Nowe przestrzenie tożsamości

Krakowskim Bunkrem Sztuki zawładnęła ostatnio socjologia. W dwóch wersjach zaproponowanych przez Aleksandra Janickiego i Josefa Daberniga. To dwa głosy w debacie o tym, czym staje się dzisiaj nasze poczucie tożsamości.

04.01.2006

Czyta się kilka minut

Aleksander Janicki, "Portret pamięciowy" /
Aleksander Janicki, "Portret pamięciowy" /

Dlaczego socjologia, a nie filozofia albo religia - choć tematem jest pojedynczość, tożsamość, indywidualne "ja"? Kluczem może okazać się tekst Charlesa Turnera z katalogu projektu "Identity", zrealizowanego przez Aleksandra Janickiego (rocznik 1963, jeden z najlepszych polskich artystów multimedialnych, znany także jako kurator, projektant i wystawiennik) we współpracy z Jasperem Tilburym: "Od lat 80. XX wieku nasze społeczeństwa stały się postindustrialne, ponowoczesne i zglobalizowane. (...) nie ma już przewidywalnego związku między środowiskiem rodzinnym lub klasowym a wykształceniem, między narodowością a religią, wykształceniem a kwalifikacjami, kwalifikacjami a perspektywą zatrudnienia, między rodzajem pracy a poziomem dochodów, a także pomiędzy pracą obecnie przez nas wykonywaną a tą, którą będziemy wykonywali za pięć lat. (...) Tożsamość przestała być jedynie kolejnym aspektem życia, który można umieścić obok ważniejszych zagadnień; stała się czymś, co możesz i musisz wybrać, konstruować, szlifować".

W świecie "Gadu-gadu"

Komputer na wystawie "Identity" stanowi jej swoiste pars pro toto. Ma aż dwa monitory. Pierwszym okazuje się zwykłe lustro, na drugim widzimy pusty zarys ludzkiej twarzy. Dzięki komputerowej myszy możemy zabawić się w policyjnego rysownika: wybrać wykrój oczu i kształt nosa, dodać okulary i bródkę. Po kolejnym "kliknięciu" nie wiemy już, o co nam chodzi: o poszukiwanie czy o kreację, o postać wyimaginowaną czy o nas samych.

Dalej przychodzą kolejne zdziwienia. Pełne, soczyste, lekko rozchylone usta pokryte różową, nieco już zmytą szminką okazują się jedynie bezpłciową ikonką "Chit Chatu", czyli swojskiego "Gadu-gadu". Zamiast rzeczywistej rozmowy są dwa puste komiksowe dymki.

Madonna, zamieniona w literniczą reklamę firmy, nie ma już nic wspólnego z macierzyństwem. A niemowlęce główki zamiast imion i płci mają atrybuty współczesnej "masowej demonstracji indywidualizmu": kolczyk w nosie albo tatuaż na czole. Przejęte swoją rolą dzieci o azjatyckich lub afrykańskich rysach deklamują - jakby na akademii szkolnej - inwokację z "Pana Tadeusza". Ich głosy nakładają się na trudny do rozszyfrowania szum, towarzyszący projekcji twarzy - mrużących oczy, niknących i znów się pojawiających... Do przyległej ściany przyklejone są puste szklanki - przedmioty kojarzące się z podsłuchiwaniem sąsiadów, którzy szukają niemożliwej już dzisiaj intymności.

Wreszcie najbardziej tajemnicza część wystawy: kolorowy pasek kodowy, taki jak na każdym produkcie z hipermarketu, raz jako dostojne, nieco archaiczne malowidło akrylowe, po raz drugi jako interaktywna instalacja, w której uwagę zwracają przede wszystkim szybko zmieniające się cyferki u dołu ekranu. Dziwne, ten element przypomina gigantyczny projekt Romana Opałki, latami zapisującego swój czas. Jednak tutaj czas wpisany jest w zupełnie inny kontekst: na podłodze, pod rozbitą kamieniem szybą, leży portret młodego mężczyzny w nazistowskim mundurze. To podwójna aluzja: do wystawy Piotra Uklańskiego "Naziści" w Zachęcie, rozsławionej gestem Daniela Olbrychskiego, oraz... do filmu "Karol. Człowiek, który został papieżem"; Janicki zagrał w nim epizodyczną rolę niemieckiego oficera obecnego na przyjęciu u Hansa Franka.

Coraz bardziej podejrzliwi, pomału zaczynamy się w tym wszystkim gubić. Ale właśnie o to chodzi krakowskiemu artyście. Chce, abyśmy przeszli przez labirynt pytań. Jak określić swoje korzenie w świecie nieustannych migracji? Czym staje się patriotyzm, gdy budująca go historia coraz bardziej kojarzy się z filmem bądź komiksem? Czy można identyfikować się z marką, firmą, korporacją? Jaką funkcję ma dzisiaj płeć? Czy tożsamość jest trwałą konstrukcją, odziedziczoną i budowaną stopniowo przez całe życie, czy też możemy ją dowolnie zmieniać?

