Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O, pandziwności bytowania swobodnego, pandemiczna panwolności panodczuwania czasu, co to nigdy dotąd taki jak zawsze. Niczego nie ma, wszystko inaczej, a bez sensu, może gdzieś tam z sensem głębszym, ale poukrywanym starannie, struktury sensu nie wychodzą na ulice, nigdzie nie wychodzą, nikt nie wychodzi, chyba do apteki, może część z nas na cmentarz, bo teraz już wolno w ramach teleporady. Tele, czyli zdalnie, teleżycie, choć nie wiadomo, w czyjej dłoni pilot, w czyim ręku Prospera tajemnicza laska.
Ludzie żyją niepostrzeżenie, gdzieś po kątach pochowani, żeby ich wirus nie zauważył, żeby saturacja się zgadzała, żeby, statystycznie rzecz biorąc, nie zderzyć się z czymś nieuchwytnym, co złapie i nie wiadomo, co zrobi – może tylko postraszy, a może dobije. Ludzie zalęknieni jak Ian Gillan we mgle, dzieci czasu swego w ćmie liściopadowej, sennej, miazmatycznej. Ryzyko niedożycia jest hybrydowe, jak wszystko dziś, dojutrkowe, bez perspektyw jakich bądź. I bądź tu mądry, hybrydowa istoto, kiedy nie znasz dnia ani godziny kwarantanny potencjalnej, kiedy mniej lub bardziej udatnie zamaskowani bliźni, chcąc nie chcąc, mogą cię kropelkowo dziabnąć niewiadomym zza węgła, na klamce, na poręczy, w przeciągu, na drągu, bankomacie czy po prostu na kasie w Biedronce. Hybrydowa istoto człowiecza, żyjesz nie-życiem 2020, oby tylko takie cyferki nieżycia, ale się nie zapowiada na stop. Lęk zaciska wargi pod maseczką, stara się oddychać jak najmniej, jak najrzadziej, żeby nie kusić Licha...
I wtedy na scenę wchodzi on, cały na biało, John Cage. A raczej fenomenalny Kirył Petrenko, szef Filharmoników Berlińskich, i wyciąga ręce do orkiestry, do świata, do ciszy, której nie ma, póki my żyjemy. Kompozycja jakże trafnie zatytułowana 4’33’’. Hymn naszych czasów. Na jaki bądź instrument. Dzieło poruszające, brzmiące ponadczasowo i dojmująco współcześnie zarazem, wielowątkowe, wszechwątkowe, przenikające do ostatniej nuty, do ostatniego oklasku, do ostatniego oddechu. Do usłyszenia w internetach.
PS. 4’33’’ Johna Cage’a jest również do ściągnięcia na dzwonek w smartfonie. ©