Nabór do twierdzy

Własna uczelnia wyższa: ona jest dziś centralnym punktem na bogatej mapie medialno-edukacyjnego "imperium o. Tadeusza Rydzyka. Tu głosił wykłady, w których opowiadał w nieskrępowany sposób, co sądzi o Marii i Lechu Kaczyńskich, o relacjach polsko-żydowskich i o wielu innych sprawach. Czego uczy ta szkoła?.

16.07.2007

Czyta się kilka minut

Siedziba Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przy ul. Starotoruńskiej / Fot. MICHAŁ KUŹMIŃSKI /
Siedziba Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przy ul. Starotoruńskiej / Fot. MICHAŁ KUŹMIŃSKI /

Ulica św. Józefa, kilka przystanków od centrum Torunia. Siedziba redemptorystów. Kościół nowy; beczkowy strop, złociste sklepienie apsydy prezbiterium. Naprzeciw kościoła znak Radia Maryja (strzałka: "2 km"). Obok klasztor, a za nim schludny ogród spacerowy. Wszystko w stylu neo-klasycystyczno-eklektycznym.

Przed klasztorem plac, z którego schodzi się do obszernych podziemi świątyni. Gęsto tu od znaków i strzałek: do ruchomej szopki, kina parafialnego, klubu wideo "Edukacja 2000". Całość nazywa się Duszpastersko-Misyjny Ośrodek OO. Redemptorystów im. św. Klemensa. Jest też kiosk parafialny. Na regałach modlitewniki, religijne książki. Kilka prac abp. Wielgusa. Seria dzieł Feliksa Konecznego o wspólnym tytule "Biblioteka Wszechpolaka". Są też dewocjonalia i zioła kapucyńskie.

Na lewo od kościoła potężny, trzypiętrowy budynek: "Dom Słowa", za kutym ogrodzeniem osłoniętym szpalerem tuj. Domofon z kamerą. Przed budynkiem monumentalna rzeźba: Chrystus Król stojący na globie. To dar od Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa przy parafii św. Kamila w Chicago dla Radia Maryja. Nad ogrodzeniem tablica: "Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej". W rogu doklejono: "teren prywatny". Tutaj jest rektorat szkoły ojca Rydzyka, tu kandydaci przynoszą swoje teczki. Kampus i akademiki są dalej, prawie na granicy miasta.

Dziedzictwo

Data jej powstania to 14 sierpnia 2001 r. W 2005 r. oddano do użytku hotel akademicki, rok później budynki przy Starotoruńskiej. W kampusie jest elegancka kafeteria, nowoczesne sale wykładowe, a nawet bogato wyposażona sala fitness i ogrody zimowe. Każdy student może zamieszkać w jedno-, dwu-, bądź trzyosobowym pokoju z łazienką, lodówką i dostępem do internetu.

Kampus powstał w ramach pomyślanego z rozmachem projektu centrum "Polonia in Tertio Millenio". "Pragniemy utworzyć Muzeum Osiągnięć Narodu Polskiego. (...) Chciałbym, by powstał również dom dla ludzi starszych, potrzebujących pomocy. Mam nadzieję, że w Centrum wzniesiemy kaplicę, w której będzie wystawiony Najświętszy Sakrament. Planujemy też wybudować ośrodek rekreacyjno-sportowy, umożliwiający uprawianie różnych dyscyplin - począwszy od lekkiej atletyki, piłki nożnej, przez pływanie aż do zawodów hippicznych. Dlaczego nie? Marzymy również, by odbywały się tam regaty" - mówił w 2002 r. o. Rydzyk w wywiadzie dla "Naszego Dziennika".

Szkołę założyła fundacja Lux Veritatis, której dożywotnim prezesem został dyrektor Radia Maryja. O. Rydzyk był też rektorem szkoły, dopóki nowe prawo o szkolnictwie wyższym nie wprowadziło wymogu, aby rektor legitymował się przynajmniej tytułem doktora. O. Rydzyk (magister) ma tytuł profesora WSKSiM.

Uczelnia prowadzi studia licencjackie z dziennikarstwa i komunikacji społecznej, politologii i studia inżynierskie z informatyki. Od października ma ruszyć też kulturoznawstwo. Uruchomienie tych studiów "wynika z troski Uczelni o zapewnienie trwałości naszej kultury i tożsamości narodowej, a także całego dziedzictwa kultury łacińskiej" - czytamy na stronie internetowej szkoły. Magisterium można na razie robić tylko z politologii. Działają też studia podyplomowe z dziennikarstwa, relacji międzynarodowych i dyplomacji, grafiki komputerowej i technik multimedialnych, zastosowania informatyki w dydaktyce. Oraz z zasad wykorzystania funduszy unijnych.

