Nigel Kennedy, „Blue Note Sessions"

16.10.2006

Czyta się kilka minut

Wielu muzyków jazzowych chętnie sięga do repertuaru klasycznego, niektórzy zaś, jak Wynton Marsalis, potrafią w swych interpretacjach wznieść się na prawdziwie mistrzowski poziom. Klasyczni wirtuozi w roli jazzmanów zdarzają się o wiele rzadziej (przypadek Friedricha Guldy). Przyczyna tego stanu rzeczy jest dość oczywista: poważni artyści albo w ogóle nie są zainteresowani jazzem, albo - jak mawiają fani - "nie czują bluesa".

Nigel Kennedy na pewno "czuje bluesa", jazz pociąga go od dzieciństwa i wciąż stanowi dla niego rodzaj wyzwania. Jego ostatnia płyta zawiera materiał zarejestrowany dla legendarnej wytwórni Blue Note, dla której nagrywali niegdyś Monk, Blakey, Coltrane, Dolpy, Coleman i która zasłynęła także z wielu "nieortodoksyjnych" projektów - zatem debiut Kennedy'ego-jazzmana w tych właśnie barwach z pewnością nie dziwi.

Już od pierwszych taktów staje się oczywiste, że album jest ukłonem w stronę szerokiego odbiorcy. W miarę słuchania okazuje się, że muzyce brak określonego charakteru, że nie zmierza ona w żadnym konkretnym kierunku; całość to rodzaj smoothjazzowego miksu złożonego z bluesa, mainstreamu, bossa novy i latino ("Expansions", z nieporadną wokalizą Raula Midóna, można sobie w ogóle darować), nieangażującego zbytnio słuchacza. Na utwór, który zwrócił moją uwagę, musiałem czekać do końca albumu; tak naprawdę dopiero w "Song World Forgiveness" okazało się, że można inaczej, bardziej elegancko i stylowo.

We wszystkich nagraniach Kennedy jest muzykiem pierwszoplanowym, co daje dobry wgląd w jego umiejętności jako jazzmana. Trzeba przyznać, że artysta wciąż rozwija swój warsztat (ekspresja, sposób operowania dźwiękiem, kolorystyka), choć jego "wizja" jazzu wydaje się bardzo statyczna. Odbija się to także na jakości solówek, w których pobrzmiewają dobrze znane zwroty i biegniki, popisy techniczne zaś w niewielkim stopniu wpływają na poziom całej muzyki; nieco irytujące jest na pewno nadużywanie tremola, elementu w zasadzie obcego muzyce jazzowej. Skrzypkowi towarzyszą znakomici partnerzy (m.in. Ron Carter i Jack DeJohnette,­ Joe Lovano), szkoda tylko, że ich rola ogranicza się do zadań typowej sekcji rytmicznej; niemrawe wejścia Lovana i hammondowe "przebieżki" Lucky'ego Petersona są tu nieistotnym dodatkiem.

Debiutancki "Blue Note Sessions" jest chyba nie do końca wykorzystaną szansą. Można jednak przypuszczać, że album spodoba się miłośnikom bluesa, lekkiego jazzu, a już na pewno fanom samego Kennedy'ego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2006