Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdaniem prawników powoda firma od lat przedstawia swoje wyroby jako w pełni bezpieczną i zdrowszą alternatywę dla tradycyjnych papierosów, uzależniając w ten sposób amerykańską młodzież od „vapowania”. Złożenie pozwu przyspieszyła śmierć 17-latka z Bronksu, u którego wystąpiły ostre powikłania płucne spowodowane według lekarzy przez tego typu używki. Nastolatek był najmłodszym z ponad 20 zmarłych, u których wykryto zmiany wywołane przez e-papierosy. W USA systematycznie sięga po nie ok. 4,1 mln uczniów szkół średnich i 1,2 mln młodszych. Do firmy JUUL Labs należy 70 proc. tego rynku.
Podobne pozwy wcześniej wniosły do sądu stany Kalifornia i Karolina Północna, a Walmart, największy detalista Ameryki, wycofał e-papierosy ze swoich sklepów z powodu niejasnych federalnych przepisów regulujących ich sprzedaż. Według Departamentu Zdrowia USA tylko w 2018 r. do szpitali trafiło ponad 400 osób z dusznościami, kaszlem, bólami w klatce piersiowej, zmęczeniem lub wymiotami po użyciu e-papierosa.
W Polsce można kupić obecnie blisko 7,2 tys. różnych fluidów do tego typu inhalatorów. Sprzedawcy nagminnie łamią też wprowadzony przed trzema laty zakaz sprzedaży takich wyrobów nieletnim. Tymczasem – jak wynika z badania Kantar Media sprzed dwóch lat – e-papierosy cieszą się największym zainteresowaniem właśnie wśród nastolatków i coraz rzadziej traktowane są jako narzędzie pomocne w rzuceniu palenia. Z 1,7 mln Polaków używających systematycznie tego typu odżywek jedynie 6 proc. stanowili dorośli, którzy wcześniej palili zwykłe papierosy. Wśród nastolatków w wieku 15-19 lat, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z nikotyną, odsetek „vapujących” wynosi aż 30 proc. ©℗