Nieznaczący detal historii

Współpraca z Niemcami przy deportowaniu do obozów śmierci tysięcy Żydów podczas II wojny światowej długo była francuskim tabu. Dziś Francja bije się w piersi. Choć nie cała Francja.

04.12.2017

Czyta się kilka minut

Spośród 11 tysięcy żydowskich dzieci, wysłanych na śmierć przy udziale francuskiego rządu, udało się odnaleźć zdjęcia 4 tysięcy z nich. Od lewej: Nicole Bloch, Nina Aronowicz i Henri Gilburt. / LES 11 400 ENFANTS JUIF DEPORTES DE FRANCE x3
Spośród 11 tysięcy żydowskich dzieci, wysłanych na śmierć przy udziale francuskiego rządu, udało się odnaleźć zdjęcia 4 tysięcy z nich. Od lewej: Nicole Bloch, Nina Aronowicz i Henri Gilburt. / LES 11 400 ENFANTS JUIF DEPORTES DE FRANCE x3

Paryż, 16 lipca 1942 r. Przeraźliwy upał. Matki, od których siłą oderwano dzieci, rzucają się z okien kamienic. ­Chaos, lament. Sceny, które zaczęły piekło na ziemi dla dokładnie 4051 dzieci, pokazały prawdziwe oblicze francuskiego rządu. Tego powołanego po klęsce w 1940 r., kierowanego przez marszałka ­Philippe’a ­Pétaina (bohatera z I wojny światowej), aspirującego do roli jedynego prawowitego rządu – i współpracującego z III Rzeszą. Dziś rzadziej zwanego rządem francuskim, a częściej „rządem Vichy”, od miasta, gdzie urzędował.

75 lat później

Wtedy, w lipcu 1942 r., tak wyglądał początek tego, co do historii przeszło jako Vel d’Hiv. Albo: obława Vel d’Hiv. Czyli masowe aresztowania Żydów, z których wielu przetrzymywano na paryskim krytym torze kolarskim, welodromie – Vélodrome d’Hiver, w skrócie Vel d’Hiv.

W 1940 r. w kraju mieszkało 70 tys. Żydów poniżej 18. roku życia. Ponad 11 tys. z nich zostało aresztowanych i przekazanych Niemcom, w większości przez francuską policję i żandarmów rządu Vichy. Dwa tysiące z nich nie miało nawet sześciu lat.

Trafili do Auschwitz. Przeżyło tylko 200, głównie nastolatki. Mniejsze dzieci nie miały szans. Ogromną rolę w zaprzestaniu deportacji odegrały francuskie Kościoły, katolicki i protestancki, oraz zwykli ludzie, odważni i uczciwi.

Latem tego roku prezydent Emmanuel Macron zorganizował obchody 75. rocznicy Vel d’Hiv. Jednej z najczarniejszych kart francuskiej historii. Do dziś zbrodnia ta jest postrzegana nie tylko jako element francusko-niemieckiej historii, ale również jako kwestia polityczna.

W obchodach Vel d’Hiv w tym roku po raz pierwszy uczestniczył premier Izraela Benjamin Netanjahu. Podczas uroczystości Macron mówił: „To Francja zorganizowała Vel d’Hiv”. Abstrahując od kontekstu politycznego, w tym próby poprawy relacji francusko-izraelskich, była to ważna deklaracja.

Gdzie było francuskie państwo

Z notatek Odette Daltroff-Baticle, internowanej w obozie Drancy, pobitej i aresztowanej wraz z 15 innymi, gdy protestowali przeciw odbieraniu dzieci rodzicom: „Próbowałyśmy pomagać tym biedakom, kąpać je i leczyć. Bez ubrań wyglądały jeszcze straszniej. Same skóra i kości. Przydzielono nam 4 ręczniki na 1000 dzieci (...) Nigdy nie zapomnę twarzy defilujących przede mną postaci. W ich małych figurkach odbił się cały horror tych dni. One wszystko rozumiały, jak dorośli. Niektóre trzymały za ręce swoich młodszych braci i siostry i troskliwie się nimi opiekowały. (...) Za wszelką cenę chciały zachować jakieś zdjęcia czy drobiazgi przypominające im ich rodziców. (...) Dzieci czasem odgrywały to, co się działo przed ich oczami. Bawiły się w łapanki i deportacje w obozie”.

