Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W miniony piątek wieczorem w centrum Drezna, stolicy landu Saksonia, panował nastrój karnawałowy, nastrój zabawy. Zaczynał się bal w drezdeńskiej operze - organizowany od paru lat na wzór balu wiedeńskiego, z wielką pompą i jeszcze większymi ambicjami. Tłum zwykłych obywateli, którzy nie znaleźli się w gronie wybrańców zaproszonych do Opery Sempera, śledził na telebimie, jak przy dźwięku fanfar - wykonanych przez muzyków z Saksońskiej Orkiestry Państwowej - dostojni goście wkraczają na balową salę: lokalni politycy i prominenci, we frakach i balowych sukniach.
Wreszcie nastąpił punkt kulminacyjny: wejście gwiazdy wieczoru, z dalekiej Moskwy. Gdy na salę wkroczył sprężystym krokiem premier Rosji we własnej osobie, w doskonale skrojonym smokingu i pod muszką, zaszczycona saksońska elita nagrodziła Władimira Putina rzęsistymi brawami. Wyraźnie ukontentowany Putin rozdawał uściski dłoni i na tak gorące przyjęcie odpowiadał swoim znanym dyżurnym uśmiechem: nieco lodowatym i jakby trochę ironicznym.
Bo też i cel przybycia tak cennego gościa na prowincjonalny bal karnawałowy był nie byle jaki: Putin zaszczycił Drezno swą obecnością, aby przyjąć Saksoński Order Wdzięczności w Złocie. Wyróżnienie, przyznawane od kilku lat podczas balu w Operze Sempera, otrzymują osoby, które "niewzruszenie" i "z odwagą oraz poświęceniem" angażują się na rzecz landu Saksonia i dla dobra Niemiec. Putin zasłużył na odznaczenie - wykonane w masywnym złocie i przedstawiające świętego Jerzego, symbol walki ze złem - za "zasługi w sferze niemiecko--rosyjskiej wymiany kulturalnej".
Tyle lapidarne oficjalne uzasadnienie; nie wymienia ono, niestety, żadnych osiągnięć premiera Rosji w sferze kultury. Większość drezdeńczyków pamięta za to inną sferę aktywności Putina: jako rezydent sowieckiego KGB w randze majora stacjonował on w latach 1985-90 akurat w Dreźnie. Z zadaniem, jak można się domyślać, werbowania Niemców do służby w KGB oraz śledzenia ich. Pewnie także tych ze sfery kulturalnej, podatnych na opozycyjne "bakcyle" i zachodnią "propagandę".
Tego samego dnia, wcześniej, w Berlinie, kanclerz Angela Merkel zarzuciła stojącemu obok premierowi Rosji łamanie umów o gazie, który Rosja ma dostarczać do Europy, a który nie płynął przez Ukrainę już od kilkunastu dni. Putin z kamienną twarzą obarczył całą winą "ukraińskich złodziei". Kilka godzin później wyfraczony - ale wyraźnie poirytowany, wręcz agresywny - eksmajor KGB dziękował w operze za Order i podkreślał znaczenie Drezna jako kulturalnej metropolii. Laudator, premier Saksonii Stanislaw Tilich (z pochodzenia Serbołużyczanin) podkreślał z dumą, że Putin jest związany z Dreznem w szczególny sposób, gdyż to tutaj urodziła się jego córka...
Gwoli sprawiedliwości dodajemy, że gest prowincjuszy z Drezna odbił się echem w całych Niemczech - i nie było to wcale echo pozytywne. Najgłośniej zaprotestowali byli NRD-owscy opozycjoniści. Jeden z nich, Werner Schulz, mówił: "Nawet z lupą w ręku trudno znaleźć w Putinie coś dobrego". Była to aluzja do słynnej wypowiedzi ówczesnego kanclerza Schrödera (dziś pracownika Gazpromu), który swego druha Putina nazwał "kryształowo czystym demokratą" [w niemieckim oryginale: lupenreiner Demokrat - red.].
Trzy lata temu, podczas poprzedniej wizyty ówczesnego prezydenta Rosji w stolicy Saksonii, Putina powitała demonstracja protestacyjna; demonstranci przypominali o ludobójstwie w Czeczenii i nieśli zdjęcie zamordowanej wtedy dziennikarki Anny Politkowskiej. Dziś były szpieg KGB otrzymał od władz Saksonii, gdzie kiedyś "pracował", order wdzięczności ze św. Jerzym. Makabryczne - ale prawdziwe.
Przełożył WP