„Podaj drinka, ale nie pij”. Ameryka robi cywilizacyjny krok w tył

W USA przybywa stanów, które są gotowe legalnie wysyłać nastolatków do pracy na budowach czy w tartakach. Wszystko w imię zapełniania sporej luki na rynku pracy.

13.12.2023

Czyta się kilka minut

Młody chłopiec sprzedaje słodycze na stacji metra. Nowy Jork, 18 sierpnia 2023 r. / Fot. Spencer Platt / Getty Images
Chłopiec sprzedaje słodycze na stacji metra. Nowy Jork, 18 sierpnia 2023 r. / Fot. Spencer Platt / Getty Images

Marcos Cux nie wybrzydzał. Za niecałe 17 dolarów za godzinę zbierał z podłogi kawałki kurzego mięsa i zmywał krew oraz tłuszcz ze stalowych elementów maszyn. Ubrany w kombinezon, pracował w oparach chemikaliów, którymi nocami, wraz ze swoim zespołem, czyścili rzeźnię na błysk. Musieli się uwijać, bo właściciel firmy Perdue Farms nie miał czasu do tracenia: co tydzień firma przerabia półtora miliona kurczaków. 

Gdy Marcos kończył pracę o 6.30 rano, z rzeźni odbierała go kuzynka. 20 minut później chłopak czekał już przed domem na autobus szkolny. Przy takim trybie życia trudno mu było skupić się na nauce. Nie spodziewał się jednak, że może być gorzej: w lutym 2022 r., tuż po skończeniu 14 lat, miał wypadek. Zgubiła go sumienność: chcąc dokładniej wyczyścić taśmę, przy której trybuje się kurczaki, sięgnął po coś, co wyglądało na fragment gumowej rękawiczki. Pech chciał, że w tym momencie taśma ruszyła. Gdy inni pracownicy usłyszeli jego krzyk, z otwartej rany przedramienia zwisały już ścięgna.

Chłopak szczęśliwie nie stracił ręki. Ale stracił możliwość zarobkowania, dzięki czemu mógł pomagać rodzicom w Gwatemali. Właśnie po to wysłali go do Stanów.

Poza prawem | Marcos Cux jest bohaterem śledztwa „New York Timesa”, które pokazało, jak w miasteczku Parksley w stanie Wirginia nieletni imigranci pracowali ponad siły w niebezpiecznych warunkach w rzeźniach. To kolejny tekst z serii: nowojorski dziennik dotarł wcześniej m.in. do nastolatków pracujących na budowach na Florydzie i w Tennessee, w rzeźniach w Delaware oraz w tartakach w Dakocie Południowej.

Koncern Perdue Farms, mający zakład w Parksley, działał w białych rękawiczkach: Marcosa zatrudniała odrębna firma sprzątająca, która zadowoliła się lewymi dokumentami, wykazującymi, że chłopak jest dorosły. Złamano prawo, bo według przepisów federalnych nieletni mają zakaz wykonywania niebezpiecznych prac. Przepisy zabraniają też w całym kraju zatrudniania 14- i 15-latków na nocne zmiany i kontraktowania ich na więcej niż trzy godziny w dni, gdy chodzą do szkoły.

Po głośnych publikacjach „New York Timesa” Departament Pracy jesienią 2023 r. wszczął śledztwo wobec Perdue Farms i największego w USA producenta mięsa, firmy Tyson Foods. Pod lupę wzięto też firmy sprzątające Fayette Industrial i QSI. W tym roku w ich branży wybuchł już jeden skandal: federalni śledczy nałożyli 1,5 mln dolarów grzywny na firmę Packers Sanitation, która zatrudniała do sprzątania dzieci w trzynastu zakładach w ośmiu stanach (w tym w fabrykach Tyson Foods). Pracownicy w wieku 13-17 lat wdychali chemikalia, czyszcząc nocami piły rzeźnicze, ostrza i maszyny do obróbki zwierząt.

Do nadużyć dochodzi nie tylko w fabrykach mięsa. W maju 2023 r. Departament Pracy ukarał trzy franczyzy McDonald’sa za nielegalne zatrudnianie ponad 300 dzieci, w tym dwóch 10-latków, którzy pracowali na zmianach do drugiej w nocy. W 2023 r. za łamanie przepisów musiały płacić sieć barów Subway, knajpy z meksykańskim jedzeniem Chipotle i sieć fast foodów Popeye’s.

