Okno w Pradze

Mariusz Szczygieł: ZRÓB SOBIE RAJ - Czechy i Czesi mają u nas dobrą passę. Po "Gottlandzie", jednej z najlepszych polskich książek minionej dekady, po dobrych "Pepikach" Mariusza Surosza, dostajemy kolejny polski portret czeskich sąsiadów. Kreślony bez stereotypów i powziętych z góry sądów, z fascynacją, a trochę i zdumieniem.

16.11.2010

Czyta się kilka minut

Autor "Pepików" portretował ważne postacie XX-wiecznej czeskiej i czechosłowackiej historii, akcentując - wbrew tytułowi - jej wymiar heroiczny. "Gottland" Mariusza Szczygła też był głównie o historii, widzianej poprzez tragiczne, dramatyczne, czasem trochę groteskowe losy jednostek. "Zrób sobie raj" przynosi obraz Czech współczesnych i próbę diagnozy mentalności narodu, który "ma zupełnie inne wady niż my". Może dlatego niektórych z nas tak przyciąga.

Ta inność zalet i wad przybiera rozmaite formy. Czy w naszej kulturze byłby do pomyślenia ktoś taki jak Egon Bondy, czyli Zbyněk Fišer, którego portret otwiera książkę, tworząc łącznik z "Gottlandem"? Poeta, filozof, ateista, papież czeskiego undergroundu, przyjaciel Bohumila Hrabala, dozorca wieloryba w Muzeum Narodowym. Mistrz obscenicznego języka, "liryczno-dramatycznymi sprawozdaniami z wydarzenia, jakim było robienie kupy (wskutek choroby miał usuniętą część odbytu), obdarowywał swoich gości bez pytania o zgodę". W latach stalinowskich zdobywał się na gesty straceńczo odważne, w latach 60. donosił na kolegów. Lewicowiec kontestujący od początku ustrój komunistyczny, po 1989 roku równie gwałtownie krytykował nowy, liberalny porządek.

Zatrzymałem się przy portrecie zmarłego przed trzema laty Bondy’ego - jak kiedyś Ingeborg Bachmann, zasnął z papierosem, od którego zapaliła mu się piżama - bo dobrze pokazuje metodę pisarską Szczygła. Kolaż fragmentów skomponowany z idealną precyzją, w tle - mnóstwo lektur i rozmów, z których wydestylowano to, co niezbędne, poruszające, dramatyczne, zabawne. I zapis odwiedzin u Bondy’ego, który mieszkał wtedy w Bratysławie. Było już po ujawnieniu esbeckich papierów - ale wśród mnóstwa pytań to jedno w ogóle nie pada. Nie tylko dlatego, że Bondy zastrzegł wcześniej, by go nie dręczyć. Po prostu nie było potrzebne.

Znacznie ważniejsze jest inne pytanie, już nie do Bondy’ego skierowane, choć on też mógłby być jego adresatem: "Jak się Państwu żyje bez Boga?". To jedno z pytań zadanych przez wierzących Polaków, do których zwrócił się autor. Religijność Czechów, czy raczej jej brak, stosunek do religii i wiary "najbardziej zateizowanego narodu świata", etyka życia codziennego bez religii, historyczne źródła i współczesne przejawy niechęci wobec Kościoła katolickiego, spór o praską katedrę św. Wita - stają się w pewnej chwili centralnymi tematami książki. Są także notatki relacjonujące klimat czeskiej pielgrzymki papieża Benedykta XVI.

Nic tu nie jest proste i jednoznaczne. "Mimo tak znacznej sekularyzacji życia, wartości, które wyznają Czesi, niewiele różnią się od wartości wyznawanych w krajach religijnych" - pisze Mariusz Szczygieł. Bluźniercze akcenty w kulturze wysokiej czy popularnej (granica między nimi w Czechach to sprawa osobna...), udział w satyrycznej czy literackiej grze, która nimi żongluje, nie wyklucza podziwu dla prawdziwej świętości. No i są jeszcze postacie takie jak czterdziestoletni Milan, policjant, który kryje przed otoczeniem swoją odnalezioną wiarę, ponieważ się boi - nie prześladowań, ale braku zrozumienia.

Dalej nie będę streszczać; a mamy jeszcze istotną kwestię funkcji humoru w czeskiej kulturze, znakomite portrety Haliny Pawlowskiej, "najzabawniejszej kobiety w Republice Czeskiej", fotografa Jana Saudka czy rzeźbiarza prowokatora Davida Černego. Trzeba tylko na koniec wytłumaczyć tytuł tej noty. Okno - możemy je podziwiać na fotografii - znajduje się w praskim mieszkaniu Heleny Stachovej, wybitnej tłumaczki literatury polskiej, w modernistycznej willi zbudowanej przez jej rodziców, gdzie autor czasem mieszka, pilnując kota Jasona. Zazdroszczę Mariuszowi Szczygłowi tego okna - i podziwiam, ile przez nie zobaczył. (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, ss. 292.)

Lektor 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2010