Na wsi weselej

Wiejskie domostwa coraz bardziej przypominają miejskie wille. Ambarasująca jest tylko świadomość źródeł ich finansowania.

15.09.2009

Czyta się kilka minut

Obserwacje, do poczynienia których okazję stworzyły wakacyjno-urlopowe peregrynacje po kraju, dostarczyły potwierdzenia tych z poprzednich kilku lat, że polska wieś na potęgę się buduje, rozwija i modernizuje. Po nasyceniu się radością ze stwierdzenia tego inwestycyjnego i cywilizacyjnego rozwoju, można jednak zadać pytanie: kto i za co tę rozbudowaną infrastrukturę utrzyma?

Podstawowe dane o polskiej wsi są na ogół znane: mieszka na niej ponad 33 proc. społeczeństwa, ok. 23 proc. zajmuje się mniej lub bardziej intensywnie rolnictwem, dając ok. 3 proc. udziału w produkcie krajowym brutto. Wiadoma też jest niekorzystna struktura agrarna, w obrębie której co najwyżej kilkanaście procent gospodarstw rolnych można uznać za zdolne do ekonomicznego rozwoju. Mamy zatem wieś przeludnioną, rozdrobnioną i niskoproduktywną. Z czego zatem finansowane są te wszystkie nowe i odnawiane budowle, których tyle pojawiło się na wsi w ostatnich latach i wciąż przybywa?

Renta gruntowa i wiejscy rentierzy

Odpowiedź nie jest trudna: to dopłaty (płatności) bezpośrednie, renty strukturalne, emerytury rolnicze oraz rozmaite inne dotacje i świadczenia, hojnie wypłacane z budżetu państwa i Unii Europejskiej. Można by uznać, że o ile te pierwsze nadwerężają nasze finanse publiczne, o tyle te drugie są czystą korzyścią. Jednak niekoniecznie, o czym możemy się przekonać w przyszłości.

Nowe i rozbudowane w ostatnich latach wiejskie domostwa są na ogół okazałe. Niektóre nawet wyglądają jak wielorodzinne rezydencje: to domy na pokolenia i dla całych pokoleń. Sugerowałoby to, że ich inwestorzy i właściciele spodziewają się przejęcia ich w użytkowanie przez swoje dzieci. Gdyby tak się stało, polska wieś pozostałaby nadal przeludniona i ekonomicznie niesamodzielna, zdana na finansowanie zewnętrzne. A jeśli stanie się inaczej i potomkowie dzisiejszych właścicieli tych domostw nie zechcą z nich korzystać, przenosząc się do miast - co z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia byłoby pożądane - wtedy te dzisiejsze inwestycje okażą się nieprzydatne.

Dopóki Unia Europejska wypłaca właścicielom gruntów rolnych żywą gotówkę nawet (czy zwłaszcza) za ich ugorowanie, można problem ignorować, choć przeobrażanie się dawnych chłopów w coraz liczniejszą grupę nieproduktywnych rentierów jest zjawiskiem społecznie niepokojącym.

Obserwowanie polskiej wsi uzmysławia, że mało kto uprawia tam rolę albo prowadzi jakąś hodowlę, a napotkanie krowy czy kury oraz zakup od gospodarza świeżego mleka czy jajek jest dziś niepodobieństwem. I właśnie te rezygnujące już niemal z wszelkiej produkcji rolnej wsie rozbudowują się szczególnie efektownie - żadne chlewiki, obory czy kurniki nie szpecą domostw, a krowy, owce czy kury nie niszczą równo strzyżonych, okolonych ogrodzeniami z kutego żelaza trawników.

Jak w mieście, choć nie całkiem

W ostatnich latach standard życia na wsi bardzo się zmienił i niekiedy stało się ono łatwiejsze niż w mieście. Potwierdzeniem tego były spektakularne protesty mieszkańców wsi wokół Ełku (i kilku innych miast) przeciw włączaniu ich w granice tegoż. Stając się "miastowymi", utraciliby bowiem liczne beneficja i przywileje, z których korzystają jako zamieszkujący tereny wiejskie.

Takie zjawisko jest wysoce niepokojące. Każde dziecko w Polsce wie, bo uczą o tym w szkołach, że jedną z przyczyn zacofania i słabości dawnej Rzeczypospolitej była słabość miast i mieszczaństwa, rozwój których hamowała polityka narzucana przez egoistycznych właścicieli ziemskich, czyli szlachtę - grupę w znaczącej części nieproduktywną. Jeśli rozwój polskich miast jest dziś hamowany przez egoistycznie zorientowaną grupę współczesnych właścicieli ziemi, w znacznej części nieproduktywnych, to oznacza powtórzenie w XXI wieku zjawiska, które w XVIII w. przyczyniło się do upadku Rzeczypospolitej. Powstaje nieproduktywna klasa właścicieli ziemi, żyjących w znacznym stopniu na koszt państwa i Unii Europejskiej.

Pytaniem istotnym jest, czy klasa ta będzie się reprodukować, czy przekształcać. Gdyby kolejne generacje miały przejąć ten model życia, znaczyłoby to, że państwo przez najbliższe kilkadziesiąt lat będzie obciążone kosztami ich utrzymania. Jak długo i w jakiej wysokości zechce do tego dokładać Unia Europejska, tego nie wiemy. Jeśli natomiast kolejna generacja porzuci ten model życia i miejsce jego prowadzenia, wtedy owe okazałe wiejskie rezydencje staną się niepotrzebne, a pieniądze na nie wydane - zmarnowane.

Cywilizacyjnie i kulturowo polska wieś w szybkim tempie upodabnia się do miasta i to może cieszyć, choć żal dawnych chałup, widoku krów na pastwiskach, piania kogutów czy jajek prosto z kurnika. Wiejskie domostwa coraz bardziej przypominają miejskie wille, można ewentualnie mieć zastrzeżenia, że ich wygląd i wyposażenie naśladują stylistykę drobnomieszczańską, w marnym guście i pompatycznej formie. Ale bardziej ambarasująca jest świadomość źródeł ich finansowania. Gdy GUS informuje, że szybko rosnące dochody przeciętnej rodziny rolniczej przekroczyły już te, jakimi rozporządzają Polacy w rodzinach pracowniczych, to można mieć ambiwalentne uczucia, wiedząc, co jest źródłem tych dochodów. Tylko jedna czwarta gospodarstw rolniczych ponad połowę swoich dochodów czerpie z produkcji rolnej. A prawie wszystkie są nieobciążone podatkami. I gdyby tak miało pozostać na dłużej, mogłoby niekorzystnie wpływać na przyszłość kraju, obciążając jego finanse i gospodarkę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2009