Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak o ks. Jarosławie P., który przez 9 lat wykorzystywał seksualnie chłopca (zaczął, gdy ten miał 9 lat), mówił pracownik toruńskiej kurii. Uzasadnił w ten sposób odmowę wglądu do akt sprawy Mariuszowi Milewskiemu, dziś dorosłej ofierze. Sprawę rozpatrywały sądy biskupi i powszechny. Ten pierwszy orzekł, że Jarosław P. jest niewinny, a wykorzystane przez niego dziecko nazwał wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa. Sąd powszechny uznał księdza za winnego i skazał na 3 lata; przebywa on w więzieniu (sprawę ujawnili dziennikarze „Superwizjera”).
Drugie zdanie: „Nie robił tego w wyniku powierzenia mu wykonywania czynności”. Tak mówił KAI Krzysztof Wyrwa, adwokat Towarzystwa Chrystusowców – po tym, jak zgromadzenie wniosło o kasację wyroku w sprawie Romana B. Należący do chrystusowców zakonnik więził i wykorzystywał 13-latkę. W sprawie zapadł prawomocny wyrok: milion zadośćuczynienia dla ofiary i comiesięczna renta (800 zł). Teraz więc chodzi nie o podważenie winy Romana B., lecz odpowiedzialności zgromadzenia za swego (byłego już) zakonnika, gdyż to zgromadzenie ma płacić zadośćuczynienie.
Obie sprawy pokazują, że mimo dyskusji, w której – zdawałoby się – powiedziano już wszystko, wielu przełożonych kościelnych wciąż nie umie podjąć odpowiedzialności. ©℗
POLECAMY
Dziesiątki świadectw, apeli, komentarzy i głosów ekspertów – o sprawie wykorzystywania seksualnego, zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym, aktualizowanym wydaniu specjalnym.