Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To dosyć nieoczekiwane spotkanie rozpoczął Jan Paweł II podczas swej pierwszej wizyty w USA w 1979 roku. Nieoczekiwane, bo w amerykańskiej kulturze wciąż są obecne antykatolickie stereotypy, uważające katolicyzm za zabobonną, antywolnościową wersję chrześcijaństwa, dobrą jedynie dla Amerykanów drugoplanowo wpisanych w tradycję amerykańską: makaroniarzy, "ajryszy", Polaczków, imigrantów z Meksyku, Kuby, Ameryki Łacińskiej.
Z kolei w doświadczenie katolickie wpisana jest pamięć o agresywnie antypapieskim protestantyzmie i liberalizmie niszczącym wartości moralne. Promocja praw człowieka, pochwała demokracji, kluczowe znaczenie wolności w antropologii Karola Wojtyły, wyzwolonej z historycznych uwarunkowań, zachwiały amerykańskimi stereotypami.
Ich symbolicznym, ale i kontrowersyjnym dla amerykańskiej opinii publicznej wyrazem, a przy tym sukcesem Jana Pawła II, było nawiązanie w 1984 roku przez USA stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Zachwianie wiekowych stereotypów pozwoliło dostrzec zbieżność wielu poglądów. Przeciwstawienie się wszelkiej postaci totalitaryzmom, obrona praw człowieka, autonomia Kościoła i państwa przy realnej obecności religii w życiu publicznym, ścisłe powiązanie porządku demokratycznego z ładem moralnym, uznawanie znaczenia indywidualnej wolności z jednoczesnym docenieniem więzów wspólnotowych, duże znaczenie rodziny, to tylko część tematów, które katolicka nauka społeczna ujmuje podobnie do amerykańskiej tradycji.
Benedykt XVI nawiązując w swych przemówieniach do wypowiedzi George’a Washingtona, odwołując się do Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych, przywołując sformułowania z amerykańskiej konstytucji, wyraźnie podkreślił te zbieżności i w sposób twórczy kontynuował dialog rozpoczęty przez Jana Pawła II.
Najważniejszym jednak, bez wątpienia, wystąpieniem Benedykta XVI było orędzie wygłoszone w ONZ. Pomimo dyplomatycznych sformułowań było ono niesłychanie mocne.
Papież bardzo wyraźnie skrytykował pogląd, coraz głośniej podkreślany w wielu krajach czerpiących z innych niż chrześcijaństwo tradycji oraz rozpowszechniony w postmodernistycznej części kultury Europy i USA, że prawa człowieka są "wartościami zachodnimi". Podkreślił powszechność ich obowiązywania oraz uniwersalizm ich podmiotu - osoby ludzkiej. Żadne odmienności kulturowe, religijne, społeczne czy polityczne nie znoszą obowiązywalności praw człowieka.
Skrytykował także, częste we współczesnym świecie, sytuacje, w których "praworządność bierze górę nad sprawiedliwością". Prawa człowieka obowiązują zawsze i wszędzie, gdyż domaga się tego sprawiedliwość, a nie dlatego, że prawodawca jest w stanie je wyegzekwować. Płynęło z tego jednoznaczne poparcie dla "interwencji humanitarnych", wtedy gdy zawiodą środki dyplomatyczne, a państwo systematycznie łamie prawa części swoich obywateli.?
Podkreślił też Benedykt XVI kluczowe znaczenie prawa do wolności religijnej (tam, gdzie sumienie jest wolne, wszystkie inne prawa są respektowane - pisał Wojtyła), które nie jest jedynie zabezpieczeniem prawa do praktykowania własnej religii, ale też prawem do pełnego uczestniczenia ludzi wierzących w budowaniu ładu społecznego.
Bezpośrednich odwołań w przemówieniach Benedykta XVI do nauczania Jana Pawła II nie było wiele, sposób argumentacji był odmienny od poprzednika, ale była to twórcza kontynuacja jego osiągnięć - kolejny ważny i powszechnie słuchany głos Kościoła w dialogu ze światem współczesnym.