Nauczyć biednych "pozytywnego myślenia"

Trudno spotkać na ulicy ludzi słabych. Żeby przetrwać będąc bezdomnym i/albo biednym, trzeba posiadać kilka cech. I, wbrew pozorom, nie są to lenistwo i niezaradność.

23.11.2016

Czyta się kilka minut

Fot. Szymon Blik/REPORTER /
Fot. Szymon Blik/REPORTER /

Trzeba na przykład być kreatywnym, żeby z kilku wyżebranych w ciągu dnia złotych starczyło na jedzenie. O ubraniach już nie wspominam. I w samym żebraniu trzeba dużej determinacji. Bo, jak często słychać, żebranie to praca. Jeśli tak jest to – przyznajmy – jest to praca niezwykle ciężka. Często w kiepskich warunkach (zimno, śnieg), bez ubezpieczenia społecznego. Niepewne zarobki. Brak ścieżki awansu.

Trzeba odwagi w szukaniu miejsca do snu. W pustostanach, piwnicach, altankach działkowych różnie bywa. Trzeba siły, żeby czasem przeciwstawić się niesprawiedliwości. Trzeba mieć – cenione tak bardzo w „lepszym świecie” – mocne łokcie, żeby przeciskać się w walce o podstawowe dobra.

I, już trochę poważniej, trzeba mieć niezwykle silny charakter, żeby z brakiem perspektyw, niepewnością jutra i samotnością, nie wpaść w problemy psychiczne.

Trzeba też wreszcie mieć dużo pokory, zwłaszcza gdy prosi się kogoś o pomoc, a w odpowiedzi słyszy się, że „Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce”.

Podsumowując – żeby przetrwać na ulicy trzeba być kreatywny, zdeterminowanym, pracowitym, odważnym, przebojowym, trzeba mieć silny charakter i dużo pokory.

Niedawno ruszyła tegoroczna „Szlachetna Paczka”. Pomysł na konkretną pomoc dla ludzi wykluczonych. Przez ostatnie lata ks. Jacek Stryczek i jego stowarzyszenie „WIOSNA”, gospodarowali życie wielu ludziom. Historii, w których niesieniem takiej pomocy uratowano nie jedno życie, jest pewnie mnóstwo. W tym roku, oprócz paczki, ks. Stryczek wpadł na pomysł, że będzie uczył biednych przedsiębiorczości.

„Nie może być tak, że im więcej pomocy, tym więcej potrzebujących” – powiedział i wyjaśnił, że Szlachetna Paczka będzie się starała uczyć ludzi przedsiębiorczości, zarabiania.

Pomoc „Szlachetnej Paczki” dla rodziny nie zakończy się na wręczeniu prezentu – czytam w depeszy Polskiej Agencji Prasowej. – Wolontariusze spróbują nauczyć rodzinę, jak definiować cele na przyszłość, jak myśleć pozytywnie – zapowiedział ks. Stryczek.

Nie wiem oczywiście, czy z uczenia biednych „pozytywnego myślenia”, da się wyprowadzić ich ze społecznego marginesu. Bez wątpienia danie im do zrozumienia, że nie są sami, że ich zycie nie musi polegać wyłącznie na przetrwaniu - dużo zmienia w podejściu do życia. Wiem natomiast, że wśród tych biednych wielu jest kreatywnych, zdeterminowanych ludzi. Pozostają na ulicy nie dlatego, że „nie chce im się pracować”. Choć pewnie są i tacy. Większość to jednak ludzie, którzy – często przez swoje głupie decyzje, a później, jeszcze częściej, przez dziurawe prawo pomocy społecznej – zostali wypchnięci na margines.