Kto rządzi w Polsce

Jest ostatni tydzień rekrutacji. Kilka minut po ósmej rano z dziekanatu wychodzi zadowolony Sebastian, z mamą i znajomymi. Przyjechał złożyć papiery na informatykę. - Słyszałem rekomendację, że są tu fajni profesorowie. No i świetny akademik, tak słyszałem - tłumaczy. Nic złego o szkole nie słyszał. - Szkoła to szkoła, złożyłem jeszcze papiery w innych miejscach - mówi. Etykietki "studenta Rydzyka" się nie obawia. Zapytany, co po studiach, rozkłada ręce: - Zobaczymy.

Natalia (prosi o zmianę imienia) studiuje obecnie filologię polską na państwowej uczelni. W szkole o. Rydzyka uczyła się przez rok dziennikarstwa; tutaj, bo nie dostała się na publiczną uczelnię i rodzice postawili jej warunek: jeśli szkoła prywatna, to albo ta, albo wcale. - Mam teraz porównanie - mówi. - O wiedzy, którą zdobyłam w WSKSiM mogę powiedzieć, że praktycznie nie wykracza poza tę, którą wyniosłam z liceum.

Obserwowała kolegę piszącego licencjat. Dostał za niego piątkę. - Gdybym go oddała u siebie jako zwykłe wypracowanie, dostałabym dwóję - mówi. - Poziom edukacyjny jest naprawdę nikły. Jeżeli człowiek sam się tam nie rozwija na własną rękę, to wiedzę, którą wynosi, może wyrzucić do kosza.

- Mieliśmy w pierwszym semestrze wykłady z Rydzykiem: pedagogikę mass mediów - ciągnie Natalia. - Zazwyczaj, były oparte na luźnych opowiadaniach o tym, co w kraju i na świecie, o osobistych przeżyciach o. Tadeusza z tym związanych.

Inaczej opowiada o wykładach Kamil, który musiał odejść ze studiów dziennikarskich ze względów finansowych. - Zdarzały się drobne dygresje, dykteryjki, żarty na rozluźnienie atmosfery. Często były to opowieści z czasów studenckich o. Tadeusza - mówi. - Wykład opierał na podręczniku biskupa Adama Lepy.

Z podręcznika bp. Lepy "Pedagogika mass mediów": "Szczególnie niebezpieczny dla wychowania jest system S-M-S. Uruchamia się go przede wszystkim w celu wzniecania chaosu w dziedzinie idei, pojęć i wartości oraz odwracania uwagi społeczeństwa od istotnych problemów w życiu narodu i państwa. (…) Budowany jest na dozowanej eskalacji trzech aktywności: sensacji, muzyki i seksu".

Kamil: - Nie przypominam sobie, żeby o. Tadeusz kiedykolwiek użył aż tak ostrego słownictwa jak na nagraniach, które opublikował tygodnik "Wprost". Przede wszystkim zastanawiam się, kto ujawnił ten wykład. Jeśli on jest prawdziwy. Nie uważam, żeby o. Tadeusz był antysemitą - dodaje. - Poruszał temat tych Żydów, którzy działają na niekorzyść naszego państwa. Myślę, że jest to jego patriotyzm.

- Były dziwne dowcipy na temat różnych nacji. I oczywiście to miało być śmieszne - mówi Natalia. - O Ukraińcach, Rosjanach, Grekach, Romach. A my, Polacy, mieliśmy być lepsi od wszystkich innych: umieść kraść i handlować jak Żydzi i tak dalej. Zdarzali się wykładowcy, którzy przyjeżdżali i mówili wprost, już nie w żartach, że rządzą Żydzi, masoni, że w Polsce Polak nie dochodzi do władzy.

Jarosław Gowin, autor książki "Kościół w czasach wolności" i rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. Józefa Tischnera w Krakowie, wyobraża sobie, jakiego człowieka chce wychować o. Rydzyk: - Żarliwy religijnie w sposób wykluczający jakiekolwiek wątpliwości. Wiara w sposób nierozerwalny zlewa się z narodem, rozumianym w sposób zamknięty - stąd zupełne zamknięcie na dialog. I bezwzględne posłuszeństwo, jednoznaczne podporządkowanie niekwestionowanemu liderowi, który jest kimś w rodzaju przywódcy sekty.

