Najpierw było lustro

Kiedy niedawno zapytałem pewną miłą kobietę, czy czuje się dzisiaj w Polsce jakoś ograniczona w swojej wolności, moja rozmówczyni odpowiedziała mi tylko z uśmiechem: "Ograniczona? Nie czuję się niczym ograniczona. Mogę robić, co chcę". Ciekawe, że nie powiedziała: "Mogę myśleć i mówić, co chcę". Wolność myśli i słowa jest dobrem, bez którego nie mogą się obyć tylko nieliczni.

07.04.2009

Czyta się kilka minut

Prawdziwa wolność myśli nie polega na tym, że wolno nam myśleć, co chcemy, tylko na tym, że wolno nam publicznie mówić to, co myślimy.

Istotą wolności jest konflikt z innymi. Bez tego konfliktu wolność nie istnieje, to znaczy jest pozorem wolności. Wolność zaczyna się od słów: Nie chcę być taki jak ty. Nie chcę żyć tak jak ty. Chcę czegoś innego niż ty. Regułom twojego życia przeciwstawiam reguły własne. Ty robisz to, ale ja chcę robić co innego. Ty wierzysz w to, ale ja chcę wierzyć w co innego. Ty myślisz o tym tak, ale ja chcę myśleć o tym inaczej.

Wolność jednostki zawsze narusza spokój grupy, rodziny, narodu, Kościoła, państwa, to znaczy wszelkiego kolektywu, który od wolności zwykle woli posłuszeństwo.

Prawdziwą potrzebę wolności odczuwają tylko ci, którzy chcą czegoś innego niż wszyscy. Ci, którzy chcą tego samego, nie pragną żadnej wolności, ponieważ chętnie zgadzają się na życie według cudzego wzoru. Wolność jest sprawą Różnicy.

Wolność jednostki jest stanem, który zawsze przeszkadza innym. Jeśli nie przeszkadza, jest tylko złudzeniem wolności. Wolność to prawo do życia inaczej niż inni. Chcę wybudować inny dom niż wasz. Chcę się ubrać inaczej niż wy. Chcę jeść co innego niż wy. Jeśli chcę wybudować dom taki sam jak wasz, powtarzam cudzy wybór, więc nie jestem wolny w swoim wyborze. Wola własna, która niczym nie różni się od woli własnej innych, nie jest żadną wolą własną, tylko realizacją woli cudzej, która kieruje życiem grupy.

Czy człowiek, który aktem wolnej woli wybiera dla siebie niewolę, swoim wolnym wyborem niewoli potwierdza, że jest wolny?

Wolność to obowiązek bycia innym niż inni.

Wolność to wolne prawo do bycia takim samym jak inni.

Wolność to nie to samo co poczucie wolności. Jeśli ktoś mówi, że czuje się wolnym, wcale nie znaczy, że jest wolny. Jedynym obiektywnym dowodem mojej wolności jest niezgoda innych na moją wolność. Wolny jest ten, kto czuje opór zwrócony przeciwko swojej wolności. Jeśli tego oporu nie czuje, łudzi się, że jest wolny.

Piękne jest zdanie "Niech będzie jeden pasterz i jedna owczarnia". Ale równie piękne jest zdanie: "Niech będzie wielu pasterzy i wiele owczarni, które potrafią żyć na Ziemi ze sobą w zgodzie, nie zadając sobie wzajemnie cierpień". Sądząc po tym, jak wygląda świat stworzony, Bóg kocha różnorodność, a nie lubi monotonii. Nie przypadkiem stworzył dziesięć tysięcy gatunków motyli - niepodobnych do siebie. Tęcza istnienia ma nieskończoną skalę barw i dlatego cieszy Jego oko.

Wolność to ludzka zdolność do różnienia się. Dobro to zdolność do zgodnego życia w Różnicy.

Należy wystrzegać się ludzi, którzy przeciwstawiają "wolność prawdziwą" "wolności fałszywej". Tacy ludzie mocno przypominają tych, którzy chętnie przeciwstawiali "demokrację prawdziwą", to znaczy socjalistyczną, "demokracji fałszywej", to znaczy kapitalistycznej. Wiadomo, czym to się skończyło. Wolność w kagańcu nie jest żadną wolnością, chociaż chętnie się za taką podaje.