– W szkole byliśmy uczeni, że reżim Vichy był reżimem nielegalnym, że to tak naprawdę nie była Francja. Oficjalna wersja historii po 1944 r. była taka, że Francją był generał de Gaulle i jego tymczasowy rząd, i że Francja stawiała opór nazistowskim Niemcom – mówi „Tygodnikowi” Jean-Yves Camus, dyrektor l’Observatoire des radicalités politiques w Fundacji Jeana Jaurèsa. – Dopiero w latach 70. XX w., prowadząc własne badania oraz z pomocą historyków amerykańskich i kanadyjskich, inaczej spojrzeliśmy na naszą historię.

Jak doszło do Vel d’Hiv? W 1942 r. Niemcy chcieli deportować z terytorium Francji, Belgii i Holandii 100 tys. Żydów w wieku 16-55 lat. Ale premier rządu Vichy, Pierre Laval, zaproponował poszerzenie kategorii wiekowej deportowanych od 2 do 60 lat. Gorliwą pomoc Niemcom w realizacji idei „totalnego wyzwolenia Francji od Żydów” okazali ambitny 33-letni sekretarz generalny francuskiej policji René Bousquet, jego zastępca Jean Leguay, Louis Darquier de Pellepoix (komisarz generalny od kwestii żydowskiej), jak też dyrektorzy policji: Pierre Gallie, Jacques Schweblin, Jean François, André Tulard, Émile ­Hennequin oraz komisarz Georges Guidot. Ochotnicy z faszyzującej Francuskiej Partii Ludowej Jacques’a Doriota pomagali Niemcom w prowadzeniu łapanek.

Wśród nich znalazł się Victor Barthélemy, numer dwa w partii. 30 lat później będzie uczestniczyć w zakładaniu Frontu Narodowego Jeana-Marie Le Pena.

List do Boga

„Boże, któryś tak dobry i miły, że wyliczanie dobra, któreś nam uczynił, nie miałoby końca. Boże, tyś naszym Panem. Ty jesteś sprawiedliwością, wynagradzasz dobrych i karzesz złych. Boże, nigdy Cię nie zapomnę. Zawsze będę o Tobie myśleć. Nawet w ostatnich momentach mojego życia. Możesz mi wierzyć. Dzięki Tobie miałam wcześniej piękne życie. Byłam rozpieszczana i miałam piękne rzeczy, których inni nie mieli. Po tym wszystkim, proszę Cię tylko o jedno: proszę spraw, by wrócili moi Rodzice, moi biedni Rodzice. Chroń ich (bardziej niż mnie). Proszę spraw, bym zobaczyła ich jak najszybciej, spraw, by wrócili jeszcze ten jedyny raz. Miałam tak dobrą mamę i tak dobrego tatę. Ufam Ci i z góry dziękuję”.

Taki list napisała 11-letnia Liliane Gerenstein tuż przed swoim aresztowaniem. Ukrywano ją w wiosce Izieu. Ujęta z rozkazu niejakiego Klausa Barbiego, 13 kwietnia 1944 r. została wysłana transportem nr 71 do Auschwitz. Słowa jej listu zostały upublicznione podczas procesu deportowanego z Boliwii Barbiego (zwano go „Rzeźnikiem z Lyonu”) w 1987 r. dzięki Serge’owi Klarsfeldowi, który poświęcił życie na dokumentowanie krzywd deportowanych z Francji Żydów i ściganie zbrodniarzy wojennych. Dzięki niemu świat dowiedział się o Liliane i tysiącach innych dzieci żydowskich, odebranych rodzicom i zabitych w Auschwitz.

Po aresztowaniu dzieci stały godzinami, stłoczone na Vélodrome d’Hiver, położonym w pobliżu wieży Eiffla w latach ­1909-59. Następnie transportowane były do obozu przejściowego w Drancy. Ostatecznie pociągami jechały do Auschwitz, przerażone i samotne.

Podczas powojennych procesów francuscy funkcjonariusze tłumaczyli się, że wykonywali tylko niemieckie rozkazy.

