Na śmierć kury

Było to nieprzyzwoicie dawno.

13.01.2020

Czyta się kilka minut

Dyrekcja naszej szkoły, uchodzącej za szalenie liberalną, zarządziła wywieszenie w gablotce na korytarzu afisza z hasłem, którego treść dziś wydać się może osobliwa, ale naonczas była po prostu sumą propagandowych potrzeb ówczesnej władzy. „Reagan mordercą polskich kur” – brzmiało owo brutalne ujęcie rzeczywistości sterowanej.

Niemała część uczniów patrząc na afisz zadrżała z lęku i oburzenia, informacja władz wskazywała im bowiem zbrodniarza winnego braku kury pieczonej oraz jajecznicy. Innej części młodzieży hasło owo dało – za przeproszeniem – do myślenia, ale jakie to było myślenie, jest tajemnicą do dziś. Część najmniejsza zorientowała się, że to jest już za wiele. Że śmierć drobiu polskiego z rąk amerykańskiego prezydenta to najwyraźniej konieczność dziejowa, i że martwa kura oraz brak jajek nie jest wygórowaną opłatą za likwidację ówczesnej racji stanu. Nie trzeba dodawać, że ci ludzie akurat należeli do tej wątłej części społeczeństwa skłonnej do niejakiej ideowości i poświęceń. Afisz bardzo prędko zerwano i oczywiście zrobiła to ręka będąca na usługach zagranicznych ośrodków dezinformacji bądź zachodnioniemieckich odwetowców na etatach amerykańskich militarystów.

W opinii dzisiejszych narratorów historycznych baśni nikt w owej Polsce nie wierzył w podobne przekazy propagandy komunistycznej, co jest rzecz jasna rzewną brednią. Wierzyła większość, zawsze bowiem większość wierzy w propagandę, taka jest prawda i w tym tkwi istota sensu jej uprawiania przez władze. Zapewne najszersze rzesze czytelników zastanawiają się, po co dziś przywołujemy tamto zaszłe już sadzą wydarzenie i czy aby jest owego jakaś rocznica. Nie ma – odpowiadamy. Nie ma owego żadnej rocznicy, zwłaszcza okrągłej. Poza tym obchodzenie rocznic w Polsce – to nasza opinia – jest jednym wielkim nieporozumieniem z prostego powodu: tu historia kołem się toczy, więc wszystko, co było kiedyś, jest nierocznicowe, ale wciąż bezbrzeżnie aktualne. Oto koło historii jest jedyną udaną polską konstrukcją, działającą bez oliwienia i przeglądów serwisowych.

Propaganda, bo o niej chcielibyśmy tu rzec słówek kilka, jest rzecz jasna elementem sprawowania władzy i im bardziej owa władza jest poza cywilizacyjną normą, tym propaganda jest ważniejsza. Przykładów, mamy wrażenie, nie trzeba polskiemu czytelnikowi przytaczać. Dlatego jednak przypomniał nam się Reagan i śmierć umiłowanych kur naszych, że przeczytaliśmy niedawno tytuł materiału wyświetlonego w telewizji publicznej, brzmiący „Pseudoelity zazdroszczą Polakom Sylwestra”. Uznaliśmy natychmiast, że owo hasło jest z tego samego chowu – dodać trzeba: klatkowego – i mimo uprzedzeń i skojarzeń postanowiliśmy jednak zapoznać się, o cóż to autorom chodzić mogło. Ponieważ – z ręką na sercu – bez antypolskich intencji nie oglądnęliśmy „Sylwestra Marzeń” na żywo, obejrzeliśmy sobie jego fragmenty w internecie. Z poślizgiem.

Rzec tu trzeba, że bacznie obserwowaliśmy reakcje naszego organizmu, ustawiając rejestratory pogardy i złych emocji na najwyższym poziomie czułości. Czekaliśmy na moment, w którym drgnęłaby w nas niechęć do ludu miast i wsi, do Polski i Polaków, do Polek w końcu. Czekaliśmy takoż na ów od dawna niesłyszalny od dziesiątków lat sygnał, wzywający nas do wizyty w Stolicy Śnieżnego Puchu, a mamy tu na myśli Zakopane. Oto patrząc na elitę kultury polskiej, śpiewającą pierw z plejbeku, potem zaś na drobne materiały filmowe, rejestrujące, jak członkowie owej elity biją się po paszczach w lokalu nocnym, poczuliśmy w istocie coś na kształt zazdrości, że nas przy tym nie było. Jako pseudoelita cierpimy na liczne snobizmy, możność osobistego udziału w pokazie zachowań wzorcowych dla obecnej elity polskiej byłaby i ciekawa, i zaszczycająca. Spędzenie sześciu godzin w korku na 50-kilometrowym odcinku zakopianki, której nikt tu nie potrafi zbudować od czasu, gdyśmy uczyli się siadać na nocniku, byłoby tego warte. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2020