Człowiek wolny jest niewygodny dla wszystkich. Prawdziwa wolność zwykle zbliża się do tego, co nazywamy złem, bo zło rodzi się z Różnicy. Świat, w którym wszyscy ludzie byliby dobrzy, byłby światem bez wolności. Wolność, dewiacja i zło są siostrami, chociaż różne bywają stopnie ich zażyłości. Wolność nie zawsze bywa dotkliwym złem, ale nosi w sobie zawsze ziarno zła, konieczne do tego, by świat się zmieniał. Wszystkie wielkie przemiany ludzkości, które przynosiły ludziom poprawę losu, zaczynały się od zła: to znaczy od niezgody na obowiązujące Prawo.

Wielcy przywódcy religijni rzadko bywają ludźmi wolnymi. Zwykle bywają niewolnikami tłumów, bo mówią to, czego tłum od nich oczekuje. Gdyby nie mówili tego, czego tłum od nich oczekuje, nie mieliby wiernych, to znaczy ich świątynie byłyby puste.

To nie tłum idzie za przewodnikiem. To zawsze przewodnik idzie za tłumem, chociaż zwykle wydaje się nam, że to on sam tłum za sobą prowadzi.

"Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" - to piękne przykazanie. Ale równie piękne byłoby, gdyby Bóg powiedział do ludzi: "Chciałbym, byście mnie kochali, ale nie mam nic przeciwko temu, byście kochali też innych bogów, którzy zasługują na miłość".

Wolność kochania to jedna z największych wolności, jakie zostały nam wspaniałomyślnie przyznane.

Są ludzie, którzy chętnie mylą wolność z lekceważeniem prawa.

Prawo jest dobrowolnym samoograniczeniem wolności ze względu na dobro wspólne.

Nie zawsze jednak prawo ma takie cele. Bywały bowiem w historii okresy, gdy tworzono prawa najgłębiej sprzeczne z prawem. Prawdziwie wolnym człowiekiem jest ktoś, kto potrafi przeciwstawić się prawu, jeśli prawo stoi na straży zła, a równocześnie jest przez większość społeczeństwa uznawane za całkowicie słuszne. Nie ma trudniejszej próby dla ducha wolności, jak sprostać temu bolesnemu wyzwaniu.

Nigdy w żadnym kościele, na żadnej homilii, nie usłyszałem z ust żadnego kapłana słów "wolność jednostki". Może to przypadek, ale tak właśnie było. Kilku księży, których w swoim życiu spotkałem, dużo chętniej mówiło o "wolności narodu", tak jakby "wolność jednostki" była czymś podejrzanym, na co trzeba uważać. Polski Papież o "wolności jednostki" też nie mówił zbyt wiele.

Każda religia chętnie uznaje zasadę wolności wyznania, o ile zasada ta pozwala jej istnieć. Religia, która zdobywa w społeczeństwie pozycję dominującą, zwykle o zasadzie wolności wyznania chętnie zapomina.

Są tacy, którzy uważają, że ciało kobiety nie jest jej własnością, tylko własnością społeczeństwa, więc społeczeństwo ma prawo decydować o tym, co kobieta może ze swoim ciałem zrobić.

Inni uważają, że ciało kobiety jest jej całkowitą własnością, więc nikomu nic do tego, co kobieta ze swoim ciałem robi, bo ma prawo zrobić z nim wszystko.

Trudno rozstrzygnąć, kto ma rację w tym sporze, bo w pewnych sytuacjach wolność własna nie daje się uzgodnić z wolnością innych.

W takich sytuacjach każdy wybór jest zły.

Czy wolność jest warunkiem szczęścia? Znałem ludzi, którzy byli szczęśliwi nawet w ustroju totalitarnym. Czuli się wolni, bo mogli sobie wyjechać na wczasy, po pracy napić się piwa, w niedzielę pójść na mszę, a swoje dzieci posłać na lekcje religii do salki katechetycznej przy plebanii. I to im zupełnie wystarczało. Brak wolności słowa w gazetach, książkach i telewizji nie dolegał im wcale, bo tylko wariat - jak uważali - przejmuje się tym, co piszą w gazetach czy mówią w telewizji, a poza tym żadnych książek i gazet po prostu nie czytali. Z pewnością nie lubili komunistów i sowieckiej Rosji, ale też nie łudzili się, że jak nastanie wolna Polska, to ich sytuacja się zmieni.

Wiedzieli, że zawsze będą na dole. Że inni, mocniejsi, zręczniejsi i bogatsi, będą nimi pomiatać, obojętne, czy Polska będzie komunistyczna, czy kapitalistyczna. Dlatego, kiedy nastała Niepodległość, ani razu nie poszli na wybory, to znaczy ani razu nie skorzystali z błogosławionej wolności głosowania, jaka została im przyznana.

