Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś trochę inaczej: chcę się podzielić Słowem, które do mnie przyszło podczas Eucharystii sprawowanej w minioną sobotę. Mszę odprawiałem na rozpoczęcie „Jerycha rowerowego” w Łodzi. Blisko trzysta osób zebrało się, aby na rowerach objechać nasze miasto, zatrzymując się w kilku miejscach, by się za nie pomodlić. Modlitwą była zresztą również sama jazda i związany z nią wysiłek (uczestnicy przejechali 50 kilometrów), ponieważ rowerzystów poprzedzał samochód, w którym wieziony był Najświętszy Sakrament, i każdy z nas, w każdym momencie, mógł się przy Nim odnaleźć przy pomocy najprostszej myśli czy pragnienia.
Jerycho jest modlitwą o zburzenie murów – trwa siedem dni i siedem nocy, zgodnie z narracją Księgi Jozuego (zob. Joz 6). Siedem dni i nocy modlitwy o to, by Pan rozwalił wszystkie mury, jakie oddzielają nas od Niego; które sami (wraz z innymi) z mozołem wybudowaliśmy, zwiedzeni pokusą, by bronić przed Nim swojego terytorium.
W trakcie mszy nieustannie powracała do mnie jedna myśl – tak natarczywa, że nie mogłem się nią na koniec nie podzielić z uczestnikami (tak jak teraz nie mogę się nią nie podzielić z Wami): w Jerychu ocalała tylko jedna osoba – nierządnica Rachab... Ocalała ona i ci, których zebrała u siebie w domu, gdy padały mury miasta.
Ta konstatacja pozwala nam zupełnie na nowo odkryć, co jest, a co nie jest murem między mną a Bogiem. Zwykle bowiem mówimy, że owym murem jest grzech – że to on skutecznie oddziela nas od Pana. Historia Rachab uświadamia nam mocno, że to nie grzech, lecz raczej przekonanie o własnej bezgrzeszności jest murem między nami a Bogiem.
Grzech nie jest żadnym murem – Bóg burzy go łatwo, niezależnie od tego, jak wielkim ów grzech przedstawia się naszym oczom.
Murem, wobec którego wszechmogący Bóg pozostaje bezradny, jest niezachwiane przekonanie o własnej bezgrzeszności i związana z nim odmowa nawrócenia. Przez ten mur Bóg nie jest się w stanie przebić ze swoją łaską usprawiedliwienia (zob. Łk 18, 9-14, przypowieść o celniku i faryzeuszu w świątyni: „Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten”). Tak! Skutecznie odgradzamy się od Boga nie grzechem, lecz poczuciem własnej sprawiedliwości.
Finał usprawiedliwienia Rachab odnajdujemy w rodowodzie Jezusa zapisanym przez św. Mateusza: „Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab” (Mt 1, 5). Pan nie tylko ocalił nierządnicę od śmierci, lecz uczynił członkiem swojej rodziny – swoją pra-, pra-, pra-... prababką. Nie tylko obalił mur, ale w jego miejsce stworzył więź pokrewieństwa.©