Papieski łącznik

Abp Salvatore Pennacchio złożył listy uwierzytelniające prezydentowi i rozpoczął swoją misję. Czego Kościół w Polsce może się spodziewać po nowym nuncjuszu?

07.11.2016

Czyta się kilka minut

Nuncjusz Pennacchio w towarzystwie bp. Artura Mizińskiego i ks. Pawła Rytela-Andrianika, Warszawa, 31 października 2016 r.  / Fot. Marcin Obara / PAP
Nuncjusz Pennacchio w towarzystwie bp. Artura Mizińskiego i ks. Pawła Rytela-Andrianika, Warszawa, 31 października 2016 r. / Fot. Marcin Obara / PAP

Podobnie jak papież jest jednocześnie głową Kościoła i państwa, tak też każdy jego reprezentant wypełnia podwójną funkcję: państwową i religijną. Jest ambasadorem Stolicy Apostolskiej, dbającym o poprawne stosunki pomiędzy nią a krajem, do którego został oddelegowany, ale równocześnie jest też przedstawicielem biskupa Rzymu i ma służyć pomocą miejscowym biskupom, informować papieża o sytuacji wewnątrz Kościoła lokalnego czy przedstawiać mu kandydatów na urzędy kościelne. Jeśli nie występują żadne konflikty na linii państwo–Kościół ani jeśli nie ma większych problemów w samej wspólnocie religijnej, wówczas misja nuncjusza ma przede wszystkim charakter reprezentacyjny: uświetnia obecnością uroczystości, konsekruje kościoły, wyświęca księży, a w niektórych krajach, także w Polsce, pełni też honorową funkcję dziekana korpusu dyplomatycznego. Abp Salvatore Pennacchio jest doświadczonym dyplomatą, w służbach watykańskich spędził blisko 40 lat, pracował w krajach bardzo odmiennych, jeśli chodzi o sytuację katolików: takich, w których katolicy są większością (Włochy, Irlandia, Panama), oraz tam, gdzie stanowią zdecydowaną mniejszość (Egipt, Turcja, kraje Azji Wschodniej). Musiał nauczyć się współpracy z wyznawcami innych religii, dialogu i wzajemnego szacunku. Zna dobrze kilka języków: angielski, francuski, hiszpański i oczywiście swój ojczysty, włoski.

Sady czereśniowe i mafia

Urodził się w 1952 r. w Marano, niewielkiej miejscowości na obrzeżach Neapolu, słynnej z upraw groszku i czereśniowych sadów, jak również z tego, że dała światu trzech biskupów, tyle samo pisarzy oraz dwóch szefów camorry. Gdy we wrześniu 2016 r. świętował 40. rocznicę kapłaństwa, w wywiadzie dla lokalnej telewizji przyznał, że wciąż czuje się mocno związany z ojczystymi stronami i z sentymentem wspomina czasy dzieciństwa i młodości. Przyjaźnie wtedy zawiązane przetrwały lata, czego dowodem może być stowarzyszenie Nolite Timere, założone w 2001 r. przez nuncjusza oraz jego krajana i rówieśnika, ks. Tommasa Cuciniella, stanowiące pomost pomiędzy małą włoską parafią w Giugliano in Campagna a odległymi krajami, w których arcybiskup pracował.

W 1970 r. osiemnastoletni Salvatore Pennacchio wstąpił do seminarium diecezjalnego i rozpoczął studia na Papieskim Uniwersytecie Teologicznym w Neapolu. Po sześciu latach, bezpośrednio po święceniach kapłańskich, biskup diecezji Aversa, do której należał ks. Pennacchio, przedstawił jego kandydaturę do Papieskiej Akademii Kościelnej – watykańskiej kuźni dyplomatów. To najstarsza szkoła dyplomacji na świecie – założona w 1701 r. i niemal od samego początku mieszcząca się w tym samym miejscu: pałacu Severolich przy piazza della Minerva w Rzymie.

Każdego roku Akademia przyjmuje około dwunastu młodych księży, poniżej 33. roku życia, z różnych diecezji i z różnych krajów. Studia trwają trzy lata i przebiegają dwuetapowo: alumni zapisują się na jeden z rzymskich uniwersytetów, gdzie przygotowują pracę licencjacką, a następnie doktorską, a jednocześnie w ramach wewnętrznych zajęć zgłębiają arkana kościelnej dyplomacji. Różni się ona od dyplomacji świeckiej pod wieloma względami. Były rektor tej uczelni, abp Justo Mullor García, powiedział, że – zgodnie ze słowami Ewangelii – przyszli nuncjusze mają być „roztropni jak węże i nieskazitelni jak gołębie”.

Kandydaci, pochodzący z różnych stron świata i często odmiennych kultur, muszą podczas pobytu w Akademii przesiąknąć też „rzymskością”, a więc m.in. nauczyć się patrzeć na świat z perspektywy centrum, a później o tę cechę szczególnie dbać, choćby przez coroczne rozmowy z przełożonymi, na jakie każdy watykański dyplomata musi się pofatygować do Wiecznego Miasta. Po wstąpieniu do Akademii ksiądz Pennacchio podjął studia na Uniwersytecie Laterańskim (licencjat z prawa kanonicznego) oraz na uniwersytecie w Neapolu (doktorat z filozofii). W 1979 r. złożył egzamin wewnętrzny i uzyskał dyplom uprawniający do podjęcia pracy w placówkach dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej.

Czystki w Jugosławii i Rwandzie

Szlify zdobywał w nuncjaturach na niemal wszystkich kontynentach: wpierw trafił do Panamy, stamtąd do Etiopii, następnie do Australii, Turcji, Egiptu, Jugosławii i Irlandii. Był świadkiem rodzenia się konfliktów narodowościowych, prześladowań z powodu rasy czy wyznawanej religii, budzenia się demonów nacjonalizmu. Okres jego pracy w nuncjaturze w Belgradzie (1991-95) to czas krwawego rozpadu Jugosławii i czystek etnicznych w Bośni i Hercegowinie. Watykańskie służby dyplomatyczne mocno włączyły się w próby pokojowego rozwiązania konfliktu. Jan Paweł II chciał odwiedzić Sarajewo w 1993 r., trwały konsultacje pomiędzy wrogimi stronami i przedstawicielami ONZ, niestety bezskuteczne. Do wizyty doszło dopiero po czterech latach.

W 1998 r. Jan Paweł II mianował księdza Pennacchia nuncjuszem apostolskim w Rwandzie, ogarniętej plemiennymi walkami i próbującej podnieść się po tragedii ludobójstwa, w wyniku którego najpierw, w 1994 r., zginęło blisko milion Tutsi, a po niespełna dwóch latach, w ramach odwetu, zamordowane zostały kolejne tysiące ludzi z plemienia Hutu. W pogromach straciło życie trzech biskupów i ponad 200 księży i zakonnic. Ale duchowni byli też oskarżani o współudział w ludobójstwie, podżeganie do zbrodni lub ukrywanie morderców. Kilkoro z nich zostało skazanych na wieloletnie więzienie przez Międzynarodowy Trybunał Karny. W 2000 r. nuncjusz Pennacchio osobiście uczestniczył w procesie biskupa Augustina Misaga, oskarżonego o podżeganie do morderstwa 90 dzieci z plemienia Tutsi. Sąd w Kigali uniewinnił go z braku dowodów.

Nuncjatura w Rwandzie była pierwszą placówką kierowaną przez ks. Salvatore Pennacchia. Kilka tygodni po nominacji nuncjusz otrzymał święcenia biskupie z rąk papieża Jana Pawła II.
Sytuacja w kraju podnoszącym się z wojny domowej była trudna. Szczególnej pomocy wymagały dzieci, których rodzice zginęli z rąk morderców. Wiele z nich trafiało do zbrojnych band i tworzyło oddziały młodocianych najemników. Na prośbę Jana Pawła II diecezja Kapgayi, konferencja episkopatu Rwandy i nuncjatura apostolska otworzyły ośrodek nazwany Cité des Jeunes de Nazareth (Miasteczko Młodych z Nazaretu), w którym osierocone dzieci mogły znaleźć dom, opiekę medyczną i możliwość nauki. To wtedy nuncjusz Pennacchio wraz z ks. Tommasem Cuciniella założyli stowarzyszenie Nolite Timere. Jego celem była „adopcja na odległość” – opłacenie kosztów utrzymania i edukacji jednego dziecka przez 12 lat (koszt wyliczono na 1 euro za dzień pobytu w ośrodku). W ciągu pierwszych dziesięciu lat istnienia miasteczka ponad 400 dzieci znalazło w nim szansę na wyjście z bezdomności, analfabetyzmu i biedy. Stowarzyszenie organizowało też transporty darów dla dzieci z sierocińca oraz opłaciło wyjazd wolontariuszy z pomocą medyczną i charytatywną do Rwandy.

Wyzwania Azji

W 2003 r. abp Pennacchio został nuncjuszem apostolskim w Tajlandii, Kambodży i Singapurze oraz delegatem papieskim dla Mjanmy, Malezji, Laosu i sułtanatu Brunei (w krajach, które nie utrzymują stosunków dyplomatycznych z Watykanem, nie ma instytucji nuncjusza). Pobyt w tych państwach stał z kolei pod znakiem klęsk żywiołowych. Już w rok po przyjeździe nuncjusz organizował pomoc charytatywną dla poszkodowanych w tsunami, w którym zginęło ponad 300 tys. ludzi, a kilka milionów straciło dach nad głową. Z kolei w 2008 r.cyklon Nargis nad Mjanmą spowodował śmierć blisko 140 tys. ludzi. Stowarzyszenie Nolite Timere musiało rozszerzyć zakres działalności.

Innym ważnym wydarzeniem, zorganizowanym pod patronatem nuncjusza był pierwszy Azjatycki Kongres Misyjny w 2006 r., który zgromadził ponad tysiąc aktywnych katolików z krajów, w których wyznanie to jest niemal nieznane.

W dowód uznania za zaangażowanie nuncjusza w pomoc charytatywną, a także w działalność „na rzecz pokoju, sprawiedliwości społecznej i ochrony środowiska” Uniwersytet Katolicki w Tajlandii w 2012 r. nadał abp. Pennacchio tytuł doktora honoris causa. Także kolejna placówka, na którą został skierowany abp Pennacchio – nuncjatura w Indiach i Nepalu – była trudnym wyzwaniem. W Indiach katolicy stanowią niespełna jeden procent ludności, w Nepalu są ich śladowe ilości. Ale pamiętajmy, że Indie są drugim pod względem liczby ludności krajem świata i ten niespełna jeden procent to ponad 10 mln wiernych. Kościół w Indiach podzielony jest na 160 diecezji. Także nuncjatura ma rozbudowaną strukturę – nuncjuszowi pomaga nie jeden, jak to zwykle bywa, dyplomata niższej rangi, ale trzech, na stanowiskach radców, oraz dodatkowo zespół miejscowych współpracowników pełniących funkcje sekretarzy.

Dużym problemem jest narastający fundamentalizm i fanatyzm religijny muzułmanów i hinduistów. Dochodzi do ataków na chrześcijan, niszczone są ich świątynie. Natomiast problemem wewnątrzkościelnym jest tradycyjny podział społeczeństwa na kasty – katolicy należący do najniższej kasty dalit skarżyli się do nuncjusza na złe traktowanie przez księży i biskupów, którzy – jak dotąd – zawsze pochodzą z kast wyższych. W jednym z kazań wygłoszonych w Bombaju abp Pennacchio prosił, by chrześcijanie nie pozostawali obojętni na cierpienia i potrzeby innych. A w przemówieniu do biskupów zebranych w lutym 2015 r. na posiedzeniu plenarnym w Bangalore apelował: „Prawdziwe doświadczenie Boga stawia przed kapłanami i świeckimi zadanie budowy solidarności ze wszystkimi wyrzuconymi na margines społeczeństwa. (…) I dlatego Kościół w Indiach musi potwierdzić swoją solidarność i bliskość z dalit. Musi być zjednoczony w walce z każdą formą dyskryminacji, aby zapewnić jednakowe perspektywy dla wszystkich wiernych”.

Nowicjusz z doświadczeniem

W wywiadzie udzielonym rzecznikowi Episkopatu Polski nowy nuncjusz przyznał, że czuje się duchowym synem Jana Pawła II, nie tylko z tej racji, że z jego rąk otrzymał sakrę biskupią, ale także dlatego, że polski papież wspierał go na każdym etapie jego dyplomatycznej kariery, od pierwszej pracy w Panamie (1979), aż po mianowanie nuncjuszem w krajach Azji (2003). Z pewnością Jan Paweł II wywarł na nim wrażenie już we wczesnych latach kapłaństwa, skoro słowa wypowiedziane podczas inauguracji pontyfikatu – „Nie lękajcie się” (po łacinie: Nolite timere) – stały się biskupim mottem (a także nazwą wspomnianego stowarzyszenia, które założył). Będąc nuncjuszem w Indiach, obserwował żywy kult świętego Jana Pawła II, przewodniczył uroczystościom ku jego czci, wprowadzał relikwie do kościołów pod jego wezwaniem, odsłaniał pomniki w miastach, które polski papież odwiedził podczas pielgrzymki w 1986 r.

„Jestem nowicjuszem. Muszę nauczyć się polskiego Kościoła” – powiedział nowy nuncjusz po przylocie do Polski. Może to kokieteria, może ostrożność, a może i sugestia, by nie liczyć na żadne szybkie interwencje… Ale nie dajmy się zwieść, że znajomość Polaków sprowadza się tylko do Jana Pawła II i dwóch piłkarzy z ukochanego klubu Napoli, a wiedza o Polsce opiera się na jednej krótkiej wizycie z 2009 r.

Komentatorzy zastawiają się, od kogo będzie czerpał tę naukę, skoro nie zna polskiego, a to znaczy, że zdać się musi na opinie tych, którzy znajdą do niego dostęp. Jednak Polska nie jest tu wyjątkiem – w większości przypadków nuncjusz czy ambasador nie włada językiem kraju, w którym pełni misję. Żaden dyplomata nie opiera swej opinii tylko na podstawie wiadomości z lokalnej telewizji, czy w ogóle wyłącznie z jednego źródła. Nuncjusz, owszem, kontaktuje się z biskupami i księżmi, jak również z zakonnicami i personelem świeckim nuncjatury, ale ma do dyspozycji własnych tłumaczy, dzięki czemu może spotkać się z dowolną osobą, korzystać z materiałów prasowych, czytać listy, które przychodzą od zwykłych ludzi. Ważnym źródłem informacji, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie polityczne, są dyplomaci z innych krajów, z którymi nuncjusz utrzymuje stały kontakt.

Z pewnością polski katolicyzm różni się od tego, z jakim abp Pennacchio spotykał się w ostatnich latach – ze wszystkich placówek, na których pracował, jedynie Irlandia może przypominać Polskę. Ale już wcześniej miał do czynienia z polskimi duchownymi. W strukturach dyplomatycznych Watykanu pracowało i wciąż pracuje wielu Polaków, a ich ścieżki nieraz krzyżowały się z drogą abp. Pennacchia. W Papieskiej Akademii Kościelnej był na jednym roku z ks. Józefem Wesołowskim, późniejszym niesławnym nuncjuszem na Dominikanie. W Rwandzie obejmował nuncjaturę po dwóch kolejnych Polakach: ks. Henryku Hoserze, w latach 1994-96 wizytatorze apostolskim (a więc „pełniącym obowiązki” nuncjusza), i biskupie Juliuszu Januszu, który był nuncjuszem w latach 1996-98.

Sam abp Pennacchio wymienia dwóch Polaków, którzy w ostatnich latach byli jego najbliższymi współpracownikami – ks. Henryka Jagodzińskiego, od 2015 r. radcę w nuncjaturze w New Delhi, oraz ks. bp. Marka Zalewskiego, z którym pracował przez dwa lata w Tajlandii.

Ważniejsze wydaje się pytanie, na ile nuncjusz, który reprezentuje trzeciego już papieża, jest w stanie dostosować się do nowego, Franciszkowego spojrzenia na Kościół i swoje w nim zadanie. ©℗

DYPLOMACJA WATYKAŃSKA W POLSCE

Abp SALVATORE PENNACCHIO jest 63. nuncjuszem apostolskim w Polsce od 1555 r., kiedy ustanowiono ten urząd (wcześniej papieża reprezentowali specjalni wysłannicy, a pierwszym z nich był kardynał Robert, legat na zjazd gnieźnieński w 1000 r.). Będzie też dopiero trzecim nuncjuszem po II wojnie światowej, jako że władze PRL-u nie zgadzały się na stałe przedstawicielstwo Watykanu w Warszawie. Urząd nuncjusza apostolskiego w Polsce przywrócono w 1989 r., choć wcześniej, od 1975 r., jego funkcję pełnił szef delegacji Watykanu do stałych kontaktów roboczych z Polską.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2016