Podróż solo | Od 2018 r. aż o 69 proc. wzrosła liczba dzieci nielegalnie zatrudnianych. Większość to nadużycia wynikające z pracy na nocną zmianę lub większą liczbę godzin, niż przewidują przepisy. Jak pokazał jednak rok 2022, w 688 ujawnionych przypadkach dzieci nielegalnie wykonywały szczególnie niebezpieczne zajęcia; to najgorsze statystyki od 11 lat.

Problem sprzężony jest z napływem nieletnich imigrantów, takich jak Marcos Cux, którzy coraz częściej docierają do USA w pojedynkę. Podczas gdy w roku fiskalnym 2020 granicę USA-Meksyk samotnie przekroczyło ponad 33 tys. dzieci, w 2021 r., statystyki poszybowały do prawie 147 tys., a w 2022 r. do 152 tysięcy. Może to być m.in. związane z przejęciem władzy przez prezydenta Bidena, który szczególnie na początku rządów postrzegany był jako bardziej przychylny migrantom.

W przypadku nieletnich, głównie z Ameryki Środkowej, schemat jest prosty: oczekując na legalizację pobytu w USA, są pod opieką tzw. sponsorów, zwykle krewnych, którzy nie oponują, by podopieczni podejmowali się niebezpiecznych prac. Ci nie mają wyboru, bo muszą nie tylko utrzymywać najbliższych w kraju pochodzenia, ale też nierzadko spłacić długi przemytnikom, którzy pomogli im dostać się do USA. Bywa, że po przyjeździe młodzi imigranci nie zapisują się nawet do szkoły. 

Wakaty na rynku pracy | Niebezpiecznych prac podejmują się też nastoletni Amerykanie. Niekiedy z tragicznym skutkiem. W czerwcu 2023 r. opinią publiczną wstrząsnęła śmierć 16-letniego Michaela Schulsa, który zginął w tartaku w Wisconsin. Trzy tygodnie wcześniej zmarł jego równolatek William Hampton, zatrudniony przy recyklingu odpadów w Missouri. Chłopiec, który zgodnie z prawem stanowym pracował legalnie, został przygnieciony między ciężarówką a przyczepą.

Śmierć nastolatków zbiegła się z wysiłkami co najmniej dziesięciu stanów, które chcą poluzować restrykcje dotyczące zatrudniania nieletnich. W Wisconsin, gdzie zmarł Schuls, grupa Republikanów dąży do przyjęcia przepisów zezwalających m.in. na serwowanie alkoholu w knajpach przez 14-latków. Mogliby podawać drinki, choć sami swoje pierwsze piwo mają prawo kupić dopiero w wieku 21 lat. Lobbujący za ustawą politycy przekonują, że rozwiąże to problem deficytu pracowników na rynku pracy, gdzie w niektórych sektorach, jak handel detaliczny, 15 proc. miejsc pracy jest nieobsadzonych. Argumentują, że przy okazji stworzą nastolatkom szansę na zdobycie „cennego doświadczenia zawodowego”. 

Ponad 2 tys. kilometrów dalej na wschód, w stanie New Hampshire, 14-latkowie od 2022 r. mogą sprzątać stoliki w lokalach, gdzie serwuje się alkohol. Z kolei politycy w Minnesocie chcą wysłać 16- i 17-latków na budowy, a w Arkansas dzieci poniżej 16. roku życia nie muszą już starać się o stanowe pozwolenie na pracę, do którego potrzebna była weryfikacja ich wieku i zgoda rodziców. To pole do nadużyć dla pracodawców mogących tłumaczyć się, że nie byli świadomi wieku dziecka.

Dużo kontrowersji wywołał projekt złożony w Iowa: senator z tego stanu proponował, by już 14-latkowie mogli pracować w pralniach przemysłowych i rzeźniach. Z 15-latków polityk ten zrobiłby zaś ratowników, instruktorów pływania i pracowników fizycznych dźwigających do 22 kilo. Ostatecznie projekt przyjęto w okrojonej formie, m.in. zezwalając 16-latkom na serwowanie alkoholu, a 14-i 15-latkom na pracę w chłodniach z mięsem. 