Podobnie to ujmuje Natalia: - Szkoła ma wychować człowieka, który będzie bronił tego, co wpaja o. Tadeusz. Człowieka, który jest zamknięty na ludzi innych niż on sam. Tak to odbierałam.

Z podręcznika bp. Lepy: "System kreowania wroga funkcjonuje najczęściej w ramach propagandy politycznej i ideologicznej. Dysponenci tego systemu wychodzą z założenia, że przeciwnika politycznego (czy ideologicznego) pokonuje się najłatwiej wtedy, kiedy ukaże się go opinii publicznej jako wroga pewnych uznanych wartości. Ktoś może być np. »wrogiem« wolności obywatelskich, »wrogiem« postępu, »wrogiem« ludu itp".

"Oblężoną twierdzą" jest sam dziekanat WSKSiM. Liczba studentów, wymagany próg punktów z matury? Takich informacji się nie udziela.

Praktyka czyni mistrza

Brunet z plecakiem chce pozostać anonimowy. Właśnie odebrał dyplom licencjatu z dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Najpierw nie chce rozmawiać. - Bo nie. Bo nie muszę - oświadcza. Potem jednak rozmawia.

Uczył się tu, bo nie dostał się na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, a chciał studiować dziennikarstwo. - Dużym plusem i zaletą tej szkoły są praktyki w różnych mediach - podkreśla. - O to mi chodziło, chciałem zdobyć wiedzę praktyczną.

Żeby zaliczyć pierwszy rok dziennikarstwa, trzeba odbyć 200 godzin praktyk. Na drugim - 400, na trzecim - 600. Brunet praktykował w toruńskich mediach lokalnych. - Nie w tych - pokazuje na znak Radia Maryja. - Nie było problemu z robieniem praktyk gdzie indziej. A gdyby ktoś chciał np. do "Wyborczej" albo TVN? Nie spotkałem się z tym, ale nie wiem, jakby zareagowali po tej nagonce medialnej.

Natalia: - Jeśli pójdzie się do innych mediów, np. do TVN, to będzie się zdrajcą. Tak to ujęto w zeszłym roku. Ale niektórzy studenci są i tak otwarci na inne media.

Staże ceni sobie także Kamil. Odbywał je w TV Trwam i w lokalnych mediach. Studenci praktykują też w instytucjach publicznych. Na stronie internetowej uczelni są ich relacje z praktyk w biurach prasowych posłów PiS, w Centrum Informacyjnym Rządu, Ministerstwie Skarbu, Agencji Rozwoju Przemysłu, przy wizycie prezydenta w USA, a także przy zjeździe zarządzanej przez Jana Kobylańskiego (zarzucano mu, że wydawał w czasie wojny Żydów hitlerowcom) Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej, który odbywał się na Teneryfie. Popularne są staże u europosłów, głównie z LPR.

Z zagadnień obowiązujących studentów dziennikarstwa do egzaminu dyplomowego: "Wymień działania, jakie należy podejmować, by skutecznie przeciwstawić się manipulacji w mediach". "Prowokacja dziennikarska: zagadnienia etyczne i prawne". "Jakie zagrożenia niesie za sobą relatywizm etyczny (proszę podać przykłady - w koncepcjach etycznych i popularnych poglądach)". Poza tym obowiązuje m.in. znajomość doktryn: narodowej, liberalnej i marksistowskiej.

Brunet: - Jeśli wyniosło się z domu pewne wartości i ma się własne przekonania, to chce się tu tylko zdobywać wiedzę. Ja nie zgadzałem się z ideologią, chciałem się tylko kształcić.

Teraz chce iść na studia magisterskie, ale na innej uczelni, poza Toruniem. - Niektóre uczelnie mogą nawet z ciekawością podejść do tego, że jestem po WSKSiM - zastanawia się.

Kamil twierdzi, że z wykładowcami można polemizować. Natalia zaprzecza: - Trzeba się podporządkować temu, co jest głoszone przez o. Tadeusza. Jeśli ktoś się wychyla, wtedy studenci potrafią donieść za plecami do dziekana. To nie to, że za poglądy można zostać wyrzuconym, na to uczelnia nie może sobie pozwolić. Ale ludzie dziwnie się patrzą. Nawet studenci. Człowiek staje się w pewnym momencie osamotniony - opowiada. - To potrafi młodego człowieka wykończyć.

Co po studiach?

