Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I bardzo pięknie. Dopóki pociąg jedzie trasą symbolicznych znaków pamięci i wśród ludzi dobrej woli. I gdy tak się składa, że w tym czasie nie ma np. manifestacji w Poznaniu. Więc młodzi ludzie nie obejrzą flag Solidarności nad palącymi się oponami, do których skandujący to słowo związkowcy dorzucają właśnie symboliczną trumnę premiera RP, równocześnie wołając do kamer i mikrofonów, że następnym razem będzie jeszcze mniej pokojowo, ponieważ im należą się nie mniejsze pieniądze niż stoczniowcom. A gdyby któryś z uczestników pociągu "S" umiał czytać po polsku i skojarzył, że w tym samym czasie trwa protest zwalnianych z pracy pracowników fizycznych UMCS w Lublinie, będzie pewien kłopot z wytłumaczeniem mu, dlaczego kierownictwo "S" przybyłe z Gdańska nie pojechało raczej do Lublina właśnie, by ująć się za tamtymi szarymi ludźmi, którzy nadto nie ciskają kamieniami w policję i nie obrzucają jajkami wojewody, z którym zresztą nie zamierzają rozmawiać, chociaż kiedyś ich protoplaści potrafili pokojowo pertraktować nawet z władzą komunistyczną.
Jest także nadzieja, że młodzież ta nie rozezna się w zgiełku walk politycznych, toczonych w gmachu Sejmu i we wszystkich możliwych mediach. Że nie zrozumie języka oskarżeń i inwektyw, w którym nie pozostaje ani cień miejsca na wolę dopracowania się jakichkolwiek wspólnych rezultatów, uzgodnień, porozumień, jest tylko nieubłagana wrogość na zasadzie: albo oni, albo my, ale dla nas i dla nich równocześnie nie ma miejsca w tym kraju, któremu na imię Polska.
Zadanie nie do udźwignięcia chyba: nakreślić mapę, na której spróbujemy odnaleźć wszystkie miejsca, gdzie dalej żyje Solidarność. Nie NSZZ , tylko sama "S". Realna, nieskłamana, budząca szacunek i nadzieję.
Tak, słyszy się co prawda słowa uspokojenia: spór to prawo demokracji, opozycji wolno zwalczać władzę, wszystkie parlamenty to samo praktykują. Można by się tym pocieszyć, a przynajmniej zobojętnieć, gdyby nie to jedno: że gdański fakt sprzed dwudziestu dziewięciu lat zdarzył się nam naprawdę...