Bez ryzyka

Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem obchodził w ostatnim tygodniu lutego 21. rocznicę urodzin. Z tej okazji przygotowano dwie premiery.

14.03.2006

Czyta się kilka minut

Scena ze spektaklu "Dzień dobry Państwu -  Witkacy" /fot. J.Śpiewak /
Scena ze spektaklu "Dzień dobry Państwu - Witkacy" /fot. J.Śpiewak /

Intrygująco zapowiadała się inscenizacja "Śniegu" Stanisława Przybyszewskiego. Młodopolski manieryzm dramatu wzbudza opór u współczesnego czytelnika; "Śnieg" stanowi dobry przedmiot studiów historyczno-literackich, mniej nadaje się do wystawienia na scenie, toteż rzadko na niej gości. Trudno jednak w przypadku spektaklu Kariny Piwowarskiej mówić o inscenizacji "Śniegu". Wykorzystano jedynie fragmenty tekstu, które uzupełniono urywkami pism Przybyszewskiego, m.in. o twórczości Edwarda Muncha. Powstała zupełnie nowa historia.

Zamiast wiejskiej chaty mamy salę wystawową. Uczestniczymy - aktorzy i widzowie - w wernisażu prac Muncha. Tłoczymy się na scenie, przy ścianach ustawione są płótna, jeden z aktorów komentuje je słowami Przybyszewskiego, pozostali chodzą i oglądają. Piwowarska wskazuje na powinowactwo obu artystów i stąd wywodzi pomysł na drugą część spektaklu: bohaterowie, którzy za chwilę przemówią słowami "Śniegu", to jednocześnie ożywione postaci z obrazów.

Szereg luźno powiązanych sekwencji łączy powracające kilkakrotnie motto: "Na początku była chuć". Jesteśmy świadkami walki mężczyzn z żądzą, ucieleśnioną pod postacią demonicznej kobiety. Temat usprawiedliwia nadekspresywność gry aktorów, którzy ilustrują przeżycia bohaterów z przejęciem, choć może zbyt dosłownie. Przedstawienie jest nieco nużące, bo monotematyczne; broni się jednak dzięki pomysłowym rozwiązaniom scenograficznym i umiejętnie podsycanej onirycznej atmosferze. Wszystko okazuje się bowiem jedynie snem, który na końcu pryska: znów jesteśmy w galerii, bohaterowie jak gdyby nigdy nic kontemplują płótna, po czym wychodzą.

Inscenizację trudno uznać za pełnowartościowy spektakl: to bardziej studium czy zilustrowany wykład. Piwowarska dała w nim wyraz fascynacji artystą, który w swoim dziele jako jeden z pierwszych poruszył zagadnienie podświadomości. Wybierając ze sztuki tylko stosowne fragmenty, nie rozwiała wątpliwości, czy można ją dziś jako całość obronić na scenie. To wyzwanie karkołomne - szkoda, że go nie podjęto.

O ile przedstawienie Piwowarskiej należałoby opatrzyć informacją, że powstało "na podstawie" dramatu Przybyszewskiego, o tyle niezrozumiała jest podobna praktyka w przypadku "Dzień dobry państwu - Witkacy". Wbrew sugestii jest to - z uwagi na niewielkie skróty - nie tylko pełna inscenizacja "Bezimiennego dzieła", ale inscenizacja w jakimś sensie modelowa. Andrzej Dziuk poprzestał na skodyfikowanej interpretacji utworu Witkacego; nie podjął próby nowego ujęcia, zamiast tego - z sukcesem - skupił się na tym, by owe stare prawdy podać sprawnie, rzetelnie i z mocą.

Przedstawienie rozgrywa się na długim, drewnianym podeście, otoczonym przez widzów. Na początku jest zabawnie: bohaterowie to grupa postrzeleńców opętanych niestworzonymi ideami. Aktorzy są silnie ucharakteryzowani, poruszają się na poły mechanicznie, mówią głosem zafiksowanym na jednym, nienaturalnym tonie. Budują postaci barwne, dziwaczne, nie boją się przejaskrawień. Całość ujęta została w karby sprawnej, dynamicznej choreografii. To Witkacy groteskowy, pokazany z brawurą i wyczuciem komizmu. Nie brakuje pomysłów, może tylko różnorodności - po pewnym czasie spektakl przestaje zaskakiwać.

Tymczasem groteskę powoli wypiera powaga. Gasną fajerwerki, pojawia się ton serio. To Witkacy-profeta, przepowiadający klęskę indywidualizmu, śmierć jednostki, triumf bezmyślnego tłumu. Widzom rozdane zostają jednakowe, białe maski - chwyt prosty, ale czytelny i skuteczny. Podest stopniowo znika rozbierany przez mieduwalszczyków; na koniec pozostaje tylko niewielki fragment, a na nim ocalała grupka bohaterów. W potarganych, pomiętych kostiumach, z resztkami makijażu, wyglądają biednie i smutno.

Finał wybrzmiewa solidnie, choć bez wstrząsu. Częściowo dlatego, że jest przewidywalny, częściowo z winy aktorów, którzy dobrze sprawdzają się w pierwszej części spektaklu, gorzej - w drugiej, gdzie nie można pomóc sobie wyrazistym gestem. Mimo to spektakl Dziuka wciąga, bawi, dobrze ilustruje dzieło dramatyczne Witkacego. Nie jest to interpretacja wnikliwa ani odważna, ale w obrębie wytyczonych zamierzeń udana. A to wcale nie tak mało.

Stanisław Przybyszewski, "ŚNIEG", scen. i reż.: KARINA PIWOWARSKA, muz.: Bartłomiej Chajdecki, scenogr.: Marek Mikulski, animacja filmowa: Cyprian i Kordian Piwowarscy, premiera w Teatrze im. St. I. Witkiewicza w Zakopanem 24 lutego 2006 r.

"DZIEŃ DOBRY PAŃSTWU - WITKACY" na podstawie "Bezimiennego dzieła" St. I. Witkiewicza, scen. i reż.: ANDRZEJ DZIUK, muz.: Jerzy Chruściński, scenogr.: Rafał Zawistowski, premiera w Teatrze im. St. I. Witkiewicza w Zakopanem 25 lutego 2006 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2006