Brunet chciałby pracować w reklamie. - Przyznam, że się boję, jak mój dyplom będzie widziany po tej aferze z taśmami - mówi. Czy jest zadowolony ze studiów? - Nie będę odpowiadał - uśmiecha się. Chodziło mi o umiejętności praktyczne, które w tej szkole uzyskałem.

Nieśmiały, krótko ostrzyżony chłopak, który też chce pozostać anonimowy, złożył właśnie papiery na informatykę. Dlaczego tu? - Nie z przyczyn religijnych. Z powodów prywatnych - zastrzega. Nie powie, z jakich. - Wiadomo przecież, kto tę szkołę założył. Ale ja nie w tym kierunku idę.

Wie, że szkoła nie ma dobrej prasy. Ale to nie powód, żeby rezygnować. Zachęcił go kierunek, już pracuje w branży. - Nikt z rodziny mnie nie namawiał - zapewnia. - To po prostu normalna uczelnia - mówi i wsiada do autobusu.

Takich jak on jest wielu. Choć więc popularny jest pogląd, że WSKSiM kształci kadry tylko dla mediów o. Rydzyka, okazuje się, że idą do tej uczelni studenci, którzy chcą zdobywać wiedzę, a niekoniecznie wiązać się z Radiem Maryja czy TV Trwam. Ale profil uczelni stawia ich przyszłość pod znakiem zapytania.

W rankingu szkół wyższych "Wprost" na rok 2007 r. WSKSiM znalazła się na 65. z 70 miejsc na liście niepaństwowych szkół niebiznesowych. W kategorii "Ocena szans kariery zawodowej i warunków studiowania", gdzie uwzględniano m.in. popyt absolwentów na rynku pracy, ocenę absolwentów przez pracodawców, ich płace i tempo awansu, Szkoła zdobyła 6,5 na 20 punktów. To jeden z najgorszych rezultatów w rankingu, mimo że w tę kategorię wchodziły również jakość i wielkość bazy materialnej, co w przypadku WSKSiM powinno podbijać wynik.

- Bardzo tym studentom współczuję - mówi Jarosław Gowin. - Będzie im się trudno odnaleźć we współczesnym świecie. Jeżeli poważnie potraktują to, czego są uczeni, będą czuli się wygnańcami. A niezależnie od tego, czy będą wiernymi uczniami­ o. Rydzyka, czy nie, będą mieli trudności ze zdobyciem pracy. Przypuszczam, że bardzo wąska grupa pracodawców będzie chciała zatrudniać u siebie absolwentów tej szkoły. I to nawet nie ze względu na ideologiczną niechęć - zastrzega. - Po prostu, nie będą chcieli przyjmować do pracy ludzi, których tylko wdrażano do posłuszeństwa, a zamiast najnowszych teorii socjologicznych uczono o wszechświatowym spisku żydostwa.

Z mediami nie rozmawiamy

Sympatyczna maturzystka, ubrana w czarny kostium i buty na szpilkach, na praktyki chciałaby pójść do mediów publicznych. Właśnie przyniosła podanie o przyjęcie na dziennikarstwo. Jest popołudnie, przyjechała w towarzystwie dumnego taty. W drodze do dziekanatu rozmawiają podekscytowani. - Słuchałam w audycjach Radia Maryja, jak chwalą ją studenci - mówi o uczelni.

- A do jakiej to gazety? - upewnia się uprzejmie tata. Interweniuje też, czujnie acz nadal uprzejmie, gdy pada pytanie o konserwatywny profil uczelni. - Ja wiem, czy bezpośrednio konserwatywny? Każdy ma swoje zdanie, są dowody z jednej i drugiej strony - nawiązuje do "afery taśmowej". - A dużo jest wrogów Radia Maryja.

- Myślałam jeszcze o Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, ale w końcu postawiłam na tę szkołę - mówi córka. - Interesuje mnie studiowanie dziennikarstwa. A życie studenckie? Też - uśmiecha się uroczo.

Z dziekanatu wychodzi w towarzystwie brata wysoki blondyn w sportowej koszulce. Niesie teczkę na dokumenty, chce opowiedzieć o tym, dlaczego wybrał tę uczelnię. Ale drogę zastawia mu brat. - Moment, z jakiej gazety? No to pomyślności życzę - klepie w ramię, słysząc odpowiedź. - Nie będziemy rozmawiać. Dlaczego? Bo nie mamy ochoty.

Taką odmowę słyszy się od studentów często: bo nie mam ochoty. Bo taki mam kaprys. Bo jestem wolnym człowiekiem i nie muszę. Odpowiedzi tak szablonowe, że ma się wrażenie, iż wyuczone. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej uczy, jak nie rozmawiać z mediami?

