Odkochani w Rzymie

Oniryczny, kreślony zamaszystymi jazdami kamery, podniesiony muzyką, film Paola Sorrentino ma w sobie wiele z opery. Tonacja elegijna przechodzi w buffo, a dystans ustępuje miejsca wzruszeniu.

03.02.2014

Czyta się kilka minut

Toni Servillo jako Jep Gambardella w nostalgicznym „Wielkim pięknie” / Fot. MATERIAŁY DYSTRYBUTORA
Toni Servillo jako Jep Gambardella w nostalgicznym „Wielkim pięknie” / Fot. MATERIAŁY DYSTRYBUTORA

Istnieje rodzaj filmów, które należy oglądać z oczami „szeroko zamkniętymi” – czyli prześnić je raczej, niż przetrawić. Zamiast analizować obrazy, lepiej poddać się ich strumieniowi. W przypadku „Wielkiego piękna” taką instrukcję obsługi dostajemy już na wejściu, wyrażoną słowami Louisa-Ferdinanda Céline’a. I dobrze trzymać się tej formuły aż do końca – „La grande bellezza” nie okaże się wówczas Wielkim Banałem, ale hipnotyzującą podróżą na granicy jawy i snu. Przez Rzym, czyli zdegenerowane centrum świata.

OKIEM PETRONIUSZA

W najnowszym filmie Paola Sorrentino Wieczne Miasto to miejsce, w którym wszystkie choroby naszej cywilizacji przybrały formy monstrualne. W powietrzu unosi się oczywiście duch Felliniego. Już 40 lat temu w jego „Rzymie”, grający samego siebie, Gore Vidal nazywał miasto „stolicą złudzeń” (bo trudno znaleźć miejsce bardziej naznaczone przez kino i religię), ale także przyczółkiem nadchodzącego końca. Ten sam dekadencki nastrój czuć w „Wielkim pięknie”. Naszym cicerone jest 65-letni Jep Gambardella, niegdyś obiecujący pisarz, dziś zblazowany dziennikarz i wyliniały lew salonowy. W jego apartamencie z widokiem na Koloseum i klasztorne ogrody odbywają się najbardziej ekstrawaganckie imprezy z udziałem rzymskiej socjety i półświatka.

Wraz z bohaterem krążymy po współczesnych bachanaliach, gdzie spotkać można najróżniejsze okazy ludzkiej fauny: pseudoartystów i ćwierć intelektualistów, snobów i gangsterów, arystokratów do wynajęcia i kabotyńskich kardynałów. Opowieść zarządzana surrealistyczną logiką przypomina obracany powoli kalejdoskop. Nocne pasaże Jepa przenoszą nas płynnie z wykwintnych salonów do podejrzanych nocnych klubów czy klinik chirurgii plastycznej, pracujących niczym taśma produkcyjna w zabytkowych wnętrzach. Po drodze możemy spotkać żywą żyrafę i zjawiskową Fanny Ardant. Te spotkania mają w sobie moc olśnienia, ponieważ Jep czuje rozpaczliwą potrzebę obcowania z pięknem prawdziwym i czystym. Zmęczony, wypalony patrzy na świat cynicznym okiem starego Petroniusza. Klasyczne piękno wydaje mu się czymś martwym, zachwyca już tylko japońskich turystów (jeden z nich nawet umiera z zachwytu podczas fotografowania rzymskich widoków). Tymczasem nad Wiecznym Miastem unosi się wielkie logo Martini.

KRYTYKA I EKSTAZA

Nostalgia stanowi podszewkę tej rozbuchanej, choć w gruncie rzeczy monotonnej rzeczywistości. Jep Gambardella kres swego życia przemierza tanecznym krokiem, ale po cichu hołubi wspomnienia dzieciństwa, uroki prowincji i smak pierwszych doznań. Uczciwszy hucznie kolejne urodziny, zaczyna nerwowo rozglądać się wokół siebie. Jego uwaga coraz częściej zatrzymuje się na tym, co zostało wyparte przez dotychczasowe dolce vita: na starzeniu się, samotności i śmierci. Król życia powoli odkochuje się w Rzymie. Jednocześnie coraz intensywniej odbiera sygnały z otoczenia. Nawet współczesna sztuka, sadomasochistyczna i sprzedajna, zaczyna przypominać o tym, że życie boli, a czasu zostało w nim coraz mniej.

Sorrentino poprzez swojego bohatera, który jest równocześnie w środku i na zewnątrz wydarzeń, potrafi wprowadzić widza w osobliwy dysonans. Najlepiej unaocznia to wyborny epizod ze Świętą. Oto zasuszona, bezzębna staruszka, niczym konsekrowana za życia Matka Teresa z Kalkuty, przybywa do Rzymu. Adorowana jak celebrytka przez dziennikarzy i przedstawicieli różnych Kościołów, Święta wykazuje cudowną dezynwolturę. Jej niema obecność, osobliwe zwyczaje, a także cud, jakiego dokonuje w finale filmu, to sceny balansujące na krawędzi uniesienia i zgrywy, w tym przypadku niedające się zdefiniować inaczej, jak tylko kategorią piękna.  

Oniryczny, kreślony zamaszystymi jazdami kamery, podniesiony muzyką Arvo Pärta, Henryka Mikołaja Góreckiego, Zbigniewa Preisnera, film Sorrentino ma w sobie wiele z opery. Pełno w nim dosłowności i patosu, każda scena sprawia wrażenie celebrowanej, tonacja elegijna coraz to przechodzi w buffo, a cyniczny dystans ustępuje miejsca bezwstydnemu wzruszeniu. Sorrentino to bez wątpienia jeden z najciekawszych włoskich reżyserów, co zdążył już potwierdzić filmem „Boski” (karykaturę premiera Andreottiego stworzył tam niezrównany Toni Servillo, w „Wielkim pięknie” grający Jepa). Po „Wszystkich odlotach Cheyenne’a” z Seanem Pennem 40-letni reżyser z Neapolu najwyraźniej postanowił zostać Fellinim ery Berlusconiego – w „kraju mody i pizzy”, pogrążonym w wiecznej niedojrzałości. Lecz choć spóźniony i wtórny z niego diagnostyk, „Wielkie piękno” dostarcza widzowi rzadkiej przyjemności: pozwala zagubić się w labiryncie wyobraźni, pamięci, ironii, gdzie krytyka społeczna jest jednocześnie ekstatyczną zabawą.

***

Nie jest też przypadkiem, że film Sorrentino zgarnął niedawno najważniejsze Europejskie Nagrody Filmowe i najprawdopodobniej zdobędzie za chwilę nieanglojęzycznego Oscara. Gdyby w Sèvres pod Paryżem wystawiano wzorzec artystycznego kina europejskiego, ze wszystkimi jego aspiracjami, ale też pretensjami i zapożyczeniami, „Wielkie piękno” z pewnością zasłużyłoby tam na osobną gablotę.


„WIELKIE PIĘKNO” – reż. Paolo Sorrentino, scen. Paolo Sorrentino, Umberto Contarello, zdj. Luca Bigazzi, muz. Lele Marchitelli, wyst.: Toni Servillo, Carlo Verdone, Sabrina Ferilli, Carlo Buccirosso i inni. Prod. Włochy / Francja 2013. W kinach od 7 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2014