Dla sporej liczby ludzi wolność to wino i swoboda, wesoła zabawa i dziewczyna młoda.

Są jednak tacy, którzy uważają, że człowiek prawdziwie wolny to ktoś, kto potrafi wystąpić przeciwko niesprawiedliwości, narażając swoje zdrowie i życie.

Między tymi dwoma rozumieniami wolności rozciąga się przepaść.

Większość ludzi przezornie unika wolności, która naraża na kłopoty z władzą.

Ktoś, kto definiuje pragnienia własnej wolności minimalistycznie, czuje się wolny w każdym miejscu i czasie, bo zawsze umie wygospodarować w świecie miejsce dla swojej małej wolności. Są jednak tacy, którym to nie wystarcza.

Tych wcześniej czy później czekają kłopoty, bo bywają takie rodzaje wolności, które nie dają się zmieścić w żadnym miejscu i czasie.

Jedni pragną wolności myślenia, inni wolności od myślenia.

Trudno powiedzieć, których jest więcej.

Istnieją na świecie instytucje, które stawiają sobie za cel uwolnienie człowieka od wolności myślenia. Ich specjalnością jest dostarczanie gotowych odpowiedzi na gotowe pytania.

Jeśli ktoś walczy o wolność narodu, wcale nie znaczy, że walczy o wolność jednostek, które naród tworzą. Głośno krzycząc: "Niech żyje wolność!", czasem po cichu wprowadza niewolę.

Armia, która walczy o wolność, tylko wtedy będzie silna i skuteczna, jeśli najpierw odbierze wolność swoim żołnierzom. Brak wolności czasami bywa warunkiem wolności.

W krajach demokratycznych zwykle połowa ludności ma swobody polityczne gdzieś i zamiast iść w dniu wyborów do urny wyborczej, woli pojechać sobie na ryby. Wolność, za którą jedni przelewają krew, dla innych jest luksusem bez żadnego znaczenia.

Radość życia bywa udziałem człowieka zniewolonego, podobnie jak głęboki smutek życia bywa udziałem człowieka wolnego.

Obietnica wolności bywa obietnicą nieszczęścia. Ci jednak, którzy wyciągają stąd wniosek, że trzeba ludziom ograniczyć dla ich dobra wolność, nie rozumieją tego, czym jest nieszczęście prawdziwe.

I demokracja potrafi zakładać obozy koncentracyjne, w których ludzie "podejrzani o terroryzm" nie mają prawa do adwokata i apelacji od wyroku, potrafi też torturować ich w więzieniach specjalnych i trzymać za kratami przez całe lata. W tym punkcie ustroje gromko krzyczące o wolności nie bardzo różnią się od totalitaryzmu.

Demokratyczna armia, walcząc o wolność, pacyfikuje wioski i przesłuchuje jeńców dokładnie w taki sam sposób, jak to robiły armie totalitarne, chociaż z totalitaryzmem nie ma nic wspólnego.

Idea specjalnego prawa, które pozwala na jakiś czas zawieszać prawa człowieka ze względu na specjalne okoliczności, to znaczy idea stanu wyjątkowego łączy demokrację z najciemniejszymi epokami ludzkiej historii.

Nikt jeszcze nie najadł się wolnością. Najbardziej kulawa wolność jest jednak lepsza od najlepiej zorganizowanej niewoli, która gwarantuje jaki taki spokój, porządek, wikt i opierunek.

Jak dowodzi jednak historia, większość ludzi woli raczej być najedzonymi niewolnikami niż głodomorami spragnionymi wolności.

To przykre, ale właśnie dlatego ludzkości udało się przetrwać na Ziemi do dzisiaj.

Warunkiem wolności jest zawsze brud wolności, to znaczy niewłaściwe korzystanie z wolności. Ktoś, kto wyobraża sobie, że wolność jest możliwa bez brudu, przypomina człowieka, który chce sadzić kwiaty w zupełnie sterylnej ziemi, w której nie ma nawet najmniejszego śladu zgnilizny. Świat, w którym wszyscy w sposób właściwy korzystaliby z wolności, nie miałby nic wspólnego z wolnością. Warunkiem mojej wolności jest to, że inni mogą korzystać z wolności niewłaściwie. Tylko dlatego, że na świecie nie jest zbyt czysto, wolność ma szansę utrzymać się przy życiu.