Wracający spór | Jak donosi „Washington Post”, za takimi zmianami – dokonywanymi głównie przez republikańskie stany – stoi m.in. konserwatywny think tank Foundation for Government Accountability, działający na rzecz osłabiania wpływu rządu na życie Amerykanów. Jak wynika z maili, do których dotarli reporterzy, organizacja pomagała w pisaniu projektów ustaw w Arkansas, Ohio, Minnesocie i Georgii. 

Jennifer Sherer, ekspertka z think tanku Economic Policy Institute uważa, że za znoszeniem restrykcji dotyczących pracy nieletnich stoi też lobby biznesowe. W obliczu deficytu pracowników (bezrobocie wynosi dziś tylko 3,9 proc.) właściciele firm argumentują, że są zmuszeni zatrudniać coraz młodsze osoby. Inna sprawa, że nieletni są tańsi: w niektórych stanach proponuje się, by zarabiali poniżej płacy minimalnej. 

Nie jest to nowy trend. Płacić mniej nieletnim już w latach 80. XX w. chciała administracja prezydenta Ronalda Reagana. Reformę przewidującą też dłuższe godziny pracy najmłodszych zablokowała koalicja Demokratów, związków zawodowych i nauczycieli.

Spór o obecność młodych Amerykanów na rynku pracy trwa od wielu dekad. Gdy w 1938 r. Kongres przegłosował ustawę regulującą prawa pracownicze, w tym te dotyczące dzieci (np. zakazano pracy osobom poniżej 14. roku życia), przepisy zaskarżył producent drewna z Georgii Darby Lumber. Po długiej batalii Sąd Najwyższy utrzymał je w mocy. Mimo to do dziś w niektórych konserwatywnych i biznesowych kręgach przeważa przekonanie, że rząd federalny nie powinien mieszać się w prawa pracownicze dzieci.

Ponad podziałami | Przeciwnicy znoszenia restrykcji ostrzegają, że to początek powrotu do czasów, gdy na początku XX w. nieletni tyrali np. w kopalniach. Temat jest tak gorący, że czasem prowadzi do zasypania politycznych podziałów. Dwóch senatorów – Demokrata Cory Booker i Republikanin Josh Hawley (znany z kwestionowania zwycięstwa Bidena w 2020 r.) – złożyli w październiku 2023 r. wspólny projekt ustawy. Chcą zakazu kontraktowania przez rząd federalny firm łamiących prawo przy zatrudnianiu dzieci i proponują, by powstał centralny rejestr firm dopuszczających się takich nadużyć. Inni senatorowie z obu stron chcą radykalnego podwyższenia grzywn dla firm i stworzenia możliwości pozywania ich przez nieletnich pracowników.

Na drugim biegunie jest propozycja reformy przepisów z 1938 r.: jej orędownicy chcą zezwolić na zatrudnienie 16- i 17-latków w przemyśle drzewnym pod warunkiem, że będą pracować pod opieką rodziców. Pomysł skrytykowała Wendy Bostwick, której 18-letni syn zginął w tartaku w 2014 r. „Naprawdę chcemy narazić dzieci na wykonywanie jednego z najbardziej niebezpiecznych zawodów na świecie? (…) Prawo zakazuje im picia alkoholu, ale zezwala na podejmowanie decyzji na śmierć i życie?” – mówiła „Guardianowi”. Jej syn Cole zginął na miesiąc przed ukończeniem szkoły średniej. Dzięki specjalnemu programowi nauczania mógł pracować za dnia, a wieczorem chodzić na zajęcia.

Nastoletnie marzenia | Tradycyjną formę nauki musiał porzucić też wspomniany Marcos Cux. Po trzech operacjach i po pół roku fizjoterapii jego ręka nadal nie jest w pełni sprawna. Musiał znaleźć inne zajęcie: przez 12 godzin dziennie pracuje na fermie drobiu, gdzie brodząc w kurzych ekskrementach szuka padliny. „New York Times” pisze, że Gwatemalczyk na każdej zmianie wygrzebuje 100-150 ptasich trupów. I tym razem nie wybrzydza: może pomagać finansowo rodzicom. 

Na stronie GoFundMe, gdzie zorganizowano zbiórkę pieniędzy na jego leczenie, czytam, że Marcos ma marzenie: chciałby skończyć szkołę średnią i pracować w biurze. 

Autorka jest dziennikarką „Press”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Podaj drinka, ale nie pij