Niemcy na celowniku

Dezinformacja i destabilizacja to od zawsze ulubione metody sowieckich czy rosyjskich tajnych służb. Także wobec Republiki Federalnej.

01.05.2016

Czyta się kilka minut

Demonstruje Międzynarodowa Konwencja Niemieckich Rosjan, Berlin, styczeń 2016 r. / Fot. Hannibal Hanschke / REUTERS / FORUM
Demonstruje Międzynarodowa Konwencja Niemieckich Rosjan, Berlin, styczeń 2016 r. / Fot. Hannibal Hanschke / REUTERS / FORUM

To wojna informacyjna, a my ją przegrywamy” – ostrzegał litewski minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius, gdy na początku roku odwiedził Berlin. Litwin miał na myśli zmasowaną rosyjską propagandę, z którą kraje Unii Europejskiej konfrontowane są od rozpoczęcia rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie. Linkevičius wskazał na jeden szczególnie słaby punkt Zachodu: zbyt długo ufano Rosji, a mało kto potrafił sobie wyobrazić, że w Europie może znów dojść do wojny konwencjonalnej (jaką była rosyjska interwencja w Donbasie) czy otwartego łamania prawa międzynarodowego (aneksja Krymu). Mało kto traktował poważnie agresywne ambicje Putina.

W ostatnim czasie na celowniku Kremla znalazły się też Niemcy. Kłamstwa, fałszerstwa, wspieranie partii ekstremistycznych, jak prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) – to narzędzia rosyjskiej propagandy. Np. po zamachach w Brukseli moskiewska „Komsomolska Prawda” twierdziła, że to polityka Berlina wobec kryzysu migracyjnego winna jest tej masakrze. Jako „dowód” opublikowano zdjęcie kanclerz Merkel z uchodźcą, z fałszywym podpisem: „Wspólna fotografia Merkel z zamachowcem samobójcą z Brukseli, wykonana jesienią 2015 r. przed obozem dla uchodźców w Berlinie”.

Fałsz i cyberataki

Dla niemieckiej opinii publicznej równie szokująca była „historia Lizy”: sprawa 13-latki z rodziny tzw. Niemców rosyjskich (Russlanddeutsche) – imigrantów o niemieckich korzeniach, których ok. 2 mln przybyły do Niemiec ćwierć wieku temu na fali emigracji ze Związku Sowieckiego, a potem Rosji. Kilka miesięcy temu rosyjskie media rozpętały wokół tego kampanię dezinformacji, twierdząc (fałszywie), że Liza, mieszkająca w berlińskiej dzielnicy Marzahn, została uprowadzona i zgwałcona przez uchodźców, a niemiecka policja tuszuje sprawę. Kampania była skuteczna, społeczność Russland deutsche dała się zmanipulować: w wielu miastach doszło do manifestacji, kilkuset wściekłych Niemców rosyjskich demonstrowało też pod Urzędem Kanclerskim.

Jest dziś już dość dowodów, że takimi działaniami Rosjanie usiłują zdestabilizować Niemcy. A dezinformacja to tylko jedno z narzędzi. Są też inne, poważniejsze – jak cyberataki prowadzone przez internet. Wiosną 2015 r. ich ofiarą padła infrastruktura komputerowa Bundestagu. Także w marcu ubiegłego roku Urząd Ochrony Konstytucji (kontrwywiad) ostrzegł niemieckie stowarzyszenia gospodarcze przed możliwymi cyberatakami na przedsiębiorstwa z branży energetycznej; mowa była, że w najgorszym wypadku może to prowadzić nawet do sparaliżowania elektrowni i sieci przesyłowych.

Kontrwywiad wskazał też konkretnego podejrzanego o cyberatak na Bundestag: grupę rosyjskich hakerów występujących pod nazwą Sofacy/APT28. Działa ona od 2007 r. i ma być „jedną z najbardziej aktywnych i agresywnych” grup hakerskich. To ona zaatakowała Bundestag, kradnąc ogromne ilości danych, a teraz najwyraźniej wzięła na celownik koncerny energetyczne. Działaniami Sofacy mają sterować dwie rosyjskie tajne służby: FSB i GRU.

Zafascynowani Putinem

Dezinformacja i destabilizacja to od zawsze ulubione metody rosyjskich, potem sowieckich i znów rosyjskich tajnych służb. Dziś do ich arsenału przynależy tu również wspieranie skrajnych partii i ruchów politycznych w Europie. Np. w marcu do Rosji przybyło, na zaproszenie prokremlowskiej partii Rodina, 150 prominentnych polityków skrajnej prawicy z różnych krajów. Z Niemiec obecny był Udo Voigt, były szef NPD i członek europarlamentu; z Anglii Nick Griffin, dawny lider British National Party; z kolei z Grecji przybyli członkowie jawnie neonazistowskiej partii Złota Jutrzenka.