Francuskie łapanki

Jesienią 1940 r. rząd Pétaina zaczął politykę usuwania Żydów z przestrzeni publicznej i z terenu Francji. Z własnej inicjatywy wprowadził tzw. prawny status Żydów. Osobom, których dwoje dziadków należało do społeczności żydowskiej, zabroniono wykonywania praktycznie wszystkich zawodów (w urzędach, handlu i wolnych profesji). Dzieciom zabroniono wstępu do parków, na baseny, do muzeów, teatrów, kin, stadionów, a nawet do budek telefonicznych. Żydów przybywających do tzw. „wolnej strefy” z innych krajów internowano w obozach.

Serge Klarsfeld całe życie dokumentował los francuskich Żydów. W swym biurze w Paryżu, 2017 r. // KATARZYNA STAŃKO

 

Pierwsze aresztowania w Paryżu rozpoczęto w maju, sierpniu oraz grudniu 1941 r.; łapanki prowadziła francuska policja oraz Niemcy. Tysiące osób umieszczono w obozach w Pithiviers, Beaune-la-Rolande, Drancy i Compiègne.

Niemcy utworzyli w Vichy Komisariat generalny ds. kwestii żydowskiej (CGQJ), który organizował grabieże mienia żydowskiego, segregację i transporty na wschód. Pierwsza deportacja do Auschwitz z terenu Francji odbyła się 27 marca 1942 r. Od 7 czerwca 1942 r. wszyscy Żydzi powyżej 6. roku życia zobowiązani zostali do noszenia gwiazdy Dawida.

Punktem zwrotnym dla „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” we Francji stały się właśnie łapanki Vel d’Hiv, z 16 i 17 lipca 1942 r., a skierowane głównie przeciw Żydom niefrancuskim. W Paryżu i na przedmieściach francuska policja aresztowała prawie 13 tys. osób. Wśród nich znalazło się wspomniane 4051 dzieci w wieku od 18 miesięcy do 16 lat, z których 3 tys. było obywatelami Francji. Grupę 3 tys. dzieci siłą oderwanych od rodziców przetransportowano do obozu w Drancy na północ od Paryża. Dwa tygodnie później, w strasznych warunkach, wymieszane z przypadkowymi dorosłymi (aby uniknąć protestów lokalnej ludności, że dzieci wywożone są bez rodziców), zostały wysłane do Auschwitz w sześciu transportach. Żadne dziecko już nie wróciło.

Inne masowe łapanki organizowano na francuskiej prowincji w strefach okupowanych w lipcu i październiku 1942 r. W pierwszych dniach sierpnia 1942 r. funkcjonariusze Vichy dostarczyli Niemcom do Drancy Żydów niefrancuskich, internowanych w tzw. „wolnej strefie”, a następnie tych aresztowanych 26 sierpnia w strefie południowej. W sumie ok. 10 tys. osób aresztowano na terytoriach, gdzie Niemcy nie stacjonowali.

Kościół zabrał głos

– Zdecydowanie protestując, Kościół katolicki uratował wiele istnień. Przyczynił się do zaprzestania deportacji – uważa Serge Klarsfeld. Przeciw barbarzyństwu ­deportacji publicznie protestowali m.in. arcy­biskup Tuluzy Jules-Géraud Saliège czy arcybiskup Gerlier w Lyonie oraz pastor Marc Boegner z Kościoła reformowanego. Wystąpienia te zahamowały działania premiera Lavala oraz jego bliską współpracę z Gestapo. Zaprzestano deportacji zaplanowanych na październik 1942 r.

Fragment listu abp. Saliège’a, który mimo podeszłego wieku, choroby i pogróżek władz apelował do Francuzów: „Moi drodzy Bracia i Siostry! Moralność chrześcijańska, moralność ludzka nakazuje obowiązki i rozpoznaje prawa. Te obowiązki i prawa należą do natury Człowieka, pochodzą od Boga. Można je gwałcić, ale nikt z żyjących nie ma prawa ich wymazać. Dzieci, kobiety, mężczyźni, ojcowie i matki są traktowani jak dzikie zwierzęta. Członkowie jednej rodziny są separowani i wysyłani w nieznane. Dane nam jest oglądanie tego smutnego spektaklu naszych czasów. Żydzi są ludźmi. Żydzi są mężczyznami i kobietami. Cudzoziemcy są ludźmi. Nie ma pozwolenia na czynienie wszystkiego przeciwko nim”.

