem rzekomej obrony interesów narodowych”. Wzywał do reformy ONZ i utworzenia „lepszej polityki”, która „podporządkowana by była dobru wspólnemu, stawiała w centrum godność każdego ludzkiego istnienia i potrafiła przeciwstawiać się tym, którzy nastają na podstawowe prawa człowieka”. Franciszek pisał, że „nadeszła wreszcie godzina, by wspólnie marzyć o zjednoczonej ludzkości”, w której „wszyscy są braćmi”. W encyklice padły słowa o „prawach człowieka, które nie mają granic”, i o tym, że „nikomu nie można odbierać prawa do życia w godności, niezależnie od tego, gdzie się urodził”. Wzywał do stawienia oporu „radykalnemu indywidualizmowi” i wykazania „solidarności, która opiekuje się najsłabszymi i wyraża się w służeniu osobom, a nie ideologiom, walcząc z biedą i nierównością”. Papież pisał o konieczności tworzenia korytarzy humanitarnych dla imigrantów (w ograniczonym zakresie robi to włoski Kościół katolicki we współpracy z włoskimi Kościołami metodystów i waldensów oraz organizacją świeckich Comunità di Sant’Egidio, szerzącą zasady Ewangelii).

Z myślą o przyszłości

„»Wszyscy braćmi« – mówi dziś Antonio Staglianò, biskup Noto i delegat ds. migrantów Konferencji Episkopatu Sycylii – to nie jest naiwne marzenie papieża czy pierwszego lepszego wizjonera. Jest to jedyna przyszłość, której rodzaj ludzki nie musiałby się wstydzić”. Teraz, kiedy Europa próbuje wyjść z pandemii, „Kościół czuje się w obowiązku nawoływać do przejścia od obojętności do braterstwa” – wyjaśnia bp Staglianò, który przypomina, że działalność Kościoła nie ogranicza się do słów i że pomaga on zarówno najbiedniejszym w kraju, jak i organizując w diecezjach siatkę pomocy dla imigrantów służącą ich integracji.

27 kwietnia, sześć dni po tragedii, „Ocean Viking” uratował migrantów z dwóch przeładowanych pontonów na wodach między Libią a Włochami. W sumie 236 osób, w tym 114 niepełnoletnich, bez opiekunów.

Na słowa papieża nie zareagował rząd włoski. Milczą też politycy europejscy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2021