Łukasz, student WSKSiM: - Nie będę rozmawiał, dziennikarze strasznie manipulują, bardzo możliwe, że panowie wszystko przekręcą. Mogą się panowie nawet powoływać na "Tygodnik", a być z zupełnie innej gazety. Dziennikarze mają swoją prawdę o szkole. Miłego dnia życzę.

Z podręcznika bp. Lepy: "Autorzy podejmujący problematykę wartości zwracają uwagę na wprowadzanie do obiegu społecznego również antywartości (...). W zabiegach pewną rolę spełniają niektóre mass media w Polsce. Z dość długiej listy antywartości, jako przykład należy wymienić takie, jak nienawiść do chrześcijaństwa (ironizowanie czy wręcz ośmieszanie prawd wiary, symboli religijnych itp.), apoteozowanie eutanazji, zachwalanie permisywizmu, apostazji, zdrady małżeńskiej, relatywizmu moralnego, kultu szatana itp.".

Szatan w studencie

Brunet mieszkał na stancji, nie chciał w akademiku, bo daleko. Owszem, na piwo wieczorem na Starówkę chadzał. - A i mój rok to byli normalni ludzie, do pogadania, pośmiania się.

Mówi, że studenci dzielą się na kilka typów. - Są ludzie, którzy przychodzą tu dla Rydzyka. Inni tylko po to, żeby zdobyć wiedzę, mając własne zdanie. Dla tych Szkoła to mógł być szok - mówi. - Chociaż ja akurat szoku nie odniosłem - zastrzega.

Podobnie dzieli studentów Kamil. Wyróżnia jeszcze kategorię przejściową, do której zalicza siebie. - Uściślijmy, że w zasadzie nie zaprzeczam poglądom o. Tadeusza, tylko w niektórych miejscach są one dla mnie zbyt radykalne.

Legendarne są restrykcje obyczajowe, jakoby panujące w szkole. Kamil je bagatelizuje. Kiedy studiował, nie obowiązywał jeszcze podział akademików na budynek męski i żeński. Wprowadzono go niedawno.

Natalia: - Nie patrzą przychylnym okiem na to, żeby para studentów okazywała sobie jakoś czułość. Jeżeli już studenci tej uczelni są ze sobą, to powinni okazywać sobie uczucia w sposób jedynie duchowy.

Mówi też o wszechobecnych w kampusie kamerach. - Cała szkoła jest monitorowana. Akademik również, kamery są na korytarzach. Pewnie żeby wiedzieć, czy np. nie ma kogoś z zewnątrz. Najmniejszy ruch po godzinie 22 jest zauważany.

- Były sytuacje, gdy pani prorektor Ewa Łukaszewicz wypowiadała się na temat publicznego całowania się - mówi Kamil. - Ale większych problemów z tego nie było. Tak jak ze spotykaniem się studentów. Pary były nawet między studentami

WSKSiM a UMK.

Natalia też mieszkała na stancji, nie w akademiku, choć potwierdza, że warunki są tam dobre. - Odbiło się to na mnie. O. Tadeusz stwierdził, że siedzi we mnie szatan - mówi. - Dlatego nie dostałam stypendium socjalnego, które mi przysługiwało.

Bywa coś na kształt apeli. - Jeżeli np. toczył się w mediach spór związany z o. Rydzykiem, były zwoływane spotkania studentów z ojcem - dodaje Natalia. - Tłumaczył, w jaki sposób polskie media robią nagonkę na szkołę, na niego.

***

Kampus. Trzeba prawie wyjechać z miasta dwupasmówką na Bydgoszcz i skręcić w Starotoruńską. Pustka, nieużytki, dalej jakieś stare hale. Trzygwiazdkowy hotel "Walter". I potężny gmach uczelni w kolorze piaskowca. Przed nim pomnik Papieża i flagi: polska, papieska i maryjna. Pusto, wakacje. Co krok tabliczki: "teren prywatny". Główny gmach oskrzydlają dwa budynki akademików.

- Tu jeszcze mają budować jakieś ośrodki rekreacyjne, podobno też dom starości - wąsaty taksówkarz pokazuje na wielkie pole, po lewej od zabudowań. - Tego nikt nie zabierze - zamyśla się - tak jak niektóre przekrętasy zabierają. Tego nikt nie zabierze.

Wielkie, puste pole czeka na ciąg dalszy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2007