Osobno i razem

Jarosław Kaczyński zapomniał, że poeta w następnych wersach ostrzega: "strzeż się jednak dumy niepotrzebnej / oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz".

12.04.2011

Czyta się kilka minut

Co nas, Polaków, połączy? Co nas wyleczy z nienawiści? Co nauczy prowadzenia sporów zamiast walki na śmierć i życie? Wielu myślało: śmierć Jana Pawła II. Wielu się spodziewało: żałoba po katastrofie smoleńskiej. Biskupi wzywali: "niech ta katastrofa umocni wzajemne więzi w naszej Ojczyźnie, Europie i świecie. Niech świadomość tej wspólnoty pozwoli nam zespolić serca, ideały i czyny, by nasz świat stawał się coraz bardziej ludzki". Tymczasem... Jakie znaczenie będą miały słowa prezydenta Komorowskiego o jedności, kardynała Dziwisza o tym, że modlitwa ma być ponad podziałami, arcybiskupa Gądeckiego o miłości, przebaczeniu i pojednaniu? Żałoba, uczczenie pamięci z jednej strony, mobilizacja przeciwko politycznym wrogom z drugiej. Niestety, łatwiej mobilizować ludzi do zabicia smoka niż do zdobycia królewny - jak powiedział jeden z komentatorów.

Poważne obchody rocznicy, całodzienna transmisja, a na koniec wiec na Krakowskim Przedmieściu. Gromko oklaskiwany przez wypełnione audytorium Sali Kongresowej prezes PiS głosi, że "na szczytach naszego państwa zabrakło ludzi, którzy swoje polityczne credo przedstawiali krótko: warto być Polakiem. I to »warto być Polakiem« zmieniali w czyn", a następnie "Przesłanie Pana Cogito", o "tych, których zdradzono o świcie", odnosi do ofiar katastrofy ("z tego, co już dziś wiemy, możemy powiedzieć: zostali zdradzeni o świcie"). Najwyraźniej Prezes nie pamięta już, że poeta w następnych wersach ostrzegał: "strzeż się jednak dumy niepotrzebnej / oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz...". "Musimy uczynić wszystko - woła dalej lider PiS - by prawda o katastrofie smoleńskiej wyszła na jaw, niezależnie od tego, jaka jest i kogo będzie bolała"... Jakby o tę prawdę tylko on zabiegał, a wiadomo, kto ją ukrywał.

Do tego jeszcze zamiana tablicy. Dokonana przed rocznicowymi uroczystościami, robi wrażenie prowokacji, mającej popsuć relacje polsko-rosyjskie. Jednak, gdy się dobrze zastanowić, grzechem pierworodnym było umieszczenie na tablicy słowa "ludobójstwo" ("w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w lesie katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, oficerach Wojska Polskiego w 1940 r."). Wiadomo, że dla Rosjan jest to sprawa ważna, i to nie tyle z racji prawnego ciężaru słowa, co z niezgody Moskwy na zrównanie sowieckich zbrodni z ludobójstwem hitlerowskim. Gdyby fotografia tablicy z tym słowem obiegła świat w telewizyjnych relacjach, mogłoby to zostać zrozumiane jako zmiana stanowiska w sprawie, o którą Rosja zaciekle walczy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.

Zasadne więc chyba będzie pytanie, czy konieczne było "partyzanckie" umieszczenie tablicy z tym słowem, czy nie można było, jak na powązkowskim pomniku, napisać "w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej"? Brawura w takich sprawach nie zawsze wychodzi na dobre.

Mamy przed sobą beatyfikację Jana Pawła II. Odwiedzają Polskę dziesiątki, jeśli nie setki zagranicznych dziennikarzy, poszukujących w ojczyźnie błogosławionego śladów i owoców jego świętości. Uderzyło mnie, że na ogół nie interesuje ich (przynajmniej tych, z którymi rozmawiałem) rocznica smoleńskiej katastrofy. Dywagacje typu: "co by powiedział, gdyby żył?" trącą natomiast hipokryzją. Przecież niestrudzenie wzywał nas do solidarnej jedności. Już nie pamiętamy: "Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu" (Gdańsk-Zaspa, 12 czerwca 1987 r.).

A może nie jest tak źle? Może w społecznej pamięci ożywionej perspektywą tak wyczekiwanej beatyfikacji tamte słowa okażą się silniejsze od wezwań do nienawistnej walki? Może Duch Święty znów zstąpi i znów odnowi oblicze ziemi, tej ziemi?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2011