Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Powróciwszy ze spaceru, mędrzec nieco starszy sięga po "Wojnę i pokój", by przypomnieć sobie dwie sceny. W pierwszej stary książę Bołkoński kwituje małżeństwo swego syna z księżniczką Lizą krótką formułą: "Nie ma rady, kochasiu. One wszystkie takie, nie odżenisz się!" - bo człowiek zeń doświadczony, przeżył swoje, wie swoje, więc może skwitować. W drugiej, gdy lokaj Tichon powiadamia księcia, że Liza zaczęła rodzić, ten wypowiada tylko jedno słowo: "- Dobrze - powiedział książę zamykając drzwi i Tichon nie dosłyszał już w gabinecie najmniejszego odgłosu. Nieco później Tichon wszedł do gabinetu jakoby po to, by objaśnić świece. Ujrzawszy, iż książę leży na kanapie, Tichon popatrzył na księcia, na jego zmienioną twarz, poruszył głową, zbliżył się doń w milczeniu i pocałowawszy go w ramię wyszedł. Dokonywała się tajemnica najuroczystsza w świecie. Minął wieczór, nastąpiła noc, a uczucie oczekiwania, serdecznego ciepła wobec niepojętego nie upadało, lecz rosło". Co dalej? Patrząc w ciemnoniebieskie, jeszcze niewidzące oczy wnuczki, czując w ramionach kształt kruchy, delikatny i bezradny, wie, że dany mu został dar, dana szansa ułożenia w rozumną całość i przekazania całej swej wiedzy o przygodzie, i jeśli nawet ta wiedza okaże się mało przydatna, to przecież właśnie wskutek narodzin tego malutkiego człowieka musi ruszyć w zupełnie nową podróż, z nowym zapasem sił, nowym rynsztunkiem i pewnością, że nie ma już czasu na błędy. Twórcą dziadka jest dziecko jego dziecka.
Takie są powody, dla których dziadek szczególnie uroczyście obchodzi Dzień Babci, a następnego dnia też nie unika radości.
MICHAŁ KOMAR jest pisarzem, scenarzystą i publicystą, ostatnio wydał wywiad-rzekę pt. "Władysław Bartoszewski. Skąd pan jest?". Dziadek z miesięcznym stażem.