List abp. Saliège’a czytany był w kościołach, a także dystrybuowany przez prasę podziemną. Odczytano go także na antenie BBC, nadającej z Londynu po francusku.

Łapanki kontynuowano jednak w 1943 r. w dwóch strefach okupowanych przez Niemców. W Marsylii policja francuska i Niemcy aresztowali Żydów 22 stycznia i 27 stycznia 1943 r. Z dworca w Arenc transportowani byli do obozu w Compiègne, następnie Drancy, w końcu do Sobiboru. Masowe łapanki odbywały się też w regionie Bordeaux.

Twarde jądro

Co było najważniejszym jego osiągnięciem w walce o pamięć? Zapytałam o to ­Serge’a Klarsfelda w jego biurze w Paryżu. – Nie wiem, zbyt wiele tego. Nadal mamy obowiązek o tym mówić i dokumentować te zbrodnie – odparł.

Tu, w jego biurze, powstawała dokumentacja zbrodni rządu Vichy. Z 11 tys. deportowanych przez ten rząd żydowskich dzieci udało się odnaleźć zdjęcia zaledwie 4 tys. Ich fotografie, listy i dokumenty znajdują się teraz w budynku przy Pomniku Shoah w Paryżu, we francuskim pawilonie w Auschwitz oraz w Muzeum Dziedzictwa Żydów w Nowym Jorku. – Nigdy nie zapomnieliśmy tych dzieci żydowskich – podkreśla Klarsfeld, którego fundacja Córki i Synowie Deportowanych Żydów z Francji (FFDJF) w 1994 r. opublikowała „Memoriał”, wielki dokument o tragedii francuskich deportacji.

W 1995 r. ówczesny prezydent Jacques Chirac pierwszy raz publicznie przyznał, że odpowiedzialność za Vel d’Hiv spoczywa na Francji. Ale do dziś stwierdzenie to budzi kontrowersje. „Reżim Vichy to nie była Francja” – utrzymuje Marine Le Pen, córka Jeana-Marie i obecna przewodnicząca Frontu Narodowego. Vel d’Hiv stało się tematem ostatniej kampanii prezydenckiej. Prominentny polityk Frontu stwierdził, że w obozach koncentracyjnych Niemcy nie używali cyklonu B.

– Wciąż jest twarde jądro Frontu Narodowego, które zaprzecza odpowiedzialności Francji za tę zbrodnię. Są ludzie, którzy twierdzą, że Żydzi rządzili i rządzą światem i zasłużyli na swój los – mówi ze smutkiem Klarsfeld.

Rodzinne zdjęcie

Z notatek Rogera Gompela – internowanego w Drancy w 1942 r., który obserwował proces rejestracji przyjeżdżających do obozu dzieci – wynika, że wiele z nich nie wiedziało nawet, jak się nazywa. Oto zapis jednego z wielu takich dialogów:

„– Jak się nazywasz?

– Jean.

– A twój ojciec?

– Tata”.

Inny chłopczyk odpowiedział rejestrującemu: „Jestem młodszym bratem Pierre’a”. Nic więcej nie był w stanie sobie przypomnieć. Żadnego dokumentu, żadnej identyfikacji poza gwiazdą Dawida na zdartym ubraniu.

Negujący Holokaust Le Pen nadal jest honorowym przewodniczącym Frontu Narodowego. O papie Le Pen słyszał pewnie cały świat. A sławne zdjęcie familii Le Pen na tle ich posiadłości w Saint-Cloud (w południowej części Paryża) jest tak znane we Francji, że stało się już częścią francuskiego kodu kulturowego: senior rodu Jean-Marie w otoczeniu trzech pięknych córek, z których każda zaangażowała się w politykę.

Dla papy Le Pena Holokaust był nieznaczącym detalem historii. O ile w ogóle miał miejsce. O małego Jeana wiele lat po jego śmierci upomniał się dopiero ­Serge Klarsfeld, który stracił wtedy rodziców. Klarsfeldowi nie udało się ustalić nazwiska małego Jeana. ©

Fragmenty cytowanych w artykule listów pochodzą z publikacji „Les 11400 enfants Juives déportés de France”, z kolekcji Serge’a Klarsfelda i fundacji Córki i Synowie Deportowanych Żydów z Francji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2017