Ważne nie jest to, jak rozumiemy wolność. Ważne jest to, jak każdy z nas odbiera wolność innym. Wszelkie rozmowy o wolności powinny zaczynać się od tego osobistego pytania. Pozbawianie innych wolności uważamy zresztą za rzecz naturalną. Zwykle robimy to mimochodem.

Na przykład kiedy odbieramy innym prawo do własnej śmierci, wmawiając im, że życie jest wartością bezwzględną, gdy w rzeczywistości wartością bezwzględną jest tylko życie do zniesienia. Życie nie do zniesienia nie jest wartością. Takie życie jest piekłem na Ziemi.

Kto odbiera człowiekowi prawo do własnej śmierci, skazując go na życie nie do zniesienia, to znaczy na piekło na Ziemi, ma serce z kamienia, nawet jeśli wmawia nam, że kieruje się miłością.

Zwykle odbierając wolność, uważamy, że robimy to dla dobra innych. Tak uspokajamy swoje sumienie, poprawiając równocześnie swoje samopoczucie.

Na bramie wjazdowej obozu w Auschwitz widniał napis "Praca czyni wolnym", który miał uspokoić więźniów wchodzących do piekła, że wcale nie wchodzą do piekła.

Gdy niedawno byłem na balu, w sali balowej ujrzałem tłum tańczących kobiet. Wszystkie były w czarnych sukniach balowych. Poczułem się jak na Światowym Zjeździe Wdów, ale one bawiły się świetnie, chociaż wszystkie miały stroje w kolorze smoły. Pomyślałem: skoro na świecie jest tyle wspaniałych barw, dlaczego te wspaniałe barwy zostały wygnane z tej sali?

Gdybym jednak każdą z tych kobiet zapytał, dlaczego właściwie włożyła na bal czarną suknię balową, pewnie odpowiedziałaby bez wahania, że po prostu zrobiła to dlatego, bo lubi czarny kolor.

Zwykle, gdy boimy się wychylić, jesteśmy przekonani, że się wcale nie boimy. Można bowiem bać się Różnicy, nie wiedząc o tym, że kieruje nami strach przed Różnicą. Bywają odmiany strachu tak silne i przenikliwe, że zupełnie niewyczuwalne. Tam, gdzie jest strach przed Różnicą, tam nie ma żadnej wolności, nawet gdy wszyscy czują się wolni, świetnie bawiąc się na parkiecie pod kryształowymi żyrandolami uroczystego balu.

Paradoks naszego życia na Ziemi polega na tym, że gdyby nie nasz strach przed Różnicą, ludzkość nie przetrwałaby na Ziemi nawet jednego tygodnia. Strach przed Różnicą, czyli konformizm, a więc niechęć do wolności, jest głównym mechanizmem instynktu samozachowawczego naszego gatunku. Gdyby potrzeba wolności była w nas silniejsza niż chęć upodabniania się do innych, ludzkość utraciłaby zdolność przetrwania w ciągu paru dni.

Przetrwać na Ziemi bowiem możemy tylko razem jako wielki biologiczny organizm, złożony z miliardów żywych cząstek, z których każda wyobraża sobie, że jest wolna i niezależna, choć w rzeczywistości nie jest ani wolna, ani niezależna. Ludzie lubią zbijać się w gromady i tłumy, by poczuć ciepło stada. Wtedy czują się cząstką wielkiej biologicznej całości, która w rozproszeniu zamieszkuje Ziemię i liczy na to, że zdoła na Ziemi jeszcze przetrwać przez jakiś czas.

Dlatego chętnie chodzimy na wielkie obrzędy pod gołym niebem, występy muzyków rockowych i defilady, gdzie wszyscy równocześnie wykonują te same gesty. Dzięki tej powtarzalności gestów człowiek czuje się taki sam jak inni, więc bezpieczniejszy. Chłonie wewnętrzną energię stada, potrzebną do walki ze śmiercią. Chęć upodobnienia się do innych, która jest przeciwieństwem wolności, wzmacnia w nas siłę potrzebną do przetrwania.

Z tego punktu widzenia wolność jednostki jest dobrem drugorzędnym, bez którego ludzkość spokojnie dawała sobie radę przez tysiące lat. Człowiek stosunkowo późno dowiedział się, że jest odrębną osobą ludzką. Przez większość czasu historii czuliśmy się biologicznymi cząstkami wielkiego ciała zbiorowego, niczym więcej.

