Od mniejszego zła do dużego niebezpieczeństwa

To, że Sejm po serii rozmaitych taktycznych zagrywek po obu stronach barykady przegłosował wersję afery Rywina stworzoną przez posła Zbigniewa Ziobro, dziwić nie powinno. Jeśli ktoś interesował się działalnością sejmowej komisji śledczej, musi być świadom stopnia upolitycznienia jej pracy i stronniczości powstałych wniosków.

06.06.2004

Czyta się kilka minut

Jasne jest, że posłom (podobnie jak prokuraturze, a nawet niektórych mediom) dawno przestało zależeć na wyjaśnieniu afery, skupili się za to na wykorzystaniu jej dla swoich celów. Równocześnie jednak wiadomo też, kto - poza Lwem Rywinem - mógł być zamieszany w tę operację. W tym sensie szkody dla świadomości społecznej nie powinny być duże, zwłaszcza, że raport Ziobro zdaje się być mimo wszystko bliższy prawdy niż kompletnie - by nie powiedzieć: bezczelnie - fałszująca rzeczywistość interpretacja Anity Błochowiak z SLD.

Kłopot w tym, że mniejsze zło, jakim była piątkowa gra w sejmie, zdaje się przeradzać w awanturę o nieobliczalnych konsekwencjach ustrojowych. Najpierw marszałek Józef Oleksy ogłasza, że sejm musi raz jeszcze przegłosować swą decyzję, próbując doprowadzić do niebezpiecznego precedensu proceduralnego. Potem zaś powstaje idea skonsolidowanego ataku na prezydenta poprzez postawienie go - właśnie na podstawie wniosków posła Ziobro - przed Trybunałem Stanu.

Tu już pozostaje tylko się dziwić. Po pierwsze, nieznajomości prawa przez pomysłodawców - okazuje się, że proponowany przez nich tryb pociągnięcia głowy państwa do odpowiedzialności nie jest zgodny z Konstytucją i w efekcie muszą zmienić taktykę.

Po drugie, cynizmowi Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Ugrupowania te kreują się wciąż na jedyne poważne i odpowiedzialne siły polityczne w kraju, a tu tymczasem wchodzą w alians z barbarzyńcami z Samoobrony oraz z populistycznymi narodowcami z Ligi Polskich Rodzin, byleby tylko przeprowadzić plan, mający osłabić pozycję politycznego przeciwnika. Więcej: operację tę - tyczącą głowy państwa, a więc mogącą mieć nadzwyczaj poważne konsekwencje - podejmują nie bacząc na trudną sytuację w kraju (kryzys rządowy oraz niknący autorytet parlamentu i klasy politycznej; wyzwanie, jakim są wybory do Parlamentu Europejskiego oraz konieczność wykorzystania akcesji, brak kluczowych ustaw - m.in. tyczących opieki zdrowotnej). Przeciwnie: próbują obecne kłopoty bezwzględnie wykorzystać. Pewnie: można mówić, że polityka to gra o władzę, a SLD na tyle się skompromitowało, że powinno jak najszybciej zniknąć ze sceny, o oddaniu władzy nie wspominając. Tyle że styl przejmowania rządów też jest istotny. Bo problemy poczekają na następców obecnej ekipy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2004