W pierwszej chwili pytania tak postawione przerażają. Janicki proponuje nam jednak coś więcej niż tylko postmodernistyczną grę w przymierzanie kolejnych samoidentyfikacji; alternatywą staje się - trudne, bo samodzielne, ale wynikające przecież z daru wolności - poszukiwanie tych przestrzeni tożsamości, które wynikają z nowoczesności.

Mechanika pustki

Inaczej - jakby pośrednio i bez emocji - opowiada o tożsamości Austriak Josef Dabernig (rocznik 1956), artysta, którego konceptualna sztuka zajmuje się przede wszystkim zjawiskiem pustki. W Krakowie oglądamy przekrojową wystawę tej twórczości, obejmującą przedmioty, teksty, filmy, fotografie i rysunki projektów architektonicznych.

Oto książki - przepisywane przez Daberniga od 1977 roku. Oglądamy m.in. pierwszy obiekt tego typu: odręczny zapis pracy "Schönheit und Verdauung" ("Uroda i trawienie") autorstwa F. X. Mayra, wydanej drukiem w 1920 r. Kartki pokryte drobnym, równym pismem to jakby odwrót od druku, a jednocześnie podkreślenie fizycznej indywidualności każdej książki.

Dalej - fotografie przestrzeni zużytych czy też właśnie zużywających się w swojej beznamiętnej funkcjonalności: biurowców, dworców, hoteli, domów opieki społecznej, stadionów. Nie ma w nich nawet śladu obecności człowieka. Czasem tylko pojawi się jakiś niedokończony napis: "Wisła - Goście...". Fotografiom towarzyszą równie rzeczowe rysunki - architektoniczne propozycje artysty. I znów: proste krzesła, półki, stoły - bez jakiegokolwiek oswajającego ornamentu. I tabelki, w których Dabernig skrzętnie zestawia a to liczbę wypalonych w określonym czasie papierosów, a to ilość zatankowanej w konkretnym miejscu benzyny.

Wreszcie dwa zrealizowane w Krakowie filmy Daberniga: "Wars" i "Wisła". Znakomite. Atmosfera pierwszego przypomina nieco słynny film Jarmuscha "Truposz": pociąg, najpewniej ekspres Kraków-Warszawa, pędzi przez nierealną, industrialną przestrzeń. Równie nierealni wydają się ludzie, pomału wychodzący z bezruchu, by zapaść się w coraz szybszych, pozornie tylko zwyczajnych czynnościach liczenia, mycia, czyszczenia, szorowania - aż do zapętlenia się we współczesnym tańcu śmierci, odmierzanym rytmem charakterystycznego stukotu kół.

Drugi film wydaje się spokojniejszy. Dwaj mężczyźni - rodem z lat 70. - siedzą w półotwartym baraku, obserwując akcję, której nie widzimy. Towarzyszą im puste trybuny i głośne okrzyki kibiców z głośników. Bohaterowie wychodzą przed barak, dają jakieś znaki nieobecnym piłkarzom. Wreszcie wychodzą na trybuny, by uścisnąć dłonie kilku nieoczekiwanym widzom, w których rozpoznajemy znane w Krakowie postaci dyplomatów i artystów.

Wszystkie te prace mają wiele wspólnego. Po pierwsze - szczególne doświadczenie czasu, który nabiera wartości wtedy, gdy przestajemy o nim myśleć zadaniowo albo celowo. Po drugie - doświadczenie czegoś, co można by nazwać mechaniką pustki, która poprzez swoją ruchliwość przestaje być tylko brakiem. Wreszcie - szczególny optymizm. Dabernig zdaje się mówić: nie ma powodu, by obawiać się współczesności, także tej jej części, która wydaje się odpadem albo niedoróbką. W naszych śmiesznostkach, marzeniach i nieumiejętnościach, ba, nawet w masowych frustracjach i masowych rozrywkach pozostajemy tacy sami jak kiedyś.

ALEKSANDER JANICKI "IDENTITY"; koordynator: Renata Zawartka. JOSEF DABERNIG "FILM, FOTOGRAFIA, TEKST, OBIEKT, KONSTRUKCJA"; kuratorzy: Barbara Steiner i Maria Anna Potocka; projekt zrealizowano przy współpracy Galerie für Zeitgenössische Kunst w Lipsku i Galerie im Texispalais w Innsbrucku. Obie wystawy czynne w krakowskim Bunkrze Sztuki do 5 lutego 2006.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2006