Późne odkrycie, że każdy z nas jest odrębną jednostką ludzką, że ma własną twarz i własną, osobną duszę, miało znaczenie wiekopomne.

Prawdziwym źródłem wolności jest lustro.

Ustroje demokratyczne, w których wolność jednostki, a więc wola Różnicy i Prawo do Różnicy, są uznawane za cenną wartość, stanowią drobny ułamek ludzkiej historii. Większość ludzkich dziejów to rozmaite formy despotyzmu i tyranii, a więc ustroje, w których wolność jednostki była przedmiotem pogardy.

Z punktu widzenia milionów lat historii świata wolność jednostki jest anomalią na tle odwiecznych mechanizmów natury. Natura nie zna wolności. Zna ją tylko człowiek, co wcale nie znaczy, że wolność go biologicznie wzmacnia.

Tygrys, który nie zna wolności, bo czy chce, czy nie chce, musi zabijać i rozrywać na strzępy, radzi sobie w świecie znacznie lepiej niż profesor Harvardu, laureat Nagrody Nobla, po rozwodzie, z dwójką dzieci i psem cierpiącym na anemię.

W dwudziestym wieku ustroje broniące wolności jednostki udowodniły, że są nie tylko wygodniejsze dla ludzi, lecz i sprawniejsze ekonomicznie od ustrojów totalitarnych.

Nie ma jednak żadnej pewności, jaki ustrój jest korzystniejszy dla biologicznego przetrwania ludzkiego gatunku na Ziemi w perspektywie przyszłych stuleci: czy taki, który ceni wolność jednostki, czy też taki, który wolności jednostki nie ceni.

Nie ma żadnego sposobu na udowodnienie w języku nauki, że człowiek ma wolną wolę. Nauka bez trudu potrafi udowodnić, że wszystkie akty naszej woli nie są żadnymi aktami woli, bo żadna wolna wola nie istnieje. Jesteśmy zdeterminowani przez geny, wychowanie, budowę ciała, społeczeństwo, historię, politykę, środowisko, krąg osób, wśród których żyjemy, sposób odżywiania się i tysiące innych czynników, które wpływają na nas od chwili poczęcia i formują naszą osobowość dokładnie w taki sposób, że jest ona zdolna do podejmowania tylko określonych decyzji. Nawet jeśli w swoim postępowaniu czujemy się zupełnie wolni, w rzeczywistości jest to wolność pozorna, bo każdy akt naszej woli jest skutkiem całej naszej dotychczasowej biografii. Gdybyśmy mieli inną biografię, akty naszej woli byłyby zupełnie inne, w tym sensie nie są one nigdy aktami wolnymi.

Fizyka, biologia i chemia nie znają pojęcia "wolnej woli". Znają tylko pojęcie "przyrodniczej konieczności". Przed zwątpieniem ratuje nas tylko dogmat o istnieniu wolnej woli. Nie da się go jednak sformułować w języku nauki.

Stefan Chwin jest pisarzem, eseistą, historykiem literatury, profesorem i nauczycielem akademickim. Autor powieści, studiów i szkiców literackich, tłumaczony na wiele języków. Laureat wielu prestiżowych nagród literackich. Ostatnio ukazał się jego "Dziennik dla dorosłych" (2008). Tytuł tekstu pochodzi od redakcji "TP".

Tekst Stefana Chwina ukazał się w najnowszej publikacji Gdańskiego Areopagu (odbył się w dniach 3-5 kwietnia), traktującej o "Wolności". Znalazły się w niej się również teksty m.in.: Władysława Bartoszewskiego, s. Barbary Chyrowicz, ks. Tomáša Halíka, Zbigniewa Nosowskiego, Barbary Szczepuły, Leszka Balcerowicza i Stefana Bratkowskiego.

Wiosną i jesienią Areopag gromadzi gdańszczan na debatach publicznych. Tematy kolejnych spotkań wyznaczają cnoty i dążenia mieszczan, wyobrażone jako alegoryczne postaci umieszczone na Złotej Bramie.Książki kupić można w księgarni internetowej na stronie: www.areopag.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Stefan Chwin (ur. 1949) jest prozaikiem, eseistą, krytykiem literackim, historykiem literatury i profesorem Uniwersytetu Gdańskiego. Ostatnio opublikował „Miłosz. Interpretacje i świadectwa” (2012) i tom esejów „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni” (2013… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2009