Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oto parlamentarzysta poddał się dobrowolnie testowi dla szóstoklasistów, podczas którego stwierdził, że wedle jego wiedzy powstanie warszawskie miało miejsce w 1988, a stan wojenny w 1989. Powiedział, co wiedział, i znalazł się tam, gdzie się nawet nie domyślał, a mianowicie pod gremialnym pręgierzem, na dodatek pod ostrzałem, zmasowanym zresztą.
A ja chwytam za pióro, aby doszczętnie przeegzaminowanego rzecznika Sojuszu Lewicy Demokratycznej bronić i piersią własną przed zawistnymi ludźmi do pięt mu nie dorastającymi zasłonić. Niesłusznie okrzyknięty hiperborejczykiem, abnegatem i abderytą (oraz idiotą z Beocji), Joński zaproponował wizjonersko alternatywny wariant polskiej przeszłości, przyszłości i tego, co pomiędzy. Philip K. Dick i David Foster Wallace przyklaskują z zaświatów! Ale tutaj, na tym łez padole, Jońskiego bezmyślnie zakrzyczano, jakże niesłusznie. „Człowiek z wysokiego zamku” to zamki na piasku w porównaniu z porażającym konkretem śmiałej deklaracji parlamentarzysty na temat historii najnowszej. „Infinite Jest” pęka ze śmiechu.
W quizie historycznym dla szóstoklasistów to się nie mieści, ale przecież żadna nietuzinkowa postać na przestrzeni dziejów nie była w stanie się w byle quizie zmieścić bez uszczerbku dla formatu swej osobowości, po prostu wystając z quizu ram. Ludzie, którzy wybrali przyszłość, tak po prostu mają. Jak można tego nie uszanować? W ten sposób tracimy potencjalne osobowości na miarę Einsteina i Bransona, Jońskiego i Jobsa. Co dostajemy w zamian?
Nadwiślański kalendarz obkutych Majów: styczniowe – powstanie, lutowa – rewolucja, marcowe – idy, kwietniowa – konstytucja, majowy – zamach, czerwcowy – lewy, lipcowe – święto, sierpniowe – porozumienia, wrześniowa – kampania, październikowa – wiadomo co, listopadowe – święto, grudniowe – eufemistyczne wydarzenia. Ale można inaczej, innowacyjnie.
Kojarzyć fakty w poprzek, dobierać je w szumyzlepyciągi, a nie tłuc jak leci – oto zadanie na miarę Jońskiego, czyli tytaniczne. Dopiero wtedy można wysnuć wniosek, a wniosek może być tylko jeden (jak matka, ta potrzeba wynalazków) – wniosek posła Jońskiego o ustanowienie roku 2013 Oficjalnym Państwowym Rokiem Edwarda Gierka.
Wersja przyszłości, wersja przeszłości, alternatywne wizje zdarzeń posuwiście snują się Jońskiemu na jawie. Dystopia, utopia, wojenne stany i warszawskie powstania, kubańskie pomarańcze à la daddy cool in a rich man’s world.
Niektórzy twierdzą, że wzniesionymi rękami naszych parlamentarzystów ustanawiamy zbyt wielu patronów kolejnych lat naszych polskich dziejów. Jeśli to prawda, chciałem pójść za ciosem i konstruktywnie coś zaproponować: niech rok 2013 będzie wyłącznie Rokiem Gierka, a rok 2014 i następne – dekadą Jońskiego. Pomożecie?