Nowa realność pieniądza

0x00A651D43B6e209F5Ada45A35F92EFC0De3A5184 – taki pseudonim obrał sobie inwestor, który potrzebował niespełna miesiąca, by zarobić ponad 200 mln dolarów na inwestycji w cyfrową walutę ethereum.

07.08.2017

Czyta się kilka minut

Dostaję wiadomości z pytaniami, ile etheru mam na koncie” – napisał 11 czerwca na instagramie anonimowy gracz. „Jedną z najfajniejszych rzeczy na rynku Ethereum jest to, że portfele są ogólnodostępne i każdy może zobaczyć ich zawartość. Oto moje oszczędności” – dodał, wklejając zrzut ekranu przedstawiający saldo wirtualnego konta inwestycyjnego z ponad 283 mln dolarów. Cztery tygodnie wcześniej tajemniczy Indonezyjczyk (sądząc po języku wpisu) wyłożył na zakup e-waluty 55 mln dolarów.

Ethereum to kolejna wirtualna kryptowaluta, dotychczas mniej znana od bitcoinów, z którymi łączy ją jedno – obu nie emituje żaden bank centralny kontrolowany przez państwo. W połowie lipca złoty strzał indonezyjskiego gracza nagłośnił jednak serwis Bloomberg i od tej pory o ethereum i pozostałych kryptowalutach mówi cały finansowy świat.

Kilkanaście dni temu szwajcarski Falcon Private Bank, specjalizujący się w zarządzaniu majątkiem bardzo zamożnych klientów, pochwalił się, że dostał od miejscowego nadzoru finansowego zgodę na sprzedaż produktów inwestycyjnych na bazie bitcoinów. Platforma inwestycyjna Bitcoin Suisse AG ma w zamyśle jej twórców pożenić zaufanie, jakim cieszy się wśród bogaczy szwajcarski sektor bankowy, z potencjałem zarobkowym tkwiącym w wirtualnych walutach. Bez cienia przesady można uznać ten moment za przełomowy. Do tej pory banki traktowały bowiem bitcoiny, ethereum, dascoiny i blisko 200 innych kryptowalut jako potencjalnie niebezpieczne dla kupujących. Powód? Nad emisją cyberpieniądza nie czuwa żaden bank centralny, handel nim odbywa się online, najczęściej anonimowo, łatwo więc o nadużycia.

Skąd więc ten nagły wzrost zainteresowania kryptowalutami? Banki na całym świecie cierpią dziś przez niskie stopy procentowe i szukają alternatywnych źródeł zarobku, a w świecie kryptowalut od miesięcy trwa hossa. Ethereum jeszcze w styczniu kosztowało niespełna 10 dolarów za sztukę. W połowie czerwca – kiedy do gry włączył się tajemniczy szczęściarz z Indonezji – kurs dobijał już do 400 dolarów. Na razie trudno stracić również na bitcoinie, który od 2011 r. podrożał o… 22 tysiące procent.

Nie zmienia to jednak faktu, że – jak przypominał niedawno Narodowy Bank Polski – zakup krypto­waluty wiąże się z dużym ryzykiem. W lutym 2014 r. inwestorzy kupujący i sprzedający bitcoiny na wirtualnej giełdzie Mt.Gox z przerażeniem odkryli, że z ich kont zniknęły cyberpieniądze warte wówczas około 450 mln dolarów. Waluty są krypto, ale afery już nie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2017