Ostatni tydzień

Chrystus był ubogi i oczekuje wierności wobec wzoru, jaki nam zostawił: redakcja zapowiada numer słowami Jana Pawła II. To wezwanie do rachunku sumienia i przypomnienie, że problem bogactwa niektórych ludzi Kościoła nie stracił na aktualności. Czytam nowy numer Znaku w tygodniu, w którym ksiądz - symbolem ostentacyjnej konsumpcji - został zdymisjonowany ze stanowiska proboszcza.

05.12.2004

Czyta się kilka minut

Co czynić, by osiągnąć życie wieczne? “Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim" - mówił Jezus. Ale uwaga: ewangeliczne ubóstwo nie jest ideologią ani celem duchowego rozwoju chrześcijanina, a jedynie narzędziem, które ma prowadzić do wolności wyboru Boga. To jedna z tez otwierającego listopadowy “Znak" artykułu Józefa Maciejowskiego. Na pytanie, dlaczego Kościół powinien być ubogi, odpowiada także mały brat Moris, jeden z tych zakonników, którzy - zgodnie z “duchowością Nazaretu" - dzielą los ludzi, wśród których żyją: mieszkają w takich samych warunkach, jak ich “wykluczeni" sąsiedzi, pracują fizycznie (a czasem, jak oni, są bezrobotni), poza kaplicą nie noszą habitów; wszystko to przy słynnej ulicy Brzeskiej na warszawskiej Pradze, bez centralnego ogrzewania, często bez prądu... (rozmowa Janusza Poniewierskiego to znakomita prezentacja duchowości małych braci; w wielu tekstach, m.in. w “Ubóstwie w Kościele epoki postindustrialnej" ks. Krzysztofa Paczosa, wraca także postać i nauczanie ich założyciela, Karola de Foucauld).

Dlaczego “duchowość Nazaretu"? “Pewien ksiądz powiedział nam niedawno, że gdyby Jezus dzisiaj przyszedł na świat, nie byłby tak ubogi, wybrałby inną drogę - opowiada brat Moris. - Ja jednak myślę inaczej. Przecież Bóg wtedy też miał możliwość wyboru: mógł wybrać dla swego Syna rodzinę kapłańską (albo cieszącą się poważaniem rodzinę faryzeuszy) - i Jerozolimę, »miasto proroków«. Ale On wybrał ubogich ludzi bez znaczenia, którzy musieli ciężko pracować na swoje utrzymanie, i Nazaret, miasteczko otoczone powszechną wzgardą".

Namysł nad ubóstwem Kościoła pociąga za sobą wiele pytań: o źródła jego finansowania (i jawność owych finansów), o łączenie ofiar pieniężnych ze sprawowaniem sakramentów (przecież za sprawowaniem sakramentów stoi Jezus, który za darmo rozdaje swą łaskę), o poziom życia kleru. A także o udział księży w aferach finansowych. Odpowiedź na te pytania ma wpływ na obraz i wiarygodność Kościoła. Maciejowski przypomina, że wierni szczególnie drażliwie reagują na zachłanność finansową swoich duszpasterzy: “To materializm ludzi Kościoła jest główną pożywką dla polskiego antyklerykalizmu".

Oczywiście, jak mówi brat Moris, “Jezus nie potępia nikogo za to, że ma dom, samochód, komputer, dobrą pracę, społeczny prestiż etc.". Ważniejsze od pytań “socjologicznych" są więc głębsze kwestie, postawione przez autorów miesięcznika. Czym w ogóle jest ewangeliczne ubóstwo? Czy ma przede wszystkim charakter materialny, czy polega również na wyrzeczeniu się “środków bogatych": władzy, autorytetu, skuteczności? Czy do tego, żeby być ubogim, wystarczy nie mieć? Wśród wypowiedzi hierarchów (kard. Adam Kozłowiecki z Zambii i abp Józef Życiński z Lublina), świadków Kościoła ubogiego (mała siostra Wanda Rusinek czy Jerzy Adam Marszałkowicz) i jego wieloletnich propagatorów (Józefa Hennelowa, Stefan Wilkanowicz) zwraca uwagę głos ks. Stefana Moszoro-Dąbrowskiego z Opus Dei. “Ewangeliczne teksty o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą bogactwo, są jednoznaczne. Niemniej to radykalne odrzucenie bogactwa w wielu przypadkach prawem wahadła kończyło się skrajnym zeświecczeniem. Od samego początku swego pielgrzymowania Kościół roztropnie odcinał się od wszelkich manicheizmów głoszących potępienie materii i wyciągał daleko idące konsekwencje z przypowieści o talentach (...). Tymczasem skupienie nauczania kościelnego na potępieniu »środków bogatych« może być przez niektórych odczytywane jako znak niechęci do postępu i nowoczesności, a w skrajnych przypadkach do całego świata materialnego (potępianie »środków bogatych« niekiedy przypomina nawet język lat 60. ubiegłego wieku, przesiąknięty elementami marksistowskimi)". W innym miejscu kapłan z instytucji założonej przez św. Josemarię stawia kropkę nad i: myśl, że można wykonać zadania duszpasterskie Kościoła nie licząc na stabilne zaplecze materialne, wydaje mu się “wręcz utopijna".

Jednak równie zastanawiająca, co rozważania ks. Moszoro-Dąbrowskiego, jest “krótka historia ubóstwa" w tekście wspomnianego ks. Paczosa. I jej eschatologiczne zwieńczenie, inspirowane tekstem o. Marie-Dominique Philippe’a, dominikanina i założyciela wspólnoty św. Jana Ewangelisty. “Trzeba - pisze o. Philippe - by Kościół ubożał, (...) by żył ubóstwem - ubóstwem zgody na to, że jego pielgrzymowanie dobiega kresu, że nie jest wieczny na ziemi". Przez dwadzieścia wieków - przypomina jego polski czytelnik - Kościół najpierw budował kulturę, a potem jej przewodził; najpierw uprawiał politykę, a w ostatnich wiekach zawierał z nią przymierza. Z tych wszystkich ról musi się dzisiaj ogołocić.

Dzisiaj, czyli wchodząc w “ostatni tydzień". W ostatnim tygodniu Jezus godzi się być związany i każe Piotrowi (długo jeszcze myślącemu o władzy reprezentantowi Kościoła) schować miecz. W ostatnim tygodniu Jezus nie potępia - tak samo jak Kościół od Vaticanum II. To również - cytuje ks. Paczos o. Philippe’a - “dla wielu oznacza skandal, jednak światło Wielkiego Tygodnia, gdy Jezus już nie potępia, jest większe niż skandal".

Najważniejszą konkluzją pytania o Kościół ubogi wydaje się bowiem, że - jak powiada o. Philippe - bardziej należymy do Chrystusa niż do doktryny. “Tę ostatnią, w najgłębszym jej sensie i przeznaczeniu, można zachować jedynie wówczas, gdy się należy do Chrystusa - pisze ks. Paczos. - Tymczasem jeszcze pięćdziesiąt lat temu dla pewnej liczby chrześcijan doktryna była pierwsza, a Kościół był jedynym posiadaczem prawdy". W “ostatnim tygodniu" Kościół musi przekonać się, że nie jest celem, że sam w sobie jest nieczytelny, że może zrozumieć siebie tylko w świetle żywego Chrystusa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2004