Nowy spór o Falklandy

Rocznica wojny staje się okazją nie tylko do wspomnień, ale też nowego prężenia muskułów przez Buenos Aires i Londyn. Tym razem chodzi także o ropę.

27.03.2012

Czyta się kilka minut

Myli się ten, kto sądzi, że sprawa Falklandów to zamierzchła historia: dziś na ten temat wypowiadają się nie tylko politycy, ale nawet celebryci. Np. Roger Waters, legendarny muzyk „Pink Floyd” twierdzi, że Falklandy powinny należeć do Argentyny. W wywiadzie wyemitowanym w Argentynie mówił: „Wstydzę się naszej kolonialnej przeszłości. Nie jestem wcale dumny z faktu, że przez jakieś 150 lat istniało Brytyjskie Imperium, że grabiliśmy, gwałciliśmy i kradliśmy na całym świecie”. Wątpliwości co do argentyńskich praw wobec wysp nie ma też brytyjski piosenkarz Morrissey: „Każdy wie, że Malwiny należą do Argentyny”.

Głos zabrał też amerykański aktor Sean Penn, który spotkał się nawet z argentyńską prezydent Cristiną Fernández de Kirchner. Penn uważa, że brytyjskie przywiązanie do kolonialnej przeszłości jest komiczne i archaiczne. Wyśmiał też pomysł wysłania przez Londyn na Falklandy księcia Williama – członek rodziny królewskiej trafił tam niedawno w roli pilota śmigłowca marynarki, co interpretowano jako gest polityczny przed rocznicą wojny.

***

W tle celebryckiego show toczy się też show dyplomatyczne. Prezydent Argentyny zażądała uruchomienia bezpośrednich lotów między Falklandami a Buenos Aires (teraz odbywają się z międzylądowaniem w chilijskim Punta Arenas). Prezydent zaapelowała też do największych firm argentyńskich, by wstrzymały import z Wielkiej Brytanii; kilku brytyjskim statkom odmówiono dokowania w argentyńskich portach. Pani Kirchner udało się też przekonać państwa Mercosur (pakt gospodarczy, poza Argentyną zrzeszający Brazylię, Paragwaj i Urugwaj), by zamknęły porty dla statków z flagą Wysp Falklandzkich. To sukces prestiżowy: spór między dwoma państwami staje się sporem regionalnym.

Ale brytyjski premier David Cameron nie zostawia złudzeń, że mógłby wykazać się mniejszym zdecydowaniem niż kiedyś Żelazna Dama. Jednoznacznie twierdzi, że dopóki mieszkańcy Falklandów chcą być Brytyjczykami, wyspy pozostaną w Koronie. Według sondażu instytutu ICM podobnego zdania jest większość Brytyjczyków: o tym, że Falklandów należy bronić za wszelką cenę, przekonanych jest ponad 60 proc.; jedynie 32 proc. uważa, że nie należy wykluczać negocjacji z Argentyną. Cameron odwraca też zarzut kolonializmu i twierdzi, że to podejście Buenos Aires do wysp jest kolonialne. „To niemal przykład głupoty” – ripostowała pani Kirchner... Spór dyplomatyczno-medialny pewnie jeszcze chwilę potrwa.

***

Współczesny konflikt o Falklandy ma – inaczej niż 30 lat temu – także podłoże ekonomiczne. Dziś wiadomo, że pod dnem morskim wokół wysp są bogate złoża ropy. Ile dokładnie? Rzecznik firmy Falkland Oil and Gas, która prowadzi badania, ocenił je w BBC na ok. 8 mld baryłek w miejscach, gdzie firma prowadzi prace. Rzecznik powiedział też, że przytaczana w mediach liczba 60 mld baryłek – mająca opierać się na badaniach geologicznych – jest „trochę mityczna”. Pytanie, co znaczy tu „trochę”. Dla porównania: Arabia Saudyjska, największy producent ropy na świecie, ma zasoby oceniane na 260 mld baryłek; zasoby brytyjskie na Morzu Północnym to 21 mld baryłek. Nawet te skromne 8 mld baryłek ma więc olbrzymią wartość.

Argentyna stoi na stanowisku, że poszukiwania wokół Falklandów są nielegalne, i grozi – ustami szefa dyplomacji Hectora Timermana – firmom biorącym udział w wierceniach, że zacznie wobec nich „postępowanie prawne, administracyjne, cywilne i karne”. Brytyjski MSZ oczywiście ma inne zdanie: „Rząd brytyjski wspiera prawo mieszkańców Falklandów do rozwoju własnego sektora energetycznego” – twierdzi jego rzecznik.

***

Co na to trzy tysiące mieszkańców wysp? 30 lat temu okres powojenny zmienił Falklandy, kojarzone dotąd głównie z owcami i nieprzyjaznym krajobrazem. Chcąc związać je ściślej z Brytanią, Londyn zaczął tu inwestować. Zbudowano nowe drogi, szkołę, szpital. Darmowe są recepty, pacjenci wymagający skomplikowanych operacji mają zapewniony transport do szpitali w Chile lub Wielkiej Brytanii. Młodzi ludzie z Falklandów mogą w Brytanii studiować za darmo. Do tego podatki są niskie. Jeśli uwzględnić też koszty obecności wojskowej, jeden obywatel Falklandów kosztuje Londyn zdecydowanie więcej niż np. mieszkaniec Liverpoolu.

Inwestycje w „brytyjskość” Falklandów, rozpoczęte po 1982 r. przez Thatcher, dały efekty: dziś nawet Argentyńczycy odwiedzający wyspy przyznają, że standard jest tu wyższy niż u nich, a styl życia niewiele ma wspólnego z Ameryką Południową. Wątpliwości nie mają też sami mieszkańcy: chcą być Brytyjczykami. Jedyna zmiana, której oczekują w ramach lokalnego patriotyzmu, to aby na ich paszportach dodano złotymi literami: „Wyspy Falklandzkie”.

Gdy już z Falklandów popłynie ropa, spokojne życie na zamożnej brytyjskiej prowincji zapewne znów czeka rewolucja. Wyspy mogą się zmienić – tym razem w dynamiczny ośrodek ekonomiczny. Dziś roczny dochód władz Falklandów to ok. 40 mln funtów. Wkrótce mogą to być, skromnie szacując, setki milionów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2012