Uwagę zwracają też kontakty, które z ambasadą rosyjską w Berlinie utrzymują politycy Alternatywy dla Niemiec, nowej partii skrajnie prawicowej; np. pod koniec 2015 r. jej czołowi działacze prowadzili rozmowy z zastępcą ambasadora Rosji. AfD jest otwarcie prorosyjska; jej młodzieżówka, Młoda Alternatywa, podjęła oficjalnie współpracę z rosyjską Młodą Gwardią, młodzieżówką partii Putina Jedna Rosja.

Dlaczego Rosja fascynuje polityczne ekstrema na Zachodzie? Odpowiedź wydaje się prosta: silne przywództwo, ograniczanie praw obywatelskich i ciągłe podkreślanie narodowych interesów, a także antyamerykanizm i eurosceptycyzm. Czasem zachętą może być też kredyt z Moskwy, jak w przypadku francuskiego Frontu Narodowego [o rosyjskich wpływach we Francji patrz „TP” nr 17 oraz na powszech.net/rosja – red.].

Można powiedzieć, że Rosja robi wiele, aby utwierdzać elektoraty europejskich partii skrajnie prawicowych i skrajnie lewicowych w ich poglądach. Służą temu kanały telewizyjne i strony internetowe, prowadzone w różnych językach. Nie tylko lansują one rosyjską propagandę, ale prowadzą też dezinformację odnośnie do sytuacji na Zachodzie w taki sposób, by wychodzić naprzeciw tamtejszym obawom lub podsycać np. realnie istniejącą nieufność do mediów głównego nurtu (w rosyjskich kanałach niemieckojęzycznych słowem kluczem jest tu „Lügenpresse” – „kłamliwa prasa”). W sytuacji, gdy wedle sondażu Instytutu Forsa 44 proc. Niemców nie ufa własnym mediom, to dla Rosjan nie lada gratka.

Kampanie dezinformacyjne i cyberataki to elementy rosyjskiej strategii, zwanej też wojną hybrydową. „To wojna bez wypowiedzenia wojny, bez reguł i granic. Atakujący często jest anonimowy, operuje za kulisami. Zamiast karabinów posługuje się komunikacją, bronią są słowa. A najważniejszym polem bitwy jest internet” – pisał„Der Spiegel”.

Destabilizować i dzielić

Dlaczego na celowniku rosyjskiej wojny informacyjnej są dziś także Niemcy, wyjaśnić nietrudno. Kanclerz Angela Merkel była i jest zwolenniczką utrzymania sankcji, jakie Unia nałożyła na Rosję po aneksji Krymu i interwencji w Donbasie. Szkodzą one Rosji bardziej, niż jest skłonna przyznać – zwłaszcza gospodarce. A że Merkel postrzegana jest najwyraźniej przez Kreml jako postać kluczowa, gdy idzie o jedność Unii w jej polityce wobec Rosji, zatem to ona jest celem. Narzędziem zaś jest np. podsycanie niepewności w niemieckim społeczeństwie, wywołanej przez kryzys migracyjny – takie też było tło „sprawy małej Lizy”.

O tym, jak Rosja usiłuje zaostrzać różne kryzysy dotykające Europę, opowiada wydana niedawno książka „Tajna wojna Putina”. Jej autor Boris Reitschuster, który spędził wiele lat w Moskwie jako korespondent magazynu „Focus”, pokazuje, jak Kreml systematycznie podkopuje zaufanie do liberalnej demokracji w Niemczech. Cel zasadniczy jest prosty: destabilizować Niemcy i możliwie jak najbardziej dzielić Unię.

W czasach, gdy Unia i tak jest już podzielona, zwłaszcza na tle kryzysu migracyjnego, moskiewska strategia jest realnym zagrożeniem. „Temat rosyjskich wpływów w Niemczech jest dziś na czele politycznej agendy” – mówił niedawno Hans-Peter Uhl, ekspert ds. polityki wewnętrznej frakcji CDU/CSU w Bundestagu. Wydaje się, że niemiecki rząd dostrzega zagrożenie i zamierza mu przeciwdziałać. Wkrótce, w maju, dwie główne tajne służby – Urząd Ochrony Konstytucji i wywiad BND – mają przedstawić Urzędowi Kanclerskiemu raport o rosyjskiej aktywności wywiadowczej w Niemczech. Podobno wzmacniany jest pion kontrwywiadu, zredukowany po upadku Związku Sowieckiego. Okazuje się to konieczne w sytuacji, gdy „Rosja wspiera na terenie Niemiec wszelkie możliwe grupy, które chcą osłabiać system demokratyczny” – jak ujął to w wywiadzie dla „Welt am Sonntag” Stefan Meister, ekspert Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.

Można mieć tylko nadzieję, że to wszystko nie za późno. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2016