Pozostawanie w dyskusji o biedzie wyłącznie na poziomie indywidualnych przypadków przesłania nam obraz strukturalnego problemu wykluczenia. Nie jest wiarygodna wizja biedy, która bierze pod uwagę wyłącznie „niezaradność” samych biednych. Bo nawet najbardziej zaradny bezdomny nie przeskoczy instytucjonalnych kruczków prawnych, które mówią na przykład, że aby dostać mieszkanie komunalne, trzeba zarabiać nie więcej niż 1500 złotych. Opowiada o tym w najnowszym numerze „Tygodnika” Adriana Porowska, szefowa Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej: „Mieliśmy niedawno taką sytuację z naszym podopiecznym. Człowiek zaczął wychodzić powoli na prostą, dostał pracę, okazało się, że jest pracowity, więc szef wysłał go na dodatkowe szkolenia. Ten kurs bezdomnemu dopisano do zarobków, które automatycznie się podwyższyły, więc został skreślony z listy oczekujących na mieszkanie. I musiał czekać od początku. Właśnie w taki sposób instytucje spychają ludzi w bezdomność. Ten pan się załamał i po czterech latach oczekiwania na lokal wyprowadził się z mieszkań treningowych i uciekł, nie chce prosić pracodawcy o zaniżenie zarobków, aby nadal móc być na liście osób czekających na lokal”.

Wykluczeni nie potrzebują ani naszego wzruszenia ich losem, ani naszych lekcji „pozytywnego myślenia”. Potrzebują, żebyśmy my, ci z lepszej strony życia, na serio zweryfikowali, czy robimy wszystko, żeby żyło im się trochę lepiej. Na pierwszy rzut oka, mamy problem. Przykład? Zasiłek w Polsce wynosi 630 złotych. Trudno opłacić za taką kwotę leki, jedzenie, ubrania, mieszkanie i jeszcze „zacząć pozytywne myśleć”.

„Marzy mi się Polska, w której wspólne dobro jest dzielone uczciwie. W której dzieci, starzy, chorzy i niepełnosprawni mają pierwszeństwo. W której posuwamy się na ławce życia, żeby zrobić miejsce przybyszowi, i odziewamy nagiego, i karmimy głodnego, nie pytając o rasę czy wyznanie lub jego brak” – pisała kiedyś s. Chmielewska.

Tak, wiem, nowa władza wprowadziła program socjalny: 500+, Mieszkanie +, itd. Mimo to na ulicach dalej pozostaną biedni. Bo czy rzeczywiście politycy troszczą się o tych najbardziej potrzebujących, czy raczej o tych, którzy w kolejnych wyborach skreślą właściwy kwadracik na karcie do głosowania? Z jednej strony mamy więc program 500 +, ale z drugiej, o czym nie słychać równie głośno, wprowadzono właśnie prawo, które zabrania schroniskom przyjmowania osób chorych.

Jak brzmi nowelizacja ustawy z 5 września? W schroniskach dla bezdomnych mogą przebywać wyłącznie osoby „zdolne do samoobsługi”. Czyli jakie?

W Polsce, według różnych szacunków jest około 40 tys. bezdomnych. Żyjąc na ulicy, nabawili się różnych chorób. Powinni znaleźć się w Domach Pomocy Społecznej. Ale żeby znaleźć tam miejsce, czeka się nawet kilka lat.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej tak odpowiedziało na pytanie Gazety Wyborczej o nowelizację ustawy: „Prowadzenie placówki zapewniającej całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku wymaga uzyskania zezwolenia wojewody. Podmiot prowadzący bez zezwolenia placówkę zapewniającą całodobową opiekę takim osobom, w której przebywa więcej niż 10 osób – podlega karze pieniężnej w wysokości 20 tys. zł. W razie niezaprzestania prowadzenia placówki wojewoda nakłada kolejną karę w wysokości 40 tys. zł”.

Naprawdę nie musimy biednych uczyć zaradności, przedsiębiorczości i „pozytywnego myślenia”. Dostosujmy prawo tak, żeby wychodzenie z bezdomności i biedy było łatwiejsze (zasiłek, skrócenie oczekiwania na mieszkanie komunalne), i żeby chorzy nie byli odsyłani sprzed drzwi schroniska z kwitkiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.).