Ostatni ze wszystkich

Barabasz w interpretacji Andrzeja Dziuka to wygnaniec wychodzący z jednej ciemności, by po chwili zanurzyć się w inną.

19.02.2008

Czyta się kilka minut

W pierwszej scenie dramatu Pära Lagerkvista Barabasz stoi w milczeniu u stóp zanurzonej w półmroku Golgoty, wpatrując się w sylwetki trzech pustych krzyży. Najważniejszy jest środkowy, pozostałe po chwili znikają. Ten obraz, który także wkrótce odpłynie, towarzyszyć będzie winowajcy, gdy uwolniony mocą amnestii Piłata z Pontu, wyruszy w drogę po świecie, nie mogąc zrozumieć, co się tak naprawdę dokonało w jego niegodziwym życiu.

W spektaklu reżyserowanym przez Andrzeja Dziuka w zakopiańskim Teatrze St. I. Witkiewicza widzowi proponuje się wariant dalszej historii zabójcy: Barabasz, wyalienowany, przerażony rzeczywistością, w której się znalazł, unikając kary śmierci na krzyżu, skazany na wieczną tułaczkę, zacznie przemierzać ziemię, pytając o istotę oraz cel własnej egzystencji. Czynić to będzie, balansując nieustannie między światłem a ciemnością, miłością a jej brakiem, potrzebą wiary a niemożnością jej doświadczenia. Jego szlak wyznacza wąska szczelina w bycie, przez którą sączy się światło, rozpraszające na moment ciemność, jaka ogarnia tego, kto utracił swoje miejsce w świecie, a jedynym jego domem staje się wygnanie i pokuta.

Bunt i misterium

Teatr Witkacego tuż przed swymi 23. urodzinami powraca do misteryjnego nurtu poszukiwań artystycznych, przypominając widzowi, że tradycja obrzędowa, źródła religijne wciąż stanowią istotny element repertuaru sceny. Widzowie usytuowanego u podnóża Tatr teatru mają z pewnością w pamięci najważniejsze spektakle realizujące tę koncepcję artystyczną - jak "Doktor Faustus" Christophera Marlowe’a (1986) czy "Caligula" Alberta Camusa (1999). Stąd zapewne pomysł sięgnięcia po "Barabasza", bodaj najsłynniejszy, niewystawiany dotąd na polskich scenach, ostatni utwór sceniczny Lagerkvista. Został on wydany w roku 1953, stanowiąc wersję dramatyczną wcześniejszej o trzy lata powieści pod tym samym tytułem, która autorowi przyniosła w 1951 r. Nagrodę Nobla.

Pär Lagerkvist (1891-1974), szwedzki prozaik, poeta i dramaturg, członek Akademii Szwedzkiej, wciąż mało znany polskiemu czytelnikowi wybitny współczesny pisarz europejski, debiutował w roku 1912. Jego młodzieńcze teksty poetyckie zawarte w tomiku "?ngest" ("Trwoga", 1916) to jeden z pierwszych przejawów ekspresjonizmu w literaturze szwedzkiej. Wczesne dramaty autora "Kamienia filozoficznego", fabularyzowane na wzór powieściowy, począwszy od debiutanckiego "Ostatniego człowieka" (1917), powstawały pod wpływem późnej twórczości Strindberga i kontynuowały ekspresjonistyczne fascynacje autora. Lata 20. przyniosły ciekawe pozycje: m.in. autobiograficzną powieść "Gość w rzeczywistości" (1925), stanowiącą wyraz młodzieńczego buntu wobec dogmatów wiary, czy dramat "Ten, któremu dane było przeżyć życie raz jeszcze" (1928), którego bohater mimo otrzymania możliwości powtórnego życia nie jest w stanie osiągnąć pełni egzystencji. Późniejsze, słynne powieści "Kat" (1933) i "Karzeł" (1944) poddają analizie kult przemocy i zła, zyskując siłę oddziaływania w perspektywie nazizmu oraz wojny. Powojenna twórczość Lagerkvista, szczególnie utwory powieściowe, posiadają wymiar misteryjny, charakterystyczny dla jego pisarstwa: "Barabasz" (1950), "Sybilla" (1956), "Śmierć Ahasvera" (1960), "Pielgrzym na morzu" (1962). Dotyczą kluczowych problemów tej twórczości: przemijania życia, tajemnicy śmierci, wiary, dobra i zła, braku miłości.

Wędrówka

"Barabasz" według Andrzeja Dziuka (w tytułowej roli poruszający Krzysztof Najbor) jest jednym wielkim pytaniem o sens istnienia, propozycją dialogu skupionego wokół istoty rzeczywistości, w której odbywa się wędrówka bohatera. To wypełniona medytacją opowieść o biblijnym zbrodniarzu, niezdolnym usunąć z pamięci Człowieka, który umarł zamiast niego - a raczej za niego - na krzyżu w imię przykazania miłości. Obraz Chrystusa prowadzonego na śmierć, towarzysząca mu jasność, a potem - w momencie śmierci - ciemność będą prowadzić Barabasza, gdy podejmie on próbę wyjaśnienia znaczenia wiary, którą przeczuwa, doświadcza jej znaków, ale przyjąć nie może.

Spektakl to ciąg scen rozgrywanych w ograniczonej przestrzeni, kształtowanej przez aktorów przy użyciu niewielkiej ilości rekwizytów. Bohater spotyka na swej drodze wyznawców religii będącej dlań nowym, fascynującym, aczkolwiek niepojętym wyzwaniem. W rozmowach z uczniami Chrystusa, w obcowaniu z kobietą zwaną Zajęczą Wargą (Dorota Ficoń) - ukamienowaną za wiarę, czy w towarzystwie skutego z nim jednym łańcuchem niewolnika Sahaka (Bartłomiej Chowaniec), któremu Barabasz opowie o blasku otaczającym stojącego na dziedzińcu Jezusa, obserwujemy dramat człowieka porażonego złem, zamkniętego na innych. Nawet spotkanie Wskrzeszonego (Andrzej Bienias), który zapyta: "Nie wierzysz w niego, nie wierzysz, że jest Synem Bożym?", nie zdoła rozproszyć mroków jego osobnej i osamotnionej duszy.

"Kochaj bliźniego swego" to zasada, która nie może przebić się do hermetycznej świadomości więźnia pojmanego przez Rzymian za wzniecanie buntu podczas procesu Jezusa. Wspomniany Sahak podczas pracy w ciasnym kopalnianym chodniku powie w zachwycie do tego świadka cierpienia Chrystusa: "Ach, jakie ty cuda oglądałeś! Tak naprawdę to ty sobie chyba nie zdajesz sprawy, jakie to dla mnie szczęście, że ciebie spotkałem, że jesteśmy razem skuci łańcuchem". Barabasz nie zrozumie, bo wartości objawione przez Tego, który umarł za niego, są mu obce. Co prawda, podobnie jak Sahak wyryje na swojej tabliczce niewolnika imię Jezusa, ale w przejmującej, kluczowej dla spektaklu scenie rozmowy z Prokuratorem (Krzysztof Łakomik), gdy padnie pytanie: "Czyż on nie jest twoim Bogiem?", przekreśli je, by nie umierać za Tego, który dokonał życia w mękach na krzyżu. Potem pozostanie już tylko milcząca obecność określająca ostateczny charakter jego ziemskiej wędrówki.

Cud wiary

W dziełach Lagerkvista wędrówka - podobnie jak motyw światła i ciemności - jest stałym elementem oznaczającym brak zakorzenienia w bycie, alienację w świecie. Barabasz w interpretacji Andrzeja Dziuka to wygnaniec - niczym Ahasver, bohater innego utworu szwedzkiego autora, który nie pozwala prowadzonemu na śmierć Chrystusowi oprzeć się dla wytchnienia o ścianę własnego domostwa - wygnaniec wychodzący z jednej ciemności, by po chwili zanurzyć się w inną. Pragnienie prawdziwej wiary to za mało, by zatrzymać się na dłużej, odnaleźć sens istnienia, zrozumieć znaczenie wartości cudu dokonującego się w zasięgu ręki, może w obecności drugiego człowieka. Niestety, zarówno do wiary, jak i do drugiej osoby Barabaszowi jest daleko, brak w nim miłości, a zatem i naturalnej więzi z innym bytem.

Dużo wątpliwości i sporo pytań czeka na każdego, kto zdecyduje się zanurzyć w "metafizyczną głębię" najnowszej inscenizacji zakopiańskiego teatru. Każdy obraz tego przedstawienia to osobna metafora, zachęcająca widza do intelektualnej konfrontacji, wręcz medytacji nad własnymi problemami ontologicznymi. Sprzyja temu muzyczna oprawa spektaklu autorstwa Pawła Steczkowskiego i wysmakowana scenografia Rafała Zawistowskiego. Figura głównego bohatera staje się w tym ujęciu pretekstem dla każdego, kto przemierza - parafrazując słowa jednego z bohaterów "Sonaty widm" Strindberga - świat złud, win, cierpień i śmierci, świat wiecznych zmian, rozczarowań i bólu; pretekstem do nazwania osobistych niepokojów oraz skrywanych wątpliwości. Zatem Barabasz, który jak sam wyznaje, bardzo "chciałby uwierzyć", choć nigdy tego nie uczyni, pozwala nazwać to, co kryje się w naturalnym ludzkim lęku, trudnym do wyrażenia, gdy pada pytanie o obecność Tego, który odszedł w cierpieniu, pozostawiając przesłanie miłości.

W ostatnim obrazie spektaklu Barabasz wyłania się z mroku, a w tle majaczy ponownie rozświetlony zarys spowitego mgłą krzyża na Golgocie. Nim odejdzie nie wiadomo dokąd, jego usta zdążą jeszcze wyszeptać w zapadającą ciemność kilka słów o wiecznej samotności. Potem zapada milczenie.

PÄR LAGERKVIST "BARABASZ. PRÓBA ZAPISU", przekł.: Jolanta Szutkiewicz, scen. i reż.: ANDRZEJ DZIUK, muz.: Paweł Steczkowski, scenogr.: Rafał Zawistowski, prapremiera polska w Teatrze St. I. Witkiewicza w Zakopanem